Ach, leci dzień za dniem, czasu na wpisy brak, czasu na sen brak, a od tego zmęczenia i niewyspania wczorajszy dzień przeleciał mi przez palce w tempie błyskawicy - dopadł mnie tak potworny ból głowy, że 3 ibupromy i 2 kawy nie dały mu rady.. Drzemka w ciągu dnia nie pomogła, no po prostu jakaś masakra :/
Rano na hasło pobudki Poli z reguły ja wstaję. Nie ważne czy jest to 7, czy 6. Nie ważne, czy M. idzie do pracy na rano, czy na popołudnie. Czasem go trącam rano, żeby to on się zebrał i wziął Bączka z łóżeczka do łazienki na nocniczek, ale zanim on się podniesie z łóżka, to Pola zdążyłaby już nawet kupkę do pampersa w swoich pieleszach zrobić.. Więc to ja wyskakuję spod kołdry, biorę małą 'na siku', potem ubieram, robię jej poranną herbatkę, no i pół godziny zleciało, a M. jeszcze 4 liter spod kołdry nie podniósł. I to jest często powodem mojego wkurzenia, bo nie ważne kto z nas położył się wcześniej spać, kto spał dłużej a kto krócej, kto się rano spieszy do pracy, a kto nie - i tak poranna pobudka wypada na mnie! Ale nie o tym miało być..
Do 17 jestem w pracy, potem wracam do domu, bawię się z Polą albo jedziemy gdzieś na zakupy, a do niedawna jeszcze chodziłyśmy na rowerek. Teraz po 17 jest już prawie ciemno, więc spacerek i rowerek odpada, bo Pola jak pokazały ostatnie dni - boi się ciemności :) A zwłaszcza jazdy autem, gdy za oknem ciemno! Marudzi wtedy w aucie okrutnie, trzeba ją non stop zagadywać, śpiewać, a najlepiej to jak najszybciej znaleźć się w domu :)
A często jest też tak, że M. pracuje popołudniami, więc jesteśmy z Polcią zdane na siebie. I nie powiem, że jest mi z tym źle - uwielbiam z nią brykać w domu po dywanie, oglądać bajki i psocić. Ale potem kąpię ją, jemy kolację, mała idzie spać, a ja zabieram się za sprzątanie mieszkania, pranie, prasowanie, gotowanie obiadu na kolejny dzień.. A ostatnio doszło do tego siedzenie z nosem w laptopie i wyszukiwanie tego, co moglibyśmy sprzedawać w sklepie, który chcemy niedługo otworzyć. Koniec końców kładę się spać w okolicach północy, a już z przyzwyczajenia budzę się ok. 5 i idę sprawdzić, czy Bączek się nie rozkopał (a z reguły tak właśnie jest) i potem już do 6, czy 7 raczej drzemię niż śpię, więc prawdziwego snu nie mam za wiele.. Zmęczenie, zmęczenie i jeszcze raz zmęczenie daje mi się ostatnio mocno we znaki .. Kojarzenie, rejestrowanie zdarzeń idzie mi jakoś wolno. Wychodzę z domu i zastanawiam się, czy zamknęłam za sobą drzwi, szklankę zamiast do zlewu to włożyłam ostatnio do lodówki, robię sobie herbatę, idę do pokoju sprawdzić co robi Pola, po czym przypominam sobie, że miałam zrobić herbatę, wchodzę do kuchni i - przypominam sobie, że przecież już ją zrobiłam! Ach, ech, uch... masakra :/ Co się ze mną dzieje?
A nasza Polisława weszła w etap zainteresowania zawartością szafek i szuflad w kuchni i z oczu nie można jej spuścić. Mamy w szufladach hamulce, ale na niewiele się zdają. Zamontowaliśmy w niektórych szafkach takie zabezpieczenia przed otwieraniem drzwiczek, ale myślę że kwestią czasu jest kiedy Pola tą sprytną blokadę rozgryzie..
Doszliśmy też do etapu CZYTANIA BAJEK :) A w zasadzie: bajki! Polcia dostała od mojej siostry zestaw bajek po kuzynie. Wśród nich jest bajka o 'Żuczku' Jana Brzechwy. I jest to jedyna książeczka, którą jestem w stanie małej przeczytać. Przy każdej innej Pola tak szybko przewraca kartki, że czasem nawet jednego zdania nie jestem w stanie przeczytać do końca. A przy żuczku siedzi spokojnie na moich kolankach, puka w książeczkę tak jak puka żuczek do biedroneczki, a potem groźnie kiwa paluszkiem, gdy biedroneczka owego żuczka przegania! :)
Poza tym coraz lepiej się z Polisławą rozumiemy. Tzn. ona coraz więcej rozumie. Wie co trzeba zrobić kiedy mama mówi 'idziemy na siku', 'idziemy się ubrać/zjeść/poczytać bajkę..' Biegnie wtedy odpowiednio do łazienki, kuchni albo swojego pokoju. Pokazuje paluchem co chce, jak czegoś nie chce to przecząco kiwa główką i mówi 'nieeeee'.. A jak coś chce to się pięknie uśmiecha swoim czarodziejskim uśmiechem :) Czasem coś nabroi, napsoci, psa torturuje, a czasem przyjdzie da buziaka albo się przytuli i już mnie ma! :)
Ale muszę przyznać, że bardzo z niej grzeczne dziecko. I jest w tym niewątpliwie sporo zasługi naszej niani, która spędza z Polcią sporą część dnia i 'uczy ją życia'. Czyli chodzenia za rączkę, czy sprzątania po sobie jak się nabałagani. I muszę pochwalić naszą córcię, bo rzeczywiście jak wyrzuci wszystkie klocki na dywan albo gazety zrzuci ze stolika na podłogę to potem na hasło 'sprzątamy' mała wrzuca klocki do pudełka, gazety odkłada na miejsce (choć czasem nieudolnie i wszystkie zjeżdżają z powrotem na podłogę) , ale się stara i naprawdę cieszy mnie to bardzo. Nawet wtedy jak zamiast odkładać coś na miejsce Bączek daje mi to coś do ręki, żebym to ja odłożyła :) Ale liczy się fakt, że podnosi owe 'coś', a nie zostawia bałaganu...
A tak z innej beczki to czy wsłuchiwałyście się w słowa piosenek dla dzieci? :) Pola ma płytę z całym zestawem dziecięcych piosenek, czyli Fasolki, Pan Tik Tak, Majka Jeżowska, Pan Kleks.. Leciała ostatnio 'A ja wole moją mamę' Jeżowskiej .. No po prostu kupa śmiechu! Tekst tak naprawdę z kosmosu, ni to składu nie ma ni ładu.. Ale RYM jest! I chyba o to tu chodzi :))
Ach, pisać bym dziś mogła jeszcze pół dnia, tyle rzeczy mi chodzi po głowie, ale trzeba się pracą zająć :) Może coś wieczorem skrobnę jeszcze, bo jak tak z siebie wyrzucę różne myśli, problemy i wątpliwości to mi potem duuuużo lżej na sercu :))
Rano na hasło pobudki Poli z reguły ja wstaję. Nie ważne czy jest to 7, czy 6. Nie ważne, czy M. idzie do pracy na rano, czy na popołudnie. Czasem go trącam rano, żeby to on się zebrał i wziął Bączka z łóżeczka do łazienki na nocniczek, ale zanim on się podniesie z łóżka, to Pola zdążyłaby już nawet kupkę do pampersa w swoich pieleszach zrobić.. Więc to ja wyskakuję spod kołdry, biorę małą 'na siku', potem ubieram, robię jej poranną herbatkę, no i pół godziny zleciało, a M. jeszcze 4 liter spod kołdry nie podniósł. I to jest często powodem mojego wkurzenia, bo nie ważne kto z nas położył się wcześniej spać, kto spał dłużej a kto krócej, kto się rano spieszy do pracy, a kto nie - i tak poranna pobudka wypada na mnie! Ale nie o tym miało być..
Do 17 jestem w pracy, potem wracam do domu, bawię się z Polą albo jedziemy gdzieś na zakupy, a do niedawna jeszcze chodziłyśmy na rowerek. Teraz po 17 jest już prawie ciemno, więc spacerek i rowerek odpada, bo Pola jak pokazały ostatnie dni - boi się ciemności :) A zwłaszcza jazdy autem, gdy za oknem ciemno! Marudzi wtedy w aucie okrutnie, trzeba ją non stop zagadywać, śpiewać, a najlepiej to jak najszybciej znaleźć się w domu :)
A często jest też tak, że M. pracuje popołudniami, więc jesteśmy z Polcią zdane na siebie. I nie powiem, że jest mi z tym źle - uwielbiam z nią brykać w domu po dywanie, oglądać bajki i psocić. Ale potem kąpię ją, jemy kolację, mała idzie spać, a ja zabieram się za sprzątanie mieszkania, pranie, prasowanie, gotowanie obiadu na kolejny dzień.. A ostatnio doszło do tego siedzenie z nosem w laptopie i wyszukiwanie tego, co moglibyśmy sprzedawać w sklepie, który chcemy niedługo otworzyć. Koniec końców kładę się spać w okolicach północy, a już z przyzwyczajenia budzę się ok. 5 i idę sprawdzić, czy Bączek się nie rozkopał (a z reguły tak właśnie jest) i potem już do 6, czy 7 raczej drzemię niż śpię, więc prawdziwego snu nie mam za wiele.. Zmęczenie, zmęczenie i jeszcze raz zmęczenie daje mi się ostatnio mocno we znaki .. Kojarzenie, rejestrowanie zdarzeń idzie mi jakoś wolno. Wychodzę z domu i zastanawiam się, czy zamknęłam za sobą drzwi, szklankę zamiast do zlewu to włożyłam ostatnio do lodówki, robię sobie herbatę, idę do pokoju sprawdzić co robi Pola, po czym przypominam sobie, że miałam zrobić herbatę, wchodzę do kuchni i - przypominam sobie, że przecież już ją zrobiłam! Ach, ech, uch... masakra :/ Co się ze mną dzieje?
A nasza Polisława weszła w etap zainteresowania zawartością szafek i szuflad w kuchni i z oczu nie można jej spuścić. Mamy w szufladach hamulce, ale na niewiele się zdają. Zamontowaliśmy w niektórych szafkach takie zabezpieczenia przed otwieraniem drzwiczek, ale myślę że kwestią czasu jest kiedy Pola tą sprytną blokadę rozgryzie..
Doszliśmy też do etapu CZYTANIA BAJEK :) A w zasadzie: bajki! Polcia dostała od mojej siostry zestaw bajek po kuzynie. Wśród nich jest bajka o 'Żuczku' Jana Brzechwy. I jest to jedyna książeczka, którą jestem w stanie małej przeczytać. Przy każdej innej Pola tak szybko przewraca kartki, że czasem nawet jednego zdania nie jestem w stanie przeczytać do końca. A przy żuczku siedzi spokojnie na moich kolankach, puka w książeczkę tak jak puka żuczek do biedroneczki, a potem groźnie kiwa paluszkiem, gdy biedroneczka owego żuczka przegania! :)
Poza tym coraz lepiej się z Polisławą rozumiemy. Tzn. ona coraz więcej rozumie. Wie co trzeba zrobić kiedy mama mówi 'idziemy na siku', 'idziemy się ubrać/zjeść/poczytać bajkę..' Biegnie wtedy odpowiednio do łazienki, kuchni albo swojego pokoju. Pokazuje paluchem co chce, jak czegoś nie chce to przecząco kiwa główką i mówi 'nieeeee'.. A jak coś chce to się pięknie uśmiecha swoim czarodziejskim uśmiechem :) Czasem coś nabroi, napsoci, psa torturuje, a czasem przyjdzie da buziaka albo się przytuli i już mnie ma! :)
Ale muszę przyznać, że bardzo z niej grzeczne dziecko. I jest w tym niewątpliwie sporo zasługi naszej niani, która spędza z Polcią sporą część dnia i 'uczy ją życia'. Czyli chodzenia za rączkę, czy sprzątania po sobie jak się nabałagani. I muszę pochwalić naszą córcię, bo rzeczywiście jak wyrzuci wszystkie klocki na dywan albo gazety zrzuci ze stolika na podłogę to potem na hasło 'sprzątamy' mała wrzuca klocki do pudełka, gazety odkłada na miejsce (choć czasem nieudolnie i wszystkie zjeżdżają z powrotem na podłogę) , ale się stara i naprawdę cieszy mnie to bardzo. Nawet wtedy jak zamiast odkładać coś na miejsce Bączek daje mi to coś do ręki, żebym to ja odłożyła :) Ale liczy się fakt, że podnosi owe 'coś', a nie zostawia bałaganu...
A tak z innej beczki to czy wsłuchiwałyście się w słowa piosenek dla dzieci? :) Pola ma płytę z całym zestawem dziecięcych piosenek, czyli Fasolki, Pan Tik Tak, Majka Jeżowska, Pan Kleks.. Leciała ostatnio 'A ja wole moją mamę' Jeżowskiej .. No po prostu kupa śmiechu! Tekst tak naprawdę z kosmosu, ni to składu nie ma ni ładu.. Ale RYM jest! I chyba o to tu chodzi :))
Ach, pisać bym dziś mogła jeszcze pół dnia, tyle rzeczy mi chodzi po głowie, ale trzeba się pracą zająć :) Może coś wieczorem skrobnę jeszcze, bo jak tak z siebie wyrzucę różne myśli, problemy i wątpliwości to mi potem duuuużo lżej na sercu :))
No to super :) Pola juz zdolna Dziewczynka:) u nas tez wyrzucanie ubranek i bajki to super zabawy Oskarka:*
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, tu praca, tu dziecko, dom, jak tu ze wszystkim sobie poradzić? A jeszcze mieć siłę na zabawę z dzieckiem? A kiedy gotować, sprzątać? Nie pracuję, a z niczym się nie wyrabiam, jak wrócę do pracy to nie wiem, jak sobie będę musiała radzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Taki to już nasz los. Zasuwamy jak wariaci. A raczej wariatki. pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńoch tak to jest frajda tak bawic się z Dzieckiem radośc i jeszcze raz radość :) fajnie sie czyta takie beztroskie dni... a co do wstawania to ostatnio B wstaje w nocy do Matiego chociaż nie musi bo to ja nie chodze do pracy...
OdpowiedzUsuńNo to Polcia juz mądrą dziewczynka jest.. Moja nie rozumie jeszcze co to znaczy sprzatac..:( moze dlatego, ze zbytnio jej tego nie uczymy :( chyba zaczne ;) dzieki za podpowiedź.. ;) a szafki to my juz od dawna mamy opanowane.. tesciowej juz z 4 talerze podtłukła gdy otwieraja szafli i wyjmowala jej zawartosc..
OdpowiedzUsuńsłowo zmeczenie to ostatnio i u mnie jest na topie, ja tez jestem w domu jak jest ciemno. NJie cierpie zimy bo trzeba w domu z dzieckiem siedzieć popoludniami.
OdpowiedzUsuńMój dzien wyglada tak jak Twój tylko u mnie nie ma gotowania na nastepny dzień.
Pola to mądra dziewczynka :)