Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

wtorek, 26 lipca 2011

Powakacyjnie o Warsztatach z Pampersem



Wróciliśmy z urlopu! Cali, zdrowi, trochę opaleni, o dziwo wypoczęci i z uśmiechem na ustach! A największy uśmiech ma oczywiście Pola, która na widok swoich zabawek, pokoju i psa dostała ataku radości i od wczoraj 'biega' od pokoju do pokoju, przenosi zabawki, gazety i co tylko się da, a radosny uśmiech nie schodzi jej z buzi przez cały czas :) Ale o wakacjach będzie w kolejnym poście, dziś tak jak obiecałam przed wyjazdem będzie o Warsztatach Pampersowych.

O tym, że było fajnie już pisałam :) W pierwszej części warsztatów głos miały: Pani Pediatra, Pani Psycholog i Pani Rehabilitantka.


Pani Pediatra
opowiadała nam o pielęgnacji skóry niemowlęcia. Czy wiedziałyście, że skóra naszych dzieci dopiero w wieku ok. 3 lat w swojej budowie dorównuje naszej skórze? Przez pierwsze 3 lata życia jest dużo cieńsza i nie posiada niektórych warstw, dlatego trzeba o nią tak prawidłowo dbać. 'Dobrze' nie oznacza tu wcale wcierania grubych warstw kremów, bo 'dużo' nie znaczy 'dobrze'. Wszystko z umiarem!


Nie wiem jak Wy, ale ja na początku prałam wszystkie ubranka Poli w Loveli. Potem płyn do płukania tej firmy zamieniłam na konkurencyjnego Jelp'a, bo cena była lepsza, a i zapach o niebo przyjemniejszy! Ale po kilku pierwszych miesiącach wrzucałam czasem Polci ubranka razem z naszymi do pralki. Uczulenia żadnego nie dostała, więc wyszłam z założenia, że jak skończy mi się proszek dla dzieci to będę już prać jej ubranka z naszymi. I co? I dowiedziałam się, że to nie najlepszy pomysł, bo detergenty 'dla dorosłych' mogą zawierać składniki szkodliwe dla skóry niemowlęcia i dlatego ktoś kiedyś wymyślił proszki do prania, mydełka, szampony itp itd dla dzieci! A jako mama, która chce dla swojego dziecka jak najlepiej stwierdziłam, że nie będę narażać małej na niepotrzebne problemy skórne i jak skończy mi się Lovela to jednak kupię kolejny proszek do prania dla maluszków!



Pani Pediatra poruszyła też bardzo ważny temat szczepień. Swoje słowa poparła filmem pokazującym akcje Pampersa i Unicef w Afryce. Pamiętacie naklejki i reklamy telewizyjne mówiące o tym, że kupując 1 paczkę pieluszek Pampers kupujecie 1 szczepionkę na tężec dla czarnoskórych dzieci? O tym właśnie był ten film! Dodam, że nikt nas do szczepień nie nakłaniał, nikt nie mówił "Szczepcie swoje dzieci!" Wszystko było na zasadzie informacyjnej, nie narzucającej się i chyba dlatego było to tak ciekawe.



Z Panią Psycholog ucięliśmy sobie z M. rozmowę w wolnym czasie. Chcieliśmy dowiedzieć się, co zrobić, żeby nasza mała przesypiała noce. Bo nie ukrywam, że wyczekujemy tego od dawna.. A Pola jak się budziła, tak się budzi - 2, 3 razy w ciągu nocy. Podajemy jej wtedy wodę albo herbatę do picia, ale z reguły ok. 2, czy 4 nad ranem picie jej nie wystarcza, trzeba jej dać kaszkę. Kiedyś pediatra w naszej przychodni powiedziała mi, że dzieciom w jej wieku nie potrzebny jest już posiłek nocny i że powinniśmy ją od tego odzwyczaić. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.. Pani psycholog poradziła nam zrobić tak:
  • za pierwszym razem jak mała się wybudzi i będzie mękolić, przyjść do jej łóżeczka, pogłaskać ją, powiedzieć, że wszystko jest dobrze, że jest noc i trzeba spać, że wszyscy śpią i wyjść na 3 minuty,
  • czas będzie się dłużył niemiłosiernie, więc najlepiej te 3 minuty spędzić na myciu naczyń, rąk, toalety - odgłosy lejącej się wody zagłuszą płacz, czy marudzenie dziecka, bo jak będziemy stać pod drzwiami to nam serce szybko zmięknie i nie wytrwamy tych 3 minut :)
  • po 3 minutach zrobić dokładnie to samo co na początku, czyli pogłaskać dziecko, powiedzieć, że wszystko jest w porządku, że jest noc itp itd. i wyjść tym razem na 5 minut,
  • po 5 minutach mówimy to samo i wychodzimy na 7 minut,
  • Pani Psycholog zapewniła, że z reguły po 3, 4 dniach dziecko przestaje się w nocy budzić :)
Nie próbowaliśmy jeszcze tej metody, bo stwierdziliśmy, że nie będziemy dziecka na wakacjach dodatkowo stresować. Zaczniemy od dziś - o efektach będę pisać na bieżąco.

Druga sprawa, o której rozmawialiśmy to bicie nas po twarzy przez Polę. Gdy coś jej się nie spodoba albo coś się zrobi nie po jej myśli i np. weźmie się ją na ręce to bije nas po twarzy, po oczach. Raz mi się tak zamachnęła na mnie, a raczej mój policzek, że mlasnęło - na szczęście nie było to bolesne i ślad nie został. Mówimy jej, że tak nie wolno, że to boli itp itd, ale nic nie pomaga. Pani psycholog poradziła nam w takiej chwili postawić małą na ziemi, odwrócić się od niej, nie patrzeć w ogóle na nią, a jak będzie 'obłapiać' za nogi - nie reagować. Po minucie siąść obok niej i wytłumaczyć, że to boli, że tak nie wolno robić. Niestety w tym przypadku nie ma reguły - jedne dzieci już po 5 razach rozumieją, że tak nie wolno, innym i 200 razy nie pomoże. Ale trzeba próbować...
Robiliśmy tak na wakacjach, ale jak tylko stawiałam córcię na ziemi, to traciła zainteresowanie moją osobą i szła sobie jak by nigdy nic w inną stronę albo brała sobie jakąś zabawkę do ręki i udawała, że nic się nie stało :)

Z Panią Rehabilitantką mieliśmy dużo ćwiczeń praktycznych. Tzn. inne dziewczyny miały, bo ich dzieci były mniejsze. Pola nie za bardzo dała się w ogóle usidlić. Dzieci leżały sobie na dużych piłkach, które były 'toczone' przez mamy, były masaże antykolkowe brzuszków, ćwiczenia z dotykaniem naprzemiennym lewej rączki i prawej nóżki..

  • Pani zachęcała nas też do zamontowania w domu zwykłej chuśtawki,
  • do zezwolenia tatusiom na męskie zabawy np. podrzucanie dziecka do góry (co jak widzę przyprawia mnie o ciarki na plecach) - to wszystko ma pomóc dzieciom wyrobić sobie wyczucie równowagi i jest potrzebne!
  • Było kładzenie dzieci na kocu i ciągnięcie ich po podłodze,
  • Było położenie dziecka na środku koca (tym razem bohaterką była Pola), złapanie końców przez 2 osoby i zrobienie czegoś na kształt hamaka, po czym Pola była w czymś takim 'bujana' :)
  • Pani Rehabilitantka zachęcała nas też do zrobienia dzieciom w domu toru przeszkód - niech dziecko chodzi po różnym podłożu: dywanie, kocu, poduszkach, twardym, miękkim, co tylko mamy pod ręką.
  • Zróbmy tor przeszkód z zabawek, pudełek itp.
  • Puszczajmy dzieciom bańki, niech je łapią!
  • Dajmy dzieciom do miętoszenia gumowe piłki z kolcami, takie jak do masażu, niech dziecko ćwiczy sobie rączki, poznaje różne faktury tworzyw!
Oj, po takich zajęciach moja głowa była pełna pomysłów na nowe zabawy z Polą, a i Pola mogąc pobawić się takimi piłkami, raczkować w 'tunelu' , łapać bańki - była przeszczęśliwa :)

A wracając jeszcze to wizyty w fabryce Pampersa, to zapomniałam napisać wcześniej o jeszcze jednej ważnej kwestii. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z ilu warstwa 'materiałów' robione są pampersy? Każde takie tworzywo jest nawijane na szpulę i potem z tej szpuli maszyna pobiera materiał. Jeśli na tworzywie jest choć minimalna wada, cała szpula (o średnicy na oko 120cm!) wraca do producenta. A co może być wadą? Ano na przykład mała fałdka, która powoduje, że materiał nie jest idealnie gładki. Więc jak widzicie, o pupcie naszych pociech dbają naprawdę poważnie!

Zdarzyło Wam się kupować Pampersy w innym kraju? Mi nie, ale jak zapewniał Pan Janek, pieluszki produkowane do różnych krajów mają różne kolory, wzorki, nawet 'perfumy' - w końcu wszystko dla klienta! To się nazywa fachowość! :)

Oj, na szybko to tyle... :)

13 komentarzy:

  1. metoda o ktorej piszesz nazywa sie 3 5 7 i jest doba tylko niestety trzeba byc cierpliwymmm:0
    a reszta kurcze tak szczerze to jakbym czytala o swoich sposobach spedzania czasu z mlodymi... tory przeszkod banki mydlane hamak podrzucanie przez tate... tak sie bawimy a ostatnio w dom sie bawilismy z lalkami i gotowaniem na kuchni...:) a powiedz mi jak sie na takie akcje zalapywac?? :) tak czysto z ciekawosci pytam..

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki za te notke, patryk nas ciagle ciagnie za wlosy i zastosuje metode, ktora tobie poradzili na okolicznosc bicia po twarzy,dzieki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, ja teraz mam mało czasu, więc odniosę się do wiadomego tematu - szczepień, otóż temat szczepień Pampersa jest tematem trudnym, przede wszystkim najbardziej niepokojące jest to, że w myśl zasady niesienia pomocy tym dzieciom w Afryce wyrządza się krzywdę, nikt nie liczy ile tam jest nopów po tych szczepieniach, bo zamiast umożliwić tym dzieciom dostęp do świeżej czystej wody, lepszego jedzenia, to się im montuje szczepienia, nieprzebadanych, często chorym i wygłodzonym dzieciom, przecież to gwóżdź do trumny, to jest karygodne, z tym się nie zgadzam, szkoda, że nie było osoby, która by tę stronę tego tematu poruszyła. Do Warszawy mam za daleko, jeżeli w moim mieście byłaby taka akcja, z pewnością by mnie tam nie zabrakło i też w dyskusji na tak wrażliwy temat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz mogłam przeczytać dokładnie. Gratuluję wakacji i trochę zazdroszczę, my może w przyszłym roku.
    A co do pampersa, to pomijając drażliwy temat szczepień, bardzo fajna impreza.
    Co do prania, to ja właśnie muszę w Loveli, mój Synek ma skłonność do alergii, po niektórych kosmetykach jest wysypka, a pranie muszę płukać dwa razy, nie będę eksperymentować z proszkami dla dorosłych, nie chcę mnożyć problemów. Chyba do tego trzeciego roku życia będzie Lovela w użyciu.
    Tych nieprzespanych nocy współczuję. Mój Synek szybko zaczął przesypiać noce, jakoś około 3 miesiąca, problem się zaczął tak dokładnie to w grudniu, po epizodzie w szpitalu, po tym wstrętnym szczepieniu też miewał nocne jazdy, ale koszmar zaczął się później, także współczuję, mam nadzieje, że porady tej pani psycholog przydadzą się i odniosą skutek.
    A odnośnie tego podrzucania, to z tym się nie zgodzę, jestem przekonana, że takie wstrząsy są jednak szkodliwe i bardzo niebezpieczne, myslę, że to niepotrzebna rozrywka, dziecko może w inny sposób się rozwijać. Na przykład huśtanie w kocu czy to ciągnięcie na kocu, to mieliśmy zlecone przez rehabilitantkę to ćwiczenia w domu.
    Jeżeli w moim mieście, co mało realne, byłoby takie coś, to na pewno bym się tam wybrała.
    Pozdrawiam cieplutko (to ja, przemianowana Mama-36)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witamy z powrotem. Czekamy na wakacyjną relację:) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne te warsztaty! Widac, ze Polci sie podobalo :)

    Ps. Wrocilam do pisania. Dlugo bez Was nie wytrzymalam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana super rady :) dziekujemy z ata notkr na pewno bardzo wielu się przyda:***

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaa... super rady - zostawić dziecko w nocy płaczące na coraz dłuższy czas. :/ Z pewnością po kilku dniach dziecko już przestaje płakać i śpi, pytanie tylko - czego tak naprawdę to doświadczenie je uczy?

    OdpowiedzUsuń
  9. dzieckoziemi: Ma je nauczyć samodzielnego 'ponownego' zasypiania w nocy. A dziecko zostawia się i owszem samo, ale po wcześniejszym uspokojeniu go. Nie wiem skąd Twój sceptycyzm i wrogie nastawienie.. Przecież dziecko i tak całą noc jest samo (jeśli oczywiście śpi w swoim pokoju,a nie z rodzicami)?

    OdpowiedzUsuń
  10. Widze ze jest mnóstwo rzeczy które robimy tak jak piszesz, hustawka, podrzucanie banki, fajne takie zajęcia musiłay byc, sama bym sie wybrała na takie.
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgodnie z Twoim opisem "nauki zasypiania" wg pani psycholog, jak odczekujemy te 3 czy 5 minut czy ileś-tam, to trzeba robić coś, żeby zagłuszyć płacz lub marudzenie dziecka. Czyli - bierzemy dziecko na przeczekanie, potem poklepujemy po pleckach, coś-tam mówimy (swoją drogą jestem bardzo ciekawa, jak wg tej pani psycholog można coś "wytłumaczyć" dziecku, które ma roczek?), i wychodzimy na kolejne ileś-tam minut, a w tym czasie dziecko płacze/marudzi, a my myjemy te ręce czy coś tam innego robimy, żeby "zagłuszyć" odgłosy dziecka i się nie frustrować. Dobrze zrozumiałam? No to dla mnie to jest chore, sory. Dziecko mi płacze w pokoju obok, a ja jestem "twarda" i się nie dam, bo dziecko MUSI się nauczyć. :/ Myślę, że głównie dziecko się uczy, że mama i tak nic nie zrobi i w końcu się męczy płaczem i zasypia. Ale czy o taki efekt chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzieckoziemi: Nie chodzi o to, ze 'trzeba' coś robić, zeby 'zagłuszyć' płacz dziecka! Jedyne co 'trzeba', to tak jak piszesz - przeczekać te 3 lub 5 minut. Nie widzę w tym nic niehumanitarnego i nie rozumiem dlaczego tak negatywnie to odbierasz? Moze Twoje dziecko przesypia całe noce, ale nasze nie i chcielibyśmy to zmienić. Ty nie pracujesz, ale my tak i nie możemy sobie pozwolić na 'drzemke' w ciągu dnia w związku z tym, że nie przespaliśmy nocy i jesteśmy niewyspani. Jeśli możemy coś zrobić, żeby nauczyć Polę ładnie spać przez całą noc, to dlaczego mielibyśmy nie spróbować? Przecież dziecku zostawionemu w pokoju nic się nie dzieje? Nikt go nie bije, nie odbiera mu jedzenia, czy ulubionej zabawki? Tak jak są metody uczące dziecko załatwiać się na nocnik, czy zachowywać się w taki czy inny sposób, tak są metody uczące dziecko przesypiać noc..
    A wbrew pozorom roczne dziecko już bardzo dużo rozumie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odbieram negatywnie metodę "uczenia" dziecka czegokolwiek polegającą na przeczekiwaniu jego płaczu i zostawianiu go w samotności z tymże płaczem w imię "wyższego dobra". Oczywiście, po pewnym czasie dziecko w końcu "nauczy się" nie płakać i pewnie będzie spało całą noc, ku uciesze rodziców. Ale moja obawa polega na tym - co tak naprawdę dziecko wynosi z tej lekcji? Na chłopski rozum: dziecko płacze, bo jest mu źle i chce do mamy, ale mama nie przychodzi. To musi być naprawdę okropne uczucie dla takiego dziecka, zwłaszcza w nocy, gdy wszystkie strachy są zwykle 2 razy większe. My, dorośli, myślimy sobie racjonalnie, że "przecież dziecku nic się nie dzieje, jest bezpieczne w swoim łóżeczku i nikt go nie bije ani nic". Ale płacze... ciekawe, dlaczego? Ktoś pewnie powie, że dziecko "manipuluje". A ja wtedy zawsze myślę, że to przykre mieć takie negatywne zdanie o własnym dziecku - że nic innego mu po tej rocznej główne nie chodzi, jak tylko ubezwłasnowolnienie rodziców.

    Moje dziecko nie przesypia całych nocy. Nie mam w stosunku do niego takich wymagań, że on już MUSI to robić. Skoro się budzi, to znaczy, że tego potrzebuje. Zacznie przesypiać noce, gdy będzie na to gotowy i przestanie potrzebować nocnego mleka. A że śpię z dzieckiem w jednym łóżku, to niewyspana bywam bardzo sporadycznie. Może ja nie pracuję i łatwo mi pisać, ale mój mąż pracuje, a śpi z nami i też śródnocne pobudki go dotyczą. Ale przez myśl nam nie przeszło, żeby na siłę uczyć Antka samodzielnego zasypiania czy spania całą noc bez pobudki. Nauczy się w swoim czasie, tak jak chodzenia, mówienia itd.

    Wiem, że dostałaś taką poradę od pani psycholog i sądzisz, że jest bardzo fajna. Ale co psycholog, to inne metody. Sama studiowałam psychologię swego czasu, ale do głowy by mi nie przyszło dawać takie "rady" młodym matkom. Szkoda dzieci. To nie są zwierzątka, które trzeba tresować. I przeczekiwać ich płacz.

    kaczuszka

    OdpowiedzUsuń