Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

niedziela, 23 października 2011

Nadrabiam zaległości!

Kurcze, tak długo nic nie pisałam co u nas się dzieje, że nie wiem od czego zacząć :)
Może zacznę od najświeższej historii z dnia dzisiejszego? M. spędza cały dzień w pracy, więc siedzimy z Polą same. Wczoraj nasz Bączek zabrał psu miskę i chciał mi przynieść - nie wiem, czy po to, żeby mi pokazać że jest pusta, czy po to, żeby mi pokazać, że nic sobie nie robi z naszych notorycznych zakazów bawienia się miskami psa. W każdym bądź razie pies miał miski z IKEI, takie hm, chyba gliniane, emaliowane? Nie wiem z jakiego tworzywa, ale generalnie - tłukące się po zderzeniu się z podłogą. I jak się można domyśleć, Polisławie miska 'wypadła' z rąk i rozsypała się na milion drobnych kawałków. W związku z tym dziś pojechałyśmy kupić nową zastawę dla naszej suczki. Plastikową! :) Niestety nowe miski bardzo się Bączkowi spodobały. Wystarczyło spuszczenie jej na chwilę z oka, po to aby np. zrobić Poli picie - chlup, woda z miski została wylana! Wystarczyło, że schowałam się na chwilę w łazience na siku zostawiając córcię bawiącą się w jej pokoju - nie patrzyłam na nią dosłownie minutę! - chlup, miska pusta! No po prostu ona się przemieszcza z prędkością światła! :)

Za każdym razem mała była stawiana do kąta. Tam tłumaczyłam jej, że źle zrobiła, że miskami psa nie wolno się bawić, że teraz piesek nie będzie miał co pić itp. itd. I za każdym razem z trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu, bo Pola tak cudowałą w kącie, że hej! :) Ja do niej wyskakuję z poważną miną i karcącą gadką, a ona szczerzy do mnie uśmiech pokazując mi wszystkie swoje ząbki i migdały! Do tego zalotnie kręci pupką albo ramionami, albo tak śmiesznie chowa rączki do tyłu i robi niby smutną minkę, ale oczka jej się śmieją. Albo komicznie przekręca główkę tak jak wtedy, gdy bawimy się w 'A ku ku!' i Pola chowa się za ścianą i wystawia co jakiś czas główkę, żeby pokazać 'Tu jestem!' A żeby tego było mało, to na koniec naszej 'rodzicielskiej rozmowy' jak poprosiłam Bączka, żeby teraz obiecała, że już tak nie zrobi, powiedziała 'przepraszam' i dała mamusi buziaka i przytuliła się, to wystawiła słodziutko usteczka do 'buziaczka' i rzuciła mi się na szyję, tak jakby wszystko co do niej mówiłam dotarło, wszystko zostało zrozumiane... No i tylko powstaje pytanie, dlaczego w takim razie historia z miską psa i wodą powtórzyła się dziś 3 razy?? A co do buziaków i przytulania się, to od paru dni Pola już nie chętnie nas całuję. Trzeba sobie zasłużyć :)) Zdarza się, że mówię do niej 'Daj buzi!', a ta mała spryciula kręci głową i mówi: "Nieeeee"... :)

Poszerzyłam ostatnio menu córci o pieczarki. Wiem, że grzyby można podawać dzieciom dopiero po ukończeniu 3ego roku życia, ale naszła nas z M. już dawno ochota na zupę pieczarkową. A nie chce mi się robić 2 zup, jednej dla nas, drugiej dla małej. Więc zasięgnęłam porady u naszej niani i postanowiłam zacząć od niewielkiej ilości pieczarek. No i zrobiłam strogonowa drobiowego z papryką i pieczarkami. Mała zjadła ze smakiem, nic jej nie było, więc raz na czas pieczarki będą u nas gościć w menu!

A jak jesteśmy przy jedzeniu, to nasz mały Bączek zaczął ostatnio pochłaniać coraz większe porcje jedzenia! Nie wiem, to chyba przez to, że zimno się zrobiło i jak każdy misio, i ten nasz malutki potrzebuje zebrać na zimę troszkę sadełka :) Do tej pory menu małej wyglądało tak:

* śniadanko - kaszka 200ml
* II śniadanko - kanapeczka, jajeczniczka, omlet, raz na czas parówka
* obiad: zupa albo mięsko z warzywami, ziemniakami lub ryżem lub makaronem
* podwieczorek: owoc, jogurt albo budyń
* kanapka, parówka albo kaszka

Teraz mała je obiad jak 'dorosły', czyli musi być zupa i II danie. No i zobaczymy jak ta zmiana wpłynie na jej wagę. Bo na razie to od wakacji mała waży tyle samo: 10kg z niewielkimi groszami.

Właśnie! Już wiem o czym miałam napisać! O 'Szafobranku' , na którym byliśmy wczoraj! Pisałam o tym wcześniej - trzeba było zapisać się na listę, przynieść 5 ubranek dla dzieci z Domu Dziecka, 10 ubranek do wspólnego kosza, z którego potem można było sobie tyle samo 'odebrać' + ubranka na wymianę. Wszystko miało być czyste i nadające się do ponownego użycia. Przyniosłam chyba ze 30 sztuk. Ilość 'nowych', przyniesionych do domu: zero! Laski poprzynosiły takie szmaty, sprane, rozciągnięte na wszystkie strony ciuszki, że po prostu wstyd! Znalazłam może 2, 3 sztuki ubranek, które gdyby były w innym rozmiarze to bym je mogła wziąść. A tak to wyszliśmy zniesmaczeni. Za to Pola była wniebowzięta i to był niewątpliwie wielki plus całej tej akcji. Dla dzieci był dmuchany zamek do skakania, dmuchany basen z kulkami i plastikową, małą zjeżdżalnią (akurat taką na dzieci w wieku Poli). Był kącik gdzie malowano dzieciom buźki, kącik malarski, gdzie maluchy dostały kredki, pisaki i coś tam sobie tworzyły pod okiem pani opiekunki, były balony, takie długie, z których pani robiła pieski, szable i serducha, były takie małe, plastikowe rowerki, samochody - no jednym słowem dla dzieci był mały raj! :) Jak weszliśmy i Pola zobaczyła to wszystko to stanęła jak wryta, NAPRAWDĘ! Wmurowało ją w podłogę hihi :) A potem jak już ogarnęła wzrokiem całą salę, to oczywiście poleciała do basenu z kulkami. I tak naprawdę to większość czasu spędziła w nim podbierając kulki, zjeżdźając, obserwując dzieciaki, co i ja robiłam i momentami byłam lekko zażenowana. Maluchów było sporo, w różnym wieku. Od takich leżących w wózkach po 5, 6 letnie. W całej tej ferajnie rzucał się w oczy jeden mały blondynek. Długie, kręcone włoski - no na pierwszy rzut oka: amorek :) Ale z amorka miał tylko włosy, bo tego dziecka było wszędzie pełno! Biegał, nie patrzył, czy kogoś trąca, depcze nogi, wyrywał autka spod pupy m.in. Poli, wpychał się na zjeżdżalnię, no po prostu istny diabeł. A rodzice? Tylko raz widziałam jak mama zwróciła mu uwagę, właśnie wtedy, gdy nasz Bączek wziął sobie czerwony motor do jeżdżenia i amorek podleciał wyrywając małej motor z rąk. Mama zwróciła mu wtedy uwagę i podała mu inny pojazd. Ja wiem, że dziecko powinno umieć walczyć o swoje, nie powinno być ciapą, ale bez przesady!
Ciekawe, czy w domu też pozwalają temu dziecku robić wszystko?

Wiecie, fajnie jest czasem móc znaleźć się w takim miejscu, bo człowiek wtedy widzi co nasze dzieci może spotkać później w przedszkolu, szkole.. Człowiek się całe życie uczy... :)

Dobra, na dziś to chyba tyle tak na szybko, bo oczy mi lecą.. W ostatnim tygodniu kładłam się prawie codziennie po północy, a wstaje przed 7. Do tego w nocy jeszcze zdarzają się Poli czasem pobudki - teraz głównie wtedy jak się rozkopie i jej się zimno zrobi. Więc ten sen mój raczej mocny nie jest. A że ja jestem z tych, co muszą spać przynajmniej 6, 7 godzin dziennie, żeby się zregenerować, to niestety po takim męczącym tygodniu moje bateryjki są już na wyczerpaniu... Ech, kiedy ja nadrobię te braki snu?..



6 komentarzy:

  1. Córcię masz nie do podrobienia ;]
    Istna agentka... te jej minki muszą być przecudowne!
    Chciałabym zobaczyć na własne oczy jak Ona tak ładnie cuduje Mamusi i suczce.

    Myślałam,że to `Szafobranko` wypadnie lepiej... ja nigdy bym się na taki coś nie wybrała z ubrankami nie nadającymi się do niczego. Te kobitki chyba wstydu nie mają.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Braki snu nadrobimy jak nasze córcie pójdą do szkoły -przynajmniej ja się tak łudzę, ze zostalo jakies 5 lat;p A Poli się nie dziwię, że stała zaskoczona kiedy zobaczyła dużą ilość dzieciaczków, bo u nas Margola skrzydeł dostaje na widok dzieci! Napisałaś o nowym menu a mogłabyś mi napisać jak wygląda Poli kolacja? Bo u nas spanie bez butelki się nie obędzie i nawet nie ma mowy o kaszce.

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę a ja mam tyle ciuchów dla chlopca no i nie mam sie ich jak pozbyc bo nawet na ogloszeniach nie ma chętnych np. mam fajn kombinezonik na zime ale nawet tego nie chca ludzię :/ ech gdybym była w większym miescie poszłabym na taką akcję i coś dała zamieniła a tu lipa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewciak: Ja tez myślałam, że 'Szafobranko' będzie 'owocniejsze'. Nie liczyłam na nowy zestaw dla Poli rodem z ZARY, czy H&M, ale myślałam, że chociaż parę sztuk ubranek nawet za dużych, na kolejne etapy życia Poli przyniosę. A tu po prostu klapa!

    Margolkowa mamo: w ostatniej linijce menu Poli uciekło mi słowo 'kolacja', czyli kanapeczka, parówka albo kaszka.. Ostatnio mała zjadła też tosta z plasterkiem wedliny, sera i 'kropka' ketchupu Pudliszek dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super,ze u Was tyle sie dzieje.. moja to co chwile wyciaga u tesciowejz pulki talerzyk i bach na ziemie i potluczony.. u mnie tego nie robi, za to u babci owszem, ehh pare talerzy juz polecialo do kosza :/ taka sprytna jest! Ale takie sa te nasze male urwisy, a moja to nawet w kacie by nie posiedziala, bo nie wie, ze by musiala tam stac jakis czas.. watpie czy by posluchala;p Masz bardzo mądrą coreczke.. choc czasem nie poslucha i zrobi cos kolejny raz.. przeciez jest jeszcze malutka ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez się nieraz nie mogę powstrzymać ze śmiechu jak musze być poważna i mówić mądre i poważne rzeczy do młodego:)
    A z tym kątem to ciekawy pomysł!
    Pozdarwiamy
    Katarina z Boryskiem
    www.pierwszaciaza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń