Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

niedziela, 12 czerwca 2011

Zosia-Samosia

Bycie Zosią-Samosią ma swoje plusy i minusy. Nie ukrywam, że to jedna z cech mojego charakteru, z którą staram się od pewnego czasu walczyć. Zawsze wolałam sama posprzątać - odkurzyć, zmyć podłogę, pościerać kurze, bo wychodziłam z założenia, że jak zrobię to sama, to będę mieć pewność, że jest to dobrze zrobione. Chociaż prasowanie i mycie garów mogę komuś oddać :) Na studiach jak mieliśmy przygotować jakąś pracę w grupie to wolałam wziąść na siebie większość część, bo dla mnie siedzenie w bibliotece, szukanie informacji w Internecie, spisywanie tego wszystkiego do kupy to była frajda, a nie męczarnia, jak dla niektórych.
Do tej pory jakoś mi to samosiowanie nie przeszkadzało. Ale teraz doszłam do wniosku, że muszę to zmienić. A chodzi mi o zajmowanie się dzieckiem. Uwielbiam z Polą spędzać czas, przewijać ją, karmić, siedzieć z nią w łazience na nocniczku, wychodzić z nią na spacery, ale .. no właśnie - 'ale'. Ale najczęściej to wszystko robię z nią ja, nie M. I boję się, że doprowadzi to do sytuacji, kiedy dla niej nie będzie się liczył nikt inny tylko mama. Bez mamy nie zaśnie, nie pozwoli się ubrać, nie zje.. A pomału tak to zaczyna wyglądać. Jak coś sobie zrobi- np. zamknie bajkę i lekko sobie paluszki przygniecie okładką albo się uderzy, to do mamy. Czasem jak wychodzę rano z psem na spacer i zamkną się za mną drzwi, to słyszę jak mała zaczyna płakać.. Myję się w łazience - mała nie posiedzi w pokoju z tatą, tylko przychodzi do mnie i nie da mi umyć zębów, bo się wspina po mojej nodze i mnie ciągnie za spodnie. Robię coś w kuchni - doraczkuje sobie do mnie, wstaje przy mojej nodze i domaga się, żebym ją wzięła na ręce i pokazała jej co robię.. Do M. tak nie przychodzi, nie przeszkadza mu jak jest w łazience bierze prysznic, czy robi siku. To doprowadza czasem do sytuacji takiej jak dziś, że ja nie mogę spokojnie się ubrać, umyć i zjeść śniadania,bo Pola ciągle jest koło mnie i ciągnie mnie za spodnie albo po prostu nie mogę zrobić tego co chcę, bo muszę patrzeć co robi i czy nie bierze jakiegoś zakazanego przedmiotu do ręki, a M. ma rano czas na spokojne siedzenie przed kompem! A to mnie niesamowicie wkurza! Już kiedyś była taka sytuacja, że przyszli do mnie jak brałam prysznic. Bo mała doraczkowała do łazienki i zaczęła stukać do drzwi. To M. jej otworzył i wszedł z nią do środka. Ja brałam prysznic, on siedział na kibelku i niby patrzył co mała robi, ale jakoś się zapatrzył i Pola odgryzła mały kawałek takiej gumowej wkładki do wanny dla dzieci, którą się kładzie na dnie wanny, żeby nie było ślisko. Wkurzyłam się jak nie wiem co, bo nie dość, że nie mogłam się w spokoju i ciszy umyć, to jeszcze M. tak ją 'pilnował', że nie dopilnował! Potem jeszcze chciałam umyć zęby, to oczywiście M. się zagapił w tv, a Pola przyszła sobie do mnie do łazienki i w jednej ręce trzymałam szczoteczkę do zębów, a drugą musiałam trzymać taki mały kosz na śmieci, 'łazienkowy', bo Polisława miała ochotę pobawić się jego zawartością.. Wtedy już moje ciśnienie doszło prawie do granic możliwości! Skończyłam się myć, wzięłam Polę do wózka, trzasnęłam drzwiami i pojechałyśmy do parku na spacer. W pewnym momencie dzwoni do mnie M. z pytaniem, czy wzięłam sobie klucze, bo on idzie sobie poleżeć w wannie, więc jakbyśmy chciały przyjechać w ciągu najbliższej pół godziny to on nas nie wpuści. No to już było przegięcie! To ja nie mogę w spokoju wziąść szybkiego prysznica i umyć zębów, a ten sobie robi półgodzinny relaks w wannie?! Tak go objechałam przez telefon, że aż mu się głupio zrobiło i dobrze! I chyba sam doszedł do wniosku, że przesadził i od tej pory jak coś robię w łazience, to raczej stara się tak zająć małą, żeby mi nie przeszkadzała...
I często jest tak, że jak w weekendy jesteśmy wszyscy w domu to ja biorę małą na spacer po śniadaniu, a M. zostaje, bo niby jeszcze nie zdążył wziąść prysznica albo robi jakąś fuchę na kompie albo po prostu nie chce mu się wychodzić, bo jest za gorąco, a poza tym do parku on z nami teraz nie pojedzie, bo wszystko kwitnie a on ma alergię.. Nie narzekam, bo lubię z małą wychodzić, ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że to może się kiedyś odwrócić przeciwko mnie i dlatego postanowiłam trochę tę Zosię-Samosię w sobie utemperować.. Nie powiem, że jest to łatwe, bo nie jest. Bo ciężko mi odmówić sobie przyjemności przebrania małej, wysikania, pójścia z nią na spacer. Ale walczę ze sobą :) Nie mogę pozwolić, żeby mała akceptowała tylko mnie..

Podobny problem poruszyła ostatnio Żuczkowa.. Choć u nas jest trochę inaczej, bo Pola nie ma problemu z tym, że ktoś inny bierze ją na ręce. Choć czasem robi wtedy minę mówiącą: "Rozpłakać się, nie rozpłakać.." :)

5 komentarzy:

  1. skad ja to znam... dokladnie to samo. z tym, ze to ja czesto musze posiedziec przy komputerze i popracowac ale mimo, ze jestesmy wszyscy razem maly i tak do mnie doraczkuje i konczy sie siedzeniem ze mna. tatus przed tv, niby patrzy ale nie zauwazy, ze maly wezmie do buzi jakis papierek. szalu mozna dostac. sprawa prysznica identyczna. chyba tez zaczne mu przeszakdzac i przynosic dziecko, zeby zoabczyl jak to fajnie. albo wczorajsza sytuacja. po 3 godzinach (od 6 rano do 9) mojej zabawy z malym w koncu obudzilam tatusia i powiedzialam, zeby go uspal. ja w tym czasie mialam sie wyluzowac... cisza na gorze ale moje mysli klebia sie tylko wokol tego, ze na pewno nie odlozyl malego do lozeczka, ide wiec na gore i oczywiscie mam racje. tatus spi z butelka w reku a maly na krawedzi lozka... wystarczy moment. i wez tu sie czlowieku wyluzuj i zaufaj... nie da sie.
    ech... pozdrawiamy:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie musisz to w sobie zmienic!!Ja cie rozumiem ze TY zrobisz wszystko najlepiej, ale tata tez musi z dzieckiem przebywac. Musza sie razem bawic, myc, ubierac i to bez mamy!Tak sie wzmiacnia wiez miedzy dzieckiem a ojcem i to jest bardzo wazne.A ty sobie troszke odsapniesz:)Zukowski duzo rzeczy robi z Igorem i ja jestem z tego zadowolona bo w weekendy Igor nie jest mnie uczepiony tyko taty:)A z M. musisz pogadac i dac mu do zrozumienia zeby zwracal uwage na to co robi Pola, zeby nie bylo jakiegos BEC!:*

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja zawsze ze swoja kapiela czekam aż synek zasnie jest zawsze kładziony do spania o 21 i w ciagu 20 30 minut a czasami dlużej zasypia wiec potem mamy czas dla siebie i na swoje kapiele i inne przyjemności proponuje też zrobic podobnie bo stała godzina spanka to jest wybawienie dla rodzica :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ivette: Oj, dobrze przeczytać, że tylko nie ja tak mam :)

    Zuczkowa: Wiesz, ja doskonale wiem to, o czym piszesz - mam na myśli więź miedzy tatą a dzieckiem, ale problem w tym, że mój M. nie do końca to pojmuje... :)

    Olguska: U nas godzina spania jest stała - mała idzie się kąpać między 19:30, a 20 i potem do łóżeczka. Ale ja najczęściej biorę prysznic rano i tu jest problem... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, doskonale Cię rozumiem, chyba większość mam tak ma, a większość tatusiów uważa, że ich życie może się toczyć jak dawniej. I tak jak mam 3x więcej pracy, bo on przecież pracuje, więc ma prawo do odpoczynku, ja nie. I tak ja prysznic biorę i wszystko inne robię jak dziecko śpi, bo jak nie śpi, to nie ma szans, żebym mogła zrobić cokolwiek. Jak proszę by tatuś zajął się dzieckiem przez chwilę to wygląda to tak, że młody leży na dywaniku a tatuś łeb w tv i w ogóle dzieckiem się nie zajmuje i jak to widzę to szlag mnie trafia. Z naszym Synkiem trzeba pracować, trzeba go zachęcać do zabawy, turlać się z nim po podłodze, poświęcać mu 120% uwagi, bo inaczej...zaśnie. I koniec-końców ja robię wszystko, a potem jeszcze rysuję wieczorami, a potem co się dziwić, że padam na ryj ze zmęczenia. Moje wysiłki, by to zmienić, by jakoś podzielić obowiązki, spełzy na niczym....

    OdpowiedzUsuń