Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

niedziela, 6 listopada 2011

Nadrabiam zaległości, czyli ponownie o wszystkim :)

No i znowu narobiło mi się zaległości w pisaniu.. Ale postaram się to jakoś nadrobić :) Pogoda za oknem cudna, a mnie dopadło przeziębienie :/ Tzn. najpierw przeziębił się M. - i jak to facet- zalegał na kanapie niczym umierający. Trochę go kaszlało, lekki katar, zero temperatury. No ale przecież jest ciężko CHORY :) Potem Polcia dostała kataru, ale praktycznie po 2 dniach jej przeszło... niestety na mnie. Walczę z katarem od środy i średnio mi to wychodzi. Zamiast lepiej, to jest coraz gorzej. Jak M. był chory, to każdego ranka to ja wstawałam do Poli, która jeszcze nie za bardzo przestawiła się czasowo po zmianie czasu i teraz wstaje po 5 rano (o zgrozo!), to ja wychodziłam z psem, chodziłam na zakupy itp. W drugą stronę to niestety nie działa - ja chora i ja do Poli muszę wstawać, bo M. śpi jak zabity... Dobrze chociaż, że z psem wychodzi. A jak mu zwróciłam na to uwagę, to stwierdził, że dlaczego go nie budzę, dlaczego go nie proszę żeby coś zrobił, że trzeba się małą zająć itp itd. No cóż, nie proszę go, bo to są dla mnie tak oczywiste sprawy, że wydaje mi się, że nie trzeba o nich mówić! Jak on był chory to nie pytałam się go czy ma siłę pobawić się z dzieckiem, bo oczywiste dla mnie było to, że jak tak leży na kanapie pod kocem, przykryty pod sam nos, to raczej skory do zabaw z dzieckiem nie jest.. A jak ja się źle czuję to niby co, mam jeszcze iść do niego i mu o tym powiedzieć, choć to widać gołym okiem i poprosić go, żeby przypilnował Poli grzebiącej w kuchennych szafkach, co według mnie rozumie się samo przez się? Ech, te chłopy są czasem tak mało domyślne i leniwe, że ręce mi opadają. Poza tym ja jestem typem 'zosi samosi', nie umiem się prosić o pomoc, wolę wszystko zrobić sama. Wiem, wiem, trochę może i sama przez to jestem sobie winna, ale ciężko mi to zmienić. Staram się i uczę prosić o wyręczenie mnie w różnych sprawach, ale to nie jest łatwe jak przez 30 lat człowiek tego nie robił..

A nasz Bączek stale poszerza swoje słownictwo i wydaje już coraz więcej nowych dźwięków. Ostatnio na tapecie jest 'Tete" czyli Teri - nasz pies, "Bu" - bułka, coś na kształt 'dziadzia' i 'ciocia' , 'to' , 'ta', 'nie' , no i oczywiście 'bu' i 'ba', które oznaczają wszytko, w zależności od sytuacji.

W zeszłym tygodniu po odwiedzeniu grobów pojechaliśmy do mojego taty na obiad. M. ponieważ był już wtedy chory to został w domu, żeby nie zarazić narzeczonej mojego taty. I o niej właśnie chciałam napisać.. Jak wiecie jest w ciąży. Moja siostra twierdzi, że ona bardzo chciała zostać mamą, M. twierdzi, że mój tata postanowił po raz kolejny (czwarty :) zostać ojcem właśnie dla niej, bo ją kocha itp itd, a ja mam mieszane odczucia. Nie zauważyłam przez te kilka lat odkąd mieszka z moim tatą, żeby jakoś szczególnie temat macierzyństwa i rodzicielstwa ją interesował. Wręcz go zbywała. Mój tata już nie raz mówił, że odchował mnie i siostrę, i już nie ma siły na moralizatorskie gadki do mojego brata, który ma lat 20 i zdarza mu się czasem nawalić. A tu nagle proszę, będzie musiał znowu zaczynać zabawę z ojcostwem od pieluch :)
Pierwsze moje zdziwienie u taty na obiedzie było wtedy, jak robiłam sobie kawę i zapytałam się jej, czy teraz to pija Inkę, czy może lekarz jej pozwolił pić normalną kawę. A ona na to, że czasem pije normalną kawę, ale woli wino - nie wiem, czy to miał być taki żart, czy nie. Ale zabrzmiało dziwnie w ustach kobiety, która jest w ciąży. Jak poszłam do łazienki to wracam, a ona trzyma Polę na rękach. Pola = 10,5 kg. Biorąc pod uwagę, że ma zagrożoną ciążę, bo już raz poroniła i że w ciąży nie powinno się dźwigać, to trochę chyba nie poważne zachowanei.. Jak jej zwróciłam uwagę, że Pola już trochę waży to się tylko uśmiechnęła i tyle.. I tak ma zachowywać się kobieta, która chce być matką? Która już raz poroniła? Sorry, ale ja tego nie kupuję!

Do tego doszły do mnie słuchy ostatnio, że dziewczyna, która kiedyś u nas pracowała urodziła w 6 miesiącu! W zeszłym roku poroniła - podobno miała dużo stresów i tak to się skończyło. Teraz lekarz zalecił jej leżenie, bo ciąża była zagrożona. A ta stwierdziła, że dobrze się czuje, więc pracować będzie, bo więcej zarobi pracując, niż siedząc w domu i dostając L-4. No i w połowie 6 miesiąca wróciła do domu i zaczęła rodzić.. Nie rozumiem zupełnie takich kobiet! Jak można być tak nieodpowiedzialną?! Ja nie miałam zagrożonej ciąży, czułam się cały czas świetnie, nie miałam żadnych dolegliwości, wymiotów, problemów, a pilnowałam się jak mogłam. Żeby przypadkiem nie zaszkodzić dziecku. I sobie. Nie piłam kawy, wina, unikałam miejsc zadymionych, spacerowałam, dbałam o to, żeby jeść zdrowo, chodziłam na fitness dla kobiet w ciąży. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak kobieta mająca zagrożoną ciążę może sobie tak bimbać z zaleceń lekarza?...

A tak z innej beczki.. Pola sobie rośnie, coraz więcej rozumie, coraz więcej ją interesuje i dlatego też staram się jej wymyślać coraz to nowe zajęcia i zabawy.. I coraz więcej przypomina mi się z mojego dzieciństwa.. Wracam coraz częściej myślami do mojej mamy, do tego co ona wymyślała, żebyśmy się z siostrą nie nudziły. Robienie domowego makaronu, formowanie kopytek, szycie dla lalek ubranek, robienie dla nich szaliczków na drutach, robienie ludzików z modeliny i wypiekanie ich w piekarniku... Ech, szkoda że jej nie ma.. I że nie mogę jej powiedzieć tego, że dopiero teraz jak sama jestem mamą to widzę jak wiele nam poświęciła czasu, uwagi, ile dzięki temu mam fajnych wspomnień z dzieciństwa... I mam nadzieję, że kiedyś moja Polcia tak ciepło będzie myśleć o mnie...



5 komentarzy:

  1. jesli Cie to pocieszy to u nas z choroba jest to samo, tzn ja nie mam prawa byc chora a moj zakaszle i umiera. MOj maly tez wstawal o 5 po zmianie czasu.. masakra, jakos sie przestawil i wstaje o ... 6.00. i teletubisie musza byc -juz wymiekam:) pozdrawiamy:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Skarb od wczoraj się źle czuł,a w nocy miał gorączkę,a ja oczywiście skakałam przy nim jak przy jajku,żeby się wygrzał,wypocił i na szczęście przeszło i oby nic więcej już Go nie złapało. Ale uczucie,że kobieta nigdy nie może być chora to jak najbardziej znam :)

    A co do narzeczonej Twojego taty,to jest na prawdę nie poważna,powinna o siebie dbać jeszcze bardziej,wiedząc,że raz straciła dziecko.
    Nie rozumiem dlaczego tak lekceważy.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh nie rozumiem kobiety twojego ojca.. na prawde, tym bardziej ze juz raz poronila, chyba ze nic sobie z tego nie robi :(:/ najwazniejsze ze Ty dobrze zajmujesz sie Pola, na innych, ktorzy nie mysla rozsądnie, sie nie patrz.. bo nie warto.. jak sami nie chca nic dla siebie zrobic, zeby sie oszczedzac.. bezsensu :/

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zgodzić się z tobą. I co do chorujących facetów (koniec świata!) i co do dbania o siebie w ciąży. Moja była zagrożona, więc dbałam szczególnie, ale nawet gdyby tak nie było, nie wyobrażam sobie tak lekceważącego podejścia. A Pola na pewno będzie mieć super wspomnienia z dzieciństwa. Wystarczy przeczytać Twojego bloga, żeby wiedzieć, że jesteś świetną mamą, więc nie może być inaczej. pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Mateuszek tez niestety chory załapal jakiegos przeziębienia :/ i kaszle a z noska tak mu cieknie że masakra... Oj tak skad ja to znam Nawet jak bym sie polozyła i spała w dzień tomąz by nie pobawił się z Misiem zreszta czasami jak widze jego zajmowanie się dzieckiem tomnie cos strzela leży na kanapie a dziecko samo się bawi... no ale czasami nie moge powiedzieć bawi się z nim.... Pewnie u ciebie teztak jest zresztaja często prosze o pomoc męza i mówi wprost by cos zrobił ale czasami do niego poprostu nie docieraja moje slowa... ech...

    OdpowiedzUsuń