Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

wtorek, 21 lutego 2012

Mleczna droga

Nasz mały Bączek w połowie swojego 7-mego miesiąca sam odstawił się od piersi. Przeszliśmy więc w 100% na kaszki i mleko Bebiko. Niestety mleko modyfikowane nie na długo u nas zagościło, bo jakoś w połowie 10-ego miesiąca mała straciła chęci do jego picia, więc zostały nam już tylko kaszki. Dostawała je zawsze rano, jako swoje pierwsze śniadanie. Zawsze z miseczki, łyżeczką - kaszka w butelce była bee.. A żeby w jej diecie nie zabrakło białka, to jadła też kanapeczki z białym/ żółtym serem, jogurty, budyń na mleku.. I tak było do ok. 2 tygodni temu, kiedy to przy śniadaniu mała się zbuntowała i kaszce powiedziała stanowczo 'NIE!" Kupiliśmy więc mleko modyfikowane. Bebiko bananowe (innego tej firmy nie było - nie wiem, może dla dzieci powyżej 1ego roku życia robią tylko takie, bo w 2 sklepach byłam i w 2 to samo?). I wiecie co? I teraz Pola mogłaby to mleko pić cały dzień! Rano woła o mleko, wieczorem woła o mleko, w ciągu dnia też! A jaką ma szczęśliwą minę jak dostanie butlę z mleczkiem - dokładnie taką jak ja jak dostanę tabliczkę Milki z orzechami :)

Tak więc nie ma stresu, że dziecko je za mało białka. I po chwilowym zamieszaniu możemy odetchnąć spokojnie! :)

A przy okazji mam do Was pytanie - podrzućcie jakiś przepis na danie bezmięsne? Zrobiłabym coś innego niż naleśniki, racuchy, (ryż z owocami czy cokolwiek podobnego odpada, mała nie przepada za takimi wynalazkami), makaron z sosem pomidorowym za to uwielbia, w ogóle makaron jest mniam! :) Może macie jakiś sprawdzony sposób na zapiekankę bezmięsną, może akurat będzie to coś innego niż ja robię, a tego właśnie szukam - powiewu nowości w kuchni :)


poniedziałek, 20 lutego 2012

Tłusty czwartek

To zdjęcie niestety jest lekko fałszywe. Polisława bowiem nie za bardzo przepada za ciastami. Pączusia ugryzła 3 razy i to było na tyle, choć patrząc na zdjęcie można by sądzić inaczej :)

Dużo większe zainteresowanie niż sam pączuś, wzbudził u niej cukier puder, którym ów pączuś był posypany. Jak wyjęłam pączki z papierowej torby, to mała zaczęła głośno wołać 'NIEKKK NIEKK" co miało oznaczać "Snieg, śnieg!" :)
Niestety to był tylko cukier puder...


środa, 15 lutego 2012

Zajęcia popołudniowe

Jakiś czas temu rozpisywałam się o zajęciach na jakie chodzimy z Polą dla dzieci w wieku 10-18 miesięcy. Bączek 18 miesięcy skończył w grudniu, więc plan był taki, że jeszcze w styczniu pochodzimy na 'Brykadełka', a potem zapiszemy się na coś nowego. Te 6 miesięcy w tej samej grupie w zupełności wystarczy. Pola w tym czasie przeszła kilka etapów: od obserwacji i stania z boku, przez bieganie z dziećmi po całej sali, uważne słuchanie pani i uczestnictwo w zajęciach, i na koniec - znuudzeeeeniiiiieeee... :)

Od końca stycznia chodzimy na coś zupełnie nowego - połączenie rytmiki, zabawy, języka angielskiego i 'pacynkowania'. Zajęcia nazywają się 'Baju Baju', przeznaczone są dla dzieci w wieku 1,5 do 3 lat i prowadzi je nowa dziewczyna. Pierwsze spotkanie było koszmarne - było 12 dzieci, każde z rodzicem lub nawet rodzicami, w sali było mnóstwo zamieszania, pani swoje, dzieci swoje, rodzice starali się zapanować nad swoimi pociechami, no jednym słowem zajęcia nie wypał. Chyba nic z tego co chciała zrobić pani nie wyszło w 100%. Najśmieszniej było na koniec, kiedy to pani prowadząca wyjęła z teczki kolorowe papierowe figurki zwierzątek przyklejone do patyczków i za ich pomocą chciała opowiedzieć dzieciom pouczającą historyjkę. Dzieciaki owszem, zainteresowały się tym bardzo! A najbardziej - wyrywaniem pani z ręki owych zwierzątek jeszcze zanim zdążyła otworzyć buzię i coś opowiedzieć :)

Na szczęścia były to zajęcia 'wstępne', bezpłatne i dlatego było tak dużo maluchów. Na kolejnych było już zdecydowanie lepiej, bo dzieciaków było jak dobrze pamiętam 6. Na dzień dobry pani wkłada pacynkę-pieska, który wita się po kolei z każdym maluchem. Pola oczywiście nie ograniczyła się tylko do podania pieskowi rączki i powitania w stylu 'Cześć'. Musiała dać mu jeszcze całuska i się do niego przytulić :) btw: Czy Wasze maluchy też tak kochają wszystkie zwierzątka? :)

Potem słuchamy piosenki po angielsku np. o częściach ciała i pani zgodnie z tekstem pokazuje kolanka, stópki, uszy itp itd. Ostatnio obsypywaliśmy się śniegiem z waty, sadzaliśmy dzieci na kocykach i ciągnęliśmy je po całej sali niczym na sankach - zabawa prosta jak parasol, a dzieciakom tak się podobało, że nie chciały robić nic innego! :)
Hitem wczorajszych zajęć było też CZAROWANIE! Pani położyła na kocyku kilka zwierzątek, nakryła je chustką, po czym wyjęła błyszczącą 'czarodziejską różdżkę" i wypowiedziała zaklęcie: "Abrakadabra.." (które wszyscy znamy :), po czym złapała zwinnym ruchem do chustki jedno zwierzątko i zdziwiona pytała. co zniknęło? Potem dawała któremuś dziecku chustę, aby znalazło kaczuszkę/ konika/ czy krówkę i zabawa zaczynała się od początku. Polę najbardziej interesowało szukanie w chuście zwierzątek, jej koleżankę jeszcze z 'Brykadełek' - Zuzię, starszą o 2 miesiące z kolei ciekawiło czarowanie. Komicznie wyglądało gdy z bardzo skupioną miną, kucając nad kocykiem mruczała pod nosem niezrozumiałe dla nikogo zaklęcie próbując naśladować w tym panią Ewelinę :)

Fajne są też opowieści z użyciem 'papierowych' rekwizytów na patyku - zwierzątek, ludzików. Każda taka historyjka niesie za sobą jaką naukę. Wczoraj np. było o konieczności ubrania się, gdy na zewnątrz jest zimno. A więc żabka po kolei ubierała sweterek, spodenki, buty, czapkę itp itd, a pani nazywała wszystkie te rzeczy głośno i powtarzała ich nazwy kilka razy.

Na razie jest fajnie, bo jest inaczej - i dla mnie i dla Poli. Choć nasz Bączek wczoraj zupełnie nie był sobą na zajęciach! Z reguły jest ciekawa tego, co mówi i robi pani, a wczoraj - jakby jej ktoś załadował nowe bateryjki Duracella - biegała i biegała po całej sali i jedyne co ją zainteresowało to 'kocykowe-sanki', no i śnieg z waty! :) A że sezon zimowy jest sezonem chorobowym, to wczoraj było dzieci tylko troje. Więc jak Pola w czymś nie uczestniczyła i dołączała do niej koleżanka Zuzia, to pani tak naprawdę prowadziła zajęcia indywidualne z trzecią dziewczynką :)

A póki co to nas zasypało i jak co roku - drogowcy znowu zaspali :) A jak jest u Was?


poniedziałek, 13 lutego 2012

Mały Picasso!

Odnosząc się do Waszych komentarzy pod wcześniejszą notką, biegnę wytłumaczyć, że do tej pory nie myśleliśmy o zmianie przychodni - bo nie musieliśmy z niej za często korzystać. Ot, zwykłe kontrolne wizyty, na które nie czekaliśmy nigdy dłużej niż 15 minut... Nie znane mi było czekanie w kolejce godzinami i komitety kolejkowe.. Ale teraz poważnie rozważamy taką opcję, bo jak nam Pola kiedyś zachoruje poważniej niż katar+kaszel to nie wyobrażam sobie siedzenia i czekania godzinę, albo i lepiej z takim chorym dzieckiem w poczekalni!

A nasz mały Bączek pomału zamienia się w łobuza i próbuje wyczuć gdzie jest ta granica, której przekroczyć nie powinnam, ale jednak spróbuję. No więc, jeśli coś jest nie po jej myśli, to następuje np rzucenie książeczką w dal albo klasyczna scena znana każdemu ze sklepu z zabawkami, czyli 'położę się na ziemi i zacznę tupać nogami, do tego wymuszony płacz (bez łez) - może zadziała'. Na szczęście tą ostatnią metodę Pola na razie testuje w domu, więc jeszcze zbyt dużego wstydu się nie najedliśmy. I tak się też zastanawiam, czy to aby nie zbyt wczesny 'bunt 2-latka'? :)

Poza tym po pierwszych niechętnych zajęciach z malarstwa, nasza Pola pokochała farby! Może siedzieć w kuchni godzinami i malować 'miau', układać farbki jedne na drugich (ma takie małe plakatówki), zamalowywać wieczka od owych farbek albo po prostu robić kolorowe kropki na mamy rękach, bez czego malowanie się nie liczy! :) Zdarza się jej przy tym zamalować kawałek stołu, ale to nic w porównaniu to próby namalowania arcydzieła długopisem na kanapie z jasnej skóry... Pilnujemy więc teraz, aby przez nieuwagę nie zostawić gdzieś na wierzchu długopisu, pisaka, czy innego pisadła, bo Pola choć wie, że jej nie wolno, to pierwsze co - to zabiera się do rysowania po krześle (a mamy w kuchni białe), kanapy (z beżowej skóry), o gazetach, książkach nie wspominam, bo to nie wielka strata przy porysowanej kanapie.. Ostatnie dzieło naszego małego Picassa udało się zmyć dopiero zmywaczem do paznokci. Nawet 'Ludwik' nie dał rady, a ponoć jest dobry na wszystko! :)

Imieniny naszej Polisławy, zwanej ostatnio pieszczotliwie Zdzisią (nie pytajcie czemu) upłynęły szybciutko i wesoło. Mała dostała nowy zestaw pisaków, którego nie odstępowała na krok, a malowankę z pieskiem na okładce oczywiście powitała słodkim buziakiem :)

Poza tym to postawiłam ją ostatnio na wadze, która pokazała nie mniej nie więcej, a 12 kg! I teraz już wiem, skąd te bicepsy u mnie ;)


piątek, 10 lutego 2012

Szybki powrót do zdrowia

Nasz mały Bączek w ciągu swoich 20 (prawie) miesięcy życia był może 2 razy przeziębiony. No i teraz mamy trzeci raz! Na szczęście nic poważnego, tylko męczący kaszel i lekki katar. Do tego stan podgorączkowy, który szybko zwalczyliśmy Nurofenem dla dzieci. Ale tak nam bidulkę kaszlało, że aż 2 razy nam zwymiotowała.. Na szczęście skończyło się na 2 syropkach, obyło się bez zbędnych medykamentów, a po 2 dniach podawania syropku mała wróciła do sił i do rozrabiania :)
Ale zanim to nastąpiło to najpierw musiałyśmy odwiedzić przychodnię. I tu jest co opowiadać! Jak pisałam na wstępie, Pola nam nie chorowała, więc temat wizyt w przychodni był mi znany tylko od strony kilku wizyt kontrolnych, kiedy to małą ważyli, mierzyli i kiedyś sprawdzali jeszcze czerwone plamki na jej brzuszku, które okazały się uczuleniem nie wiadomo na co..
Dzwonię do przychodni i słyszę, że lekarka będzie od 10 do 12 na 'Chorym Dziecku'. Ok. Przyjechałyśmy o 9:50, a tam już 10 dzieciaków w kolejce!! Po chwili okazało się, że jedna ze starszych pań trzyma kolejkę trójce dzieci - sąsiadkom i wnukowi! Normalnie jak za komuny, komitet kolejkowy, czy co??? Niestety nikt się nawet nie odezwał, a na moje stwierdzenie, że to trochę nie w porządku, bo każdy przychodzi tu z chorym dzieckiem, każdy musi odsiedzieć swoje, a nie wpaść po telefonie w stylu "Przyjeżdzajcie, bo jeszcze tylko 2 osoby przede mną!" Starsza pani tylko wzruszyła ramionami, a nikt z rodziców się nie odezwał. Czyli mamy ciche przyzwolenie na tego typu zachowania. Wspaniale... Koniec końców, wysiedziałyśmy się z małą 2 godziny! Po nas lekarka przyjęła jeszcze tylko 1 dziecko. Niestety młoda mama, która czekała godzinę z trójką dzieci w wieku od (na oko) 8-10 miesięcy do lat 5 nie została przyjęta i musiała przyjść ponownie po południu, kiedy to druga lekarka obejmowała dyżur... Dlaczego nie wprowadzą rejestracji? Przecież to by wszystkim ułatwiło życie! A tak to te kilkoro dzieci się kisiło w poczekalni razem z rodzicami!

Dobrze, że nie często nam przychodzi spędzać czas w takim miejscu...
Polciu, nie choruj nam zbyt często! :)


niedziela, 5 lutego 2012

Słownictwa ciąg dalszy

Chciałam nauczyć Polę jej imienia. Efekt hm.. mnie trochę zaskoczył :)

Ja : "Powiedz "p"
Pola: "P"
Ja: "Powiedz 'o'"
Pola: "Ooooo'
Ja: "Powiedz: 'la'
Pola: ' Lalalala'
Ja: "Powiedz 'po'
Pola (po chwili zastanowienia): 'Pooo'
Ja: "Powiedz 'la'
Pola: "Lalala"
Ja: "To teraz powiedz 'Po-la"
Pola: (po chwili namysłu) 'Pupa"

:)

Nie muszę chyba mówić, że to teraz jej ulubione słowo. A żeby nie było, doskonale wie, gdzie owa pupa jest! :)

piątek, 3 lutego 2012

Dorosłość

Rośnie nam córcia...

W krzesełku do karmienia już nie chce siedzieć, woli na 'dorosłym' krześle. To nic, że ledwo broda jej ponad blat stołu wystaje. Ale siedzi jak mama i tata!

Mama fajne pantofle ma! Co prawda trochę za duże, ale czemu by w nich nie pospacerować? :)

Tata się goli, golę się i ja! Pianką do golenia trzeba wstrząsnąć (jak tata), tylko dlaczego nie chce z niej nic lecieć? (tacie leci!)

Ubranko z rana sama sobie będę wybierać, a jak! Nie, nie ubiorę tego bodziaka, który wybrała mama. Ja chcę TEN! Z króliczkiem! Albo z jakimkolwiek innym zwierzątkiem, żadne tam w paski, kratkę, czy gładkie. Musi być zwierzątko!

Mama pije kawę, to ja też chcę! Chociaż oblizać łyżeczkę albo wsadzić paluch do kubka i spróbować! :)

Mama odkurza, ja też chcę! Mama wiesza pranie - ja też! Mama miesza w garnku zupę - ja też!

Czekać tylko kiedy nasza Polcia zechce się malować z rana... :)