Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

środa, 5 października 2011

O brykaniu słów kilka..

Przez cały wrzesień, w każdy wtorek jeździłam z Polą na 'Brykadełka' - zajęcia dla dzieci od 10 do 18 miesiąca. Chodzimy tam głównie dlatego, że mała ma tam kontakt z innymi dziećmi i uczy się 'życia w grupie'. I mam nadzieję, że dzięki temu jak skończy 3 latka i pójdzie do przedszkola to będzie jej łatwiej :)

Co robimy na Brykadełkach? Pani Kasia gra na gitarze i śpiewa piosenki, a my - mamy, razem z nią :) Na początku strasznie mnie to śmieszyło, ale teraz już jest ok. Śpiewamy każdemu dziecku na powitanie, a potem o Muzykantach - wtedy każdy (dziecko i mama) biorą sobie z koszyczka jakiś instrument np. grzechotkę albo dzwoneczki i przy odpowiedniej zwrotce wydajemy dźwięki. Tzn. my, mamy tak robimy, bo dzieci oczywiście dzwonią i grzechoczą kiedy im się podoba :) Potem jest czas na zabawę z chustą. Pani Kasia ma taką specjalną, uszytą z kolorowych trójkątów, mającą z 5 metrów średnicy. Pomysł jest taki: dzieci stoją na chuście, a mamy łapią ją po bokach i nią 'falują'. Niestety w praktyce wygląda to tak, że na chuście stoi 1, czasem dwoje dzieci. Bo reszta chodzi sobie po sali, zagląda pani Kasi do pudełka z instrumentami, próbuje dosięgnąć innych skarbów leżących na parapecie, a Pola nie jest tu wyjątkiem. Ją najbardziej interesuje lampa, tajemnicze skrzyneczki i pudełeczka z parapetu, drzwi albo torby innych mam :) Potem przychodzi czas na ciekawsze zabawy - dzieci dostają 2 rodzaje przedmiotów np. coś lekkiego i ciężkiego albo miękkiego i twardego. Zawsze są dobierane na zasadzie przeciwieństw. Dzieci czasem sobie przesypują te przedmioty z pudełek do miseczek, czasem po prostu biorą kilka np. kamyczków do rączki i biegają z tym po całej sali, zanoszą mamie, rzucają tym po sali - no co dziecko to inny pomysł :) Są też zabawy z dużą piłką, czasem maluchy łapią bańki mydlane, piórka, liście.. Na każdych zajęciach jest coś innego.

Byłyśmy już na 5 zajęciach. I na ostatnich - nasza córcia była prawdziwą gwiazdą, a do tego jak nigdy słuchała pani Kasi prawie przy każdym zadaniu! Byłam naprawdę w szoku! :) Najpierw przy piosence na powitanie ładnie biła brawo przy wyśpiewywaniu imion każdego dziecka. W między czasie stanęła sobie na środeczku i wywijała tyłeczkiem do muzyki, tuptała nóżkami albo kręciła się w kółeczko - no pełen popis umiejętności tanecznych :) Przy piosence o muzykantach grzechotała dokładnie wtedy, kiedy trzeba było to robić. A jak pani Kasia kładła palec na ustach i mówiła "A teraz ciiiii...." to Pola zamierała. Potem - po raz pierwszy stanęła na chuście, próbowała po niej chodzić jak chusta falowała, dała się nawet w nią zakryć i zrobiła 'A ku ku!' :)
Do zabawy dzieci dostały leciutkie, kolorowe piórka, w które pani Kasia razem z nami, mamami dmuchała, kładła dzieciom na głowie, na rączkach. Potem do zabawy wkroczyły kamyczki. Polcia sobie je wkładała do miseczki, potem swoje wrzucała Zuzi i podkradała nowe Kamilce :) A jak pani prowadząca oznajmiła koniec zabawy i poprosiła, aby jej oddać wszystkie kamyczki, to nasz Bączek zabrał to co miał i wrzucił pani Kasi do jej pudełeczka! Normalnie byłam w wielkim szoku jak Polcia się zachowywała! Do tej pory raczej chodziła swoimi ścieżkami po całej sali, a teraz była w centrum zajęć! Powiem krótko: nie wiele brakowało, żebym pękła niczym mydlana bańka z dumy hihi

A tak z innej beczki to parę dni temu zgubiłam Poli butelkę do picia! Poszłyśmy po mojej pracy na targ po owoce, wróciłyśmy do domu i okazało się, że nie mamy butelki! A miałam zaczepiony do wózka taki specjalny pojemnik na butelkę i musiał mi się odczepić gdzieś po drodze.. Mocowało się go na rzepie i ten rzep był już trochę wyrobiony, a wiadomo jak to jest na targu - ciasno między rzędami stolików, dużo ludzi.. W domu mamy 2 butelki: z Aventu -z tej mała dostawała kaszkę lub mleko w nocy, i drugą firmy Mam - ta miała spłaszczony smoczek z dwóch stron i z tej Pola zawsze piła. Na targ poszłam następnego dnia, ale oczywiście nikt nic nie znalazł. Jedna pani mi nawet powiedziała, że nie mam co szukać, bo jak ktoś znalazł to pewnie sobie wziął albo sprzedał... No cóż, trudno. Najważniejsze, że Pola dała się namówić na picie w nocy z butelki Aventu, która tak naprawdę stała od dłuższego czasu bezużyteczna. A w dzień - z braku laku córcia zaczęła pić z kubka treningowego Lovi :) Niekapek dalej nie uzyskał akceptacji, za to kubek 360 stopni i ten z Lovi są w użyciu. Czyli trochę nam się problem rozwiązał :))
Dokupiliśmy tylko taki pokrowiec na picie, podtrzymujące temperaturę płynu w butelce, bo przyda nam się to zwłaszcza teraz na jesień jak na zewnątrz będzie zimno i mała będzie szła na spacer.



3 komentarze:

  1. Fajne muszą być te zajęcia... u Nas czegoś takiego nie ma. A w sumie w każdym mieście powinna być jakaś rozrywka dla maluchów ;]
    Czytając wyobraziłam sobie Polę i jej pokaz taneczny w ostatnim dniu...kochana tancereczka:)

    Pozdrowionka ;);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla Polisławy!!! Zdolniacha :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no to moje gratulacje ze Mala zaczela pic z tego kubka Lovi.. my tez go mamy tylko Kinga nie rozumiala jak sie do niego zabrac, a teraz jak pojela picie ze szklanki to chyba czas najwyzszy go wyciagnac i bedzie miala jak znalazl.. zobaczymy, bo narazie dalej lezy w pułce..

    OdpowiedzUsuń