Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

sobota, 21 września 2013

Przedszkole

Trochę się bałam września. W pamięci miałam te kilka razy 'sprzed' wakacji, kiedy to dziecko w przedszkolu łapało mnie mocno za nogi lub ściskało swoimi małymi rączkami za szyjkę i ze łzami w oczach prosiło: "Mamo, ja nie chcę zostać! Ja pójdę z Tobą do pracy! Ja chcę do domku, nie chcę zostać w przedszkolu!" . I serce mi się krajało na widok tych łez i smutnej minki, i miękłam coraz bardziej, ale wiedziałam, ze jak raz się poddam, to potem będzie przekichane. Więc choć serce było w kawałkach, w oczach też prawie że łzy miałam, to byłam twarda i małą zostawiałam na 4 godziny. Urlop zaplanowaliśmy na pierwszy tydzień września, żeby uniknąć 'płaczących dzieci'. I choć wydawać by się mogło, że 2 wakacyjne miesiące to nie długo, to dla małego człowieka jest to kawał czasu! W ciągu tego okresu, w Poli nastąpiła niesamowita zmiana. Może to zasługa naszej niani, która często powtarzała jej, że po wakacjach Pola pójdzie do przedszkola, a ona będzie opiekowała się inną, małą dziewczynką? Może to zasługa naszych opowieści o tym, co się dzieje w przedszkolu - że się śpiewa, tańczy, rysuje, maluje ..? A może po prostu kontakt z dziećmi w trakcie naszych 2 krótkich, tygodniowych wypadów urlopowych się do tego przyczynił? 
Bo na wakacjach Pola podchodziła prawie do każdego dziecka i zagadywała: "Cześć, jestem Pola, pobawimy się?"  nie bacząc, czy dziecko ją zrozumie, czy też odpowie coś po rosyjsku, angielsku, niemiecku. Chęć wspólnej zabawy była tak wielka, że nie zrażała jej bariera językowa, w przeciwieństwie do większości zagadywanych przez nią dzieci, które po prostu odwracały się albo biegły do rodziców coś tam mrucząc w swoim języku. Żal było mi Poli w tych momentach, bo jej uśmiech szybko znikał - nie wiedziała, co zrobiła źle, że dzieci od niej uciekały? Tłumaczyłam, że jej nie zrozumiały, że zachowała się bardzo ładnie itp i pewnie gdyby nie kilkoro polskich dzieci, które na jej zaczepkę odpowiadały 'Cześć" i zadawały z kolei inne pytania w stylu: "A ile masz lat?" (po czym Pola biegła do mnie pytając:"Mamo, ile ja mam lat?" :) to córcia by nam się zraziła i nie wiadomo jakby dalej wyglądało. A tak, to przynajmniej miała 'swoje' towarzystwo.

Grunt, że od początku swojej wrześniowej przygody z przedszkolem Pola zadziwia i nas i panie przedszkolanki swoją postawą! Nie ma płaczu, krzywej, czy smutnej minki, za to rano jest całus dla mamy i wielkie 'ukochanie', a potem z uśmiechem maszeruje na salę. Z dziećmi ponoć bawi się ładnie, jak to jedna z pań stwierdziła: "Nawet z chłopcami sobie dobrze radzi!" (rozwinęłam temat w czasie drogi do domu i dowiedziałam się, że jakiś chłopiec Polę uderzył, a ta mu oddała :), ładnie je.. Panie pamiętające ją jako płaczące, trzymające się kurczowo mamy dziecko są prawie za każdym razem (za każdym porankiem) pod wrażeniem :) Przyjeżdżamy na 8, a odbieram ją ja lub M. między 15, a 16. Zawsze wychodzi uśmiechnięta, czasem wręcz z okrzykiem: "Wiesz mamo, fajnie było!"
A ja wiem, że tak właśnie było. Sama chodziłam do tego samego przedszkola i wspominam ten okres bardzo dobrze. I cieszę się, że udało nam się do niego Polę zapisać i tradycja rodzinna została podtrzymana :)
Patrzę tak na tą moją córcię, jak wychodzi uśmiechnięta z sali i tak sobie myślę, jak to szybko zleciało.. Choć z drugiej strony tyle się wydarzyło w ciągu tych 3, wspólnych lat.. Mam już przedszkolaka w domu, a nie tak dawno, a może i dawno, nosiłam małego niemowlaczka na rękach.. :)

piątek, 13 września 2013

Wakacyjne wspomnienia i wrześniowe wieści

Wróciliśmy! Tydzień na Krecie to zdecydowanie było za mało. Początek był kiepski, bo dostaliśmy fatalny pokój - śmierdzący, z trzeszczącymi drzwiami przy otwieraniu i zamykaniu oraz wstrętną łazienką, ale udało nam się go zamienić na lepszy i potem było już tylko cudownie! Wypoczęliśmy, naładowaliśmy bateryjki, bo słonko świeciło mocno i witaminkę D łapaliśmy ile się dało, nawpychaliśmy do brzuszków mnóstwa pyszności (M. przytył 3 kg :), wyszaleliśmy się na zdjeżdżalniach -ach, jednym słowem był to BARDZO udany urlop! A na koniec dziecko nam się popłakało, bo nie chciało wracać! :) Zresztą nie ma się co dziwić, my tez chętnie byśmy zostali dłużej.
Nasz hotel składał się z kilku budynków 2piętrowych rozrzuconych na dużym terenie. Do dyspozycji gości były 3 baseny, przy 2 był brodzik dla maluchów, przy trzecim zjeżdżalnie do wody. Do plaży mieliśmy jakieś 5 minut wolnym spacerkiem (z kilkoma stopami po drodze na zrywanie i wąchanie kwiatków przez Bączka). Plaża piaszczysta, w wodzie bardzo długo było płytko, co uważam za bardzo duży plus jeśli chodzi o obecność dzieci na plaży. 
Pola codziennie miała problem. Na nasze pytanie, gdzie dziś idziemy odpowiadała: "Na basen. Nie na basen. Na plażę. Nie na plażę. Na zjeżdżalnie!" - sama nie wiedziała gdzie iść i co robić :) Do tego w hotelu organizowano dla dzieci wspaniałe animacje - malowanie buziek, gry w piłkę, zabawy plastyczne, a wieczorem mini disco. Towarzystwo było wielonarodowościowe, ale animatorzy mówili w kilku językach. Pola chodziła spać dobrze po 22giej, wstawała po 8, w ciągu dnia spała raz lub dwa - szkoda jej było dnia na spanie, skoro tyle się działo wkoło! :)

Ech, no i siedzę sobie tak dziś w pracy, patrzę za okno na ten deszcz, na tą szarość i aż nie chce mi się wierzyć, że jeszcze tydzień temu chodziłam w klapkach i koszulce na ramiączkach! 
W ogóle to stwierdziłam, że czuję się oszukana! Oszukana przez pogodę! Gdzie lato tego roku, he? Czerwiec był chłodny, lipiec deszczowy, w sierpniu mieliśmy parę mega upalnych dni i tyle. Wrzesień się zaczął, i od razu jesień za oknem! A pamiętam październik tak ciepły, że chodziło się w krótkich spodenkach! Co z tą pogodą ja się pytam?? Gdzie prawdziwe lato, gdzie te zwyczajne, ciepłe czerwcowe dni, gorące lipcowe noce i słoneczne, wrześniowe dni z bajecznie kolorowymi, opadającymi liśćmi?

Ech...

A nasz Bączek jest już przedszkolakiem pełną gębą. Przed urlopem musieliśmy pożegnać się z naszą nianią. Były łzy w oczach po obu stronach i zapewnienia, że będziemy utrzymywać kontakt, co chyba nie będzie aż takie trudne, bo mieszkamy niedaleko, no i  w sytuacjach podbramkowych p.Małgosia jest jedyną osobą, którą możemy prosić o opiekę nad Polą, gdy chcemy wieczorem wyjść np. do znajomych. No i mamy już pierwszy taki 'termin' - ślub kolegi M. pod koniec września :)

A nasz Bączek chodzi do przedszkola nawet chętnie, choć najgorzej jest rano. Muszę ja budzić o 7, żebyśmy zdążyły na 8. Nie mamy daleko, ale zanim Pola podniesie się z łóżka mija parę minut, zanim ją ubiorę - kolejne minuty lecą jak bicz strzelił i ledwo się wyrabiamy, żeby wyjść o 7:45. Do tego za oknem szaro i buro, więc dziecku wstać się nie chce. Budzę ją, a ona zaspana naciąga na siebie kołderkę i mówi:"Jestem zmęczona, chcę jeszcze spać, nie chcę do przedszkola!" Nie dziwię się dziecku zupełnie, bo sama bym nosa spod kołdry nie wystawiała, gdybym nie musiała, ale mus to mus. Więc rano jest czasem trochę płaczu i marudzenia, ale jak już wejdziemy do auta to jest ok. Puszczamy sobie 'Radio Bajka' i czekamy na jakąś znaną nam piosenkę :) W przedszkolu na szczęście nie ma scen i łapania mnie za nogę, tylko dajemy sobie buziaka i Bączek grzecznie idzie do sali. Panie ją chwalą, że taka dzielna, że zachowuje się jak prawdziwy przedszkolak, że sobie radzi (chłopiec ją zbił, to mu oddała :) więc cieszę się, bo choć Pola do przedszkola chodziła trochę w zeszłym semestrze, to bałam się jak to będzie we wrześniu.

Do tego wczoraj poszłyśmy na 'pozaprzedszkolne' zajęcia z Rytmiki dla dzieci, które odbywają się w Szkole Muzycznej. Przywitał nas tłum dzieci (ok. 20) i uśmiechnięta pani prowadząca. Pola początkowo wejść nie chciała, bo zasnęła w aucie w drodze na rytmikę i musiałam ją wybudzić, ale jak już weszła na salę i siadła z dziećmi to mogłam odetchnąć. Rodzice czekają na dzieci w szatni, więc nie ma możliwości obserwacji co się dzieje na zajęciach. Słychać tylko było jak pani gra na pianinie, śpiewa, jak dzieci biegają, tuptają, klaszczą. Z zewnątrz odniosłam wrażenie, że nie jest źle, a jak Bączek wybiegł z uśmiechem i okrzykiem 'Chcę jeszcze!" to już wiedziałam, że jest fajnie! :)