Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

środa, 27 lipca 2011

Powakacyjne wspominki

W końcu znalazłam chwilę na internetowanie, więc postaram się zwięźle i krótko (a to może nie być łatwe) opisać nasze wakacje i nadrobić zaległości w czytaniu tego co u Was :)

Ale najpierw o wakacjach słów kilka:
Nie powiem, że nie miałam obaw przed wyjazdem z dzieckiem primo za granicę - gdzie woda w kranie, woda do picia, jedzenie i wszystko inne będzie INNE. A po secundo - jak dziecko zniesie lot samolotem? Mam bowiem w pamięci nasze wakacje sprzed 2 lat, kiedy to przez 2 godziny lotu tuż za nami wył niemiłosiernie mały, na oko półtoraroczny Pawełek. Wył, płakał, jednym słowem koszmar dla rodziców i dla współpasażerów. Inną sprawą jest to, że wydaje mi się, że w tym przypadku rodzice po prostu nie umieli sobie z synkiem poradzić. Leciało z nami wtedy więcej takich małych dzieci, a tylko Pawełek tak źle znosił lot. I tylko Pawełek siedział za nami :)
Na szczęście Pola lot 'w tamtą stronę' zniosła bardzo dobrze. Podczas startu i lądowania dostawała picie w butelce lub smoczka i obyło się bez problemu z uszkami. Poza tym na Waszymi radami kupiliśmy jej nową bajeczkę (o koziołku, ale nie Matołku :) i w ostatniej chwili zestaw gumowych zwierzątek domowych w kiosku pod blokiem za 12,50zł. Zwierzątka były hitem! :) Miejsce obok nas było wolne, więc tak naprawdę mieliśmy 3 miejsca dla siebie i przez dużą część lotu Pola siedziała między nami i bawiła się swoim nowym towarzystwem albo bajeczką. Albo zaczepiała panią podróżującą za nami czarując ją swoim klasycznym uśmiechem. Gorzej było w drugą stronę, bo po pierwsze miejsce obok nas było zajęte, więc Bączek całą drogę musiał siedzieć na moich kolanach, a po drugie lecieliśmy przez Wrocław (organizator chciał oszczędzić sobie pustych przebiegów). Wysadziliśmy tam jednych podróżnych i zabraliśmy na pokład nowych. To wszystko wydłużyło znacznie lot (który i tak był opóźniony na starcie prawie godzinę), no i dochodziło kolejne startowanie i lądowanie.. Zdarzało nam się spędzać w podróży ponad 20 godzin, zmieniać strefy czasowe, wyczekiwać na przesiadkę, ale nie przypominam sobie, żeby jakaś podróż tak mnie zmęczyła jak ten powrót do domu.. Pola była zmęczona i trochę marudziła, do tego te opóźnienia, ech, generalnie jak wróciliśmy do domu popołudniu, to wieczorem wszyscy padliśmy jak muchy zaraz po 20tej :)

Za to sam urlop udał nam się super! Bałam się trochę tego, że wrócimy po powrocie bardziej zmęczeni niż przed, ale wcale tak nie było. Opieką nad córcią 'dzieliliśmy się' tak, aby każde z nas miało w ciągu dnia chwilę dla siebie-na pływanie w basenie, opalanie albo poczytanie książki. Podobnie było przy jedzeniu. I jakoś nam się udało urlop całkiem fajnie spędzić :) Pola była super grzeczna, non stop uśmiechnięta, pałaszowała ogromne porcje wszystkiego - zasmakowała w melonach, białych winogronach i tureckim jedzeniu! A jedzenie było naprawdę wyśmienite! Nie dawaliśmy jej oczywiście wszystkiego, ale jeśli coś nadawało się dla jej małego i delikatnego żołądka to dostawała na spróbowanie. Dań do wyboru było mnóstwo, zwłaszcza na kolację. Z obiadami było różnie, ale jak nie było nic innego niż smażone mięso, frytki, zapiekanki itp to zawsze było spagetti albo inny rodzaj makaronu w sosie pomidorowym, który Pola wcinała aż jej się uszy trzęsły :) Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą 2 słoiczki, ale zupełnie nie potrzebnie. Bałam się trochę o wodę do picia, czy ta ich butelkowana nie jest zwykłą kranówą? Czy nie będzie miała po niej problemów żołądkowych? Na szczęście nikt z nas sensacji nie miał, jedynie co to małej po pierwszym dniu wyszło kilka czerwonych kropek na karku i z każdym dniem ich ilość się zwiększała. Po 1 dniu kropeczki przestawały być czerwone, ale pod palcami wyczuwało się je na skórze. Tak jakby Pola miała na całym ciele gęsią skórkę. Ale że wszystko było tam inne - nawet woda, w której ją kąpaliśmy, więc nawet nie próbowałam domyśleć się z czego ta wysypka. Stwierdziłam, że jak wrócimy i po 2, 3 dniach nie zejdzie to pójdziemy do lekarza. Na szczęście dziś zauważyłam, że pomału ta 'wysypka', czy uczulenie się zmniejsza, tak że wszystko jest na dobrej drodze.

Szukając hotelu na wakacje kierowaliśmy się m.in. bliskością i piaszczystością plaży. Chcieliśmy budować zamki z piasku i stawiać z córcią babki. Niestety w praktyce okazało się to zupełnie bez znaczenia. Pola po pierwszym kontakcie z mokrym piaskiem uderzyła w płacz i pokazując na swoją brudną od piasku stópkę wołała: "Baaa!" A jak podpłynęła do nas fala i zmoczyła jej te maleńkie stópki to już lament zrobił się naprawdę ostry :) W kolejnych dniach mogliśmy się przekonać, że również chłodniejsza woda w basenie przed południem nie jest przez Bączka do końca akceptowana. Do brodzika o głębokości 40 cm dawała się 'wrzucić' dopiero po obiedzie jak woda była już dużo cieplejsza :) I tak oto przekonaliśmy się, że nasza Pola to damulka. A ja zupełnie nie wiem po kim taka jest delikatna...

Na terenie hotelu był fajny plac zabaw: 2 chuśtawki, ze 3 zjeżdżalnie i 2 'konstrukcje' do wspinania się, połączone linowym mostem, no jednym słowem niezła zabawa dla trochę starszych dzieci. Raz jak z Polą tam urzędowałyśmy po kolacji, podbiegł do naszego Bączka może 6letni chłopczyk i z okrzykiem: "Malcik! Malcik!" objął Polę i siarczyście ją wycałował. Pola stanęła zaskoczona jak słup soli! A chłopczyk wspiął się na linowy most, przeleciał po wszystkich zjeżdżalniach i ponownie z okrzykiem: "Malcik! Malcik!" przytulił się do Poli i chciał jej dać znowu wielkiego buziaka, ale Bączek tym razem nie dał się zaskoczyć i próbował natręta odepchnąć. Rozumiem, że Pola nie ma zbyt dużo włosów na głowie i można ją wziąść za chłopczyka, ale nie wtedy kiedy ma różową koszulkę na sobie! :)

Było trochę wesoło, leniwie i romantycznie. Ale były i momenty refleksyjne. Patrząc jak inne rodziny spędzają czas rozmawialiśmy trochę na temat relacji dzieci-rodzice. A wszystko zaczęło się od przypadku może 3letniego chłopca, którego tata podczas kolacji stawiał iPada na stole przed oczami dziecka i puszczał małemu bajkę. Po czym siedział gapiąc się w obrus i jedząc spokojnie kolację. A mały wpatrywał się w kolorowy obraz jak zahipnotyzowany i nie wiem, czy nawet coś w między czasie jadł. Tę samą rodzinę spotkaliśmy potem w miasteczku. Rodzice siedzieli w knajpce pijąc piwo, a dziecko znowu przed iPadem i kreskówką.. Przykre to trochę. M. stwierdził, że bardzo by chciał, żeby nasze dziecko (lub dzieci jeśli kiedyś Pola doczeka się rodzeństwa) czuły się na tyle dobrze w naszym towarzystwie, żeby wolały z nami pogadać niż pooglądać bajkę... Hm, kreskówka to mocna konkurencja. Ale będziemy się starać i będziemy walczyć, żeby ją pokonać :)

Na urlopie byliśmy tylko tydzień, ale jak dla mnie to te 7 dni było wystarczające. Bateryjki podładowaliśmy, trochę słonka złapaliśmy, odsapnęliśmy, można wracać do rzeczywistości.

Bączkowi chyba też się podobało. Miała mnóstwo wrażeń! W restauracji namiętnie wszystkich zaczepiała - jak ktoś szedł w kierunku naszego stolika to specjalnie upuszczała na podłogę co miała pod ręką: bajkę, łyżeczkę, chusteczkę, po to aby ktoś jej to podał i ją zauważył. A Bączek wtedy uśmiechał się promiennie marszcząc słodko nosek i od razu zyskiwał swojego kolejnego fana :) A kelnerzy i kelnerki po 2, 3 dniach na jej widok już od progu restauracji wołali: "Oh, my baby!" i całowali ją po rękach :) Pola to się umie urządzić.... :)

No i bym zapomniała! Dziękuję Wiewioorze za nominację, postaram się w najbliższych dniach z niej wywiązać i przekazać nominację dalej.. Muszę tylko przemyśleć co powinnam w związku z tym o sobie napisać :)

3 komentarze:

  1. Z tym malcikiem mieliśmy podobną sytuację:)Super, że wyjazd się udał.Nasza Pola też bała się morza. A w jakim hotelu byliście? buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Bylismy w TTH Pegasos Tropical. Naprawdę polecam! Ale warto skorzystac z opcji 'first minute', bo w sezonie ceny mają kosmiczne! My rezerwowalismy urlop w lutym i skorzystaliśmy z 40% rabatu i w przyszłym roku tez będziemy się starać tak wcześnie rezerwować wakacje..
    Pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ,ze wakacje Wam sie udaly.Macie kochane dziecko ! Tylko sie cieszyc.Pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń