Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

czwartek, 16 czerwca 2011

Pchamy pchacza, monologi i dziadkowe wizyty

Tyle się zebrało rzeczy przez te ostatnie dni-nie-pisanie, ze nie wiem od czego zacząć.

Jak pamiętacie, na dzień dziecka zamówiliśmy Poli jeździk-pchacz z FP od laski, której dziecko w ogóle się tym nie interesowało. Stan używalności: idealny, cena: połowa tego co nówka. Pola na początku siadała sobie przy pchaczu, wciskała różne grające guziki, po czym podnosiła go i trzymając go w górze kręciła się na pupci w okół własnej osi :) Przezabawnie to wyglądało hihi Ale tak po 2 dniach jak w końcu dała sobie pokazać do czego ten pchacz służy to się zaczęło.. Przez kolejne dni, praktycznie zaraz po porannej pobudce raczkowała sobie do nowej zabawki, stawała przy niej i zasuwała po całym pokoju! Jak dochodziła do przedpokoju, to robiła w tył zwrot, tak jakby się bała zapuścić w dalsze rewiry. I tak od paru dni nam się dziecko 'rozchadza'. Czasem też wystawia ręce do góry, żeby ją podprowadzić gdzieś, ale staramy się to ograniczać zgodnie z tym co mi mówiła kiedyś rehabilitantka, że to może doprowadzić potem u dziecka do wad kręgosłupa. Mój tata powiedział, że ja zaczęłam chodzić dokładnie w dniu swoich I-szych urodzin, więc Bączek ma jeszcze tydzień czasu...

A co do urodzin to zamówiłam dziś torta dla małej. Ponieważ lubi pieski, to w kształcie Reksia :) Stwierdziliśmy, że ona i tak tego torta nie będzie jadła, więc smak wybraliśmy taki bardziej pod dorosłych, choć pani w cukierni zachęcała nas do wyboru smaku malinowego albo jagodowego. Na kinder bal przyjdzie tylko moja rodzina, ojciec chrzestny z żoną jeszcze nie wiadomo czy przyjadą (mają do nas jakieś 260km), teściowie akurat wtedy jadą na wakacje, tak że dziadków nie będzie.. Ale teść odwiedził nas, a w zasadzie M. 2 dni temu. To też w ogóle jakaś dziwna sytuacja, ale to chyba norma w tej rodzinie. Zadzwonił dzień wcześniej, że przyjeżdża do Krakowa w sprawach służbowych i na następny dzień wieczorem do nas wpadnie. No ok. Ustaliliśmy z M., że w takim razie przygotujemy jakąś kolację, żeby teściowa znowu nie gadała, że nie daliśmy dziadkowi nic do jedzenia.. I całe szczęście, że nie przygotowałam nic na ciepło dzień wcześniej, tylko stwierdziłam, że zrobię coś jak wrócę z pracy - jakąś sałatkę, pizzę albo szybką zapiekankę. Bo następnego dnia dzwoni do mnie M. o 11 i mówi, że jego tata już u nas jest i gdzie mam na laptopie zdjęcia małej, bo on chciał mu przegrać, żeby dziadkowie mogli wnuczkę zobaczyć! To, że teść przyjechał wcześniej to trudno, podobno 'tak mu wypadło'. Ale to, żeby przegrać im zdjęcia bo chcą zobaczyć wnuczkę to sorry! Szkoda tylko, że wnuczka interesuje ich na papierze albo na monitorze komputera, a nie na żywo... ! Ja rozumiem, że mieszkają w innym mieście daleko stąd. Ale nie aż tak daleko, żeby nie móc raz na czas nas odwiedzić. Zwłaszcza, że pociągiem do nas jedzie się 2,5 godziny, mieszkamy w centrum, mamy samochód, więc dojeżdżają do Krakowa i 5 minut później są już u nas w domu! Teść pracuje, więc rozumiem, że może w weekend chce sobie odpocząć, a nie męczyć się w pociągach.. Ale teściowa nie pracuje, więc jakby tylko chciała to mogłaby na dobrą sprawę wsiąść do pociągu rano, przyjechać do nas w odwiedziny i wieczorem wrócić sobie do domu. Ale gdzie tam, ona tylko mocna jest w gadaniu.. Jak byliśmy u nich na Wielkanoc to tylko gadała: "Oj, Polciu ja bym Cię tu zostawiła u babci, ja bym się tobą zajęła, ja bym cię tu tak chciała mieć przy sobie że hoho". Hoho! Tyle, że jak będąc u dziadków powiedzieliśmy, że chcemy małą wziąść na spacer to nikt z dziadków nie wyskoczył, że pójdzie z nami, nie mówiąc już o tym, żeby zaproponowali, że sami ją wezmą na spacer..
Siedziałam dziś u fryzjera, a obok mnie siedziała dziewczyna. Po jakimś czasie przyszła do niej jej mama z małą dziewczynką - od razu widać było, że to jej wnuczka. I tak sobie patrzyłam na nie i smutno mi się strasznie zrobiło :/ Fajnie jest mieć mamę, która dla naszego dziecka będzie kochającą babcią. Która weźmie nam dziecko na spacer chociażby po to, żebyśmy my- mamy, mogły sobie odpocząć, w spokoju ugotować w domu obiad, posprzątać, czy iść do fryzjera......
No a wracając do przyjazdu teścia, to zdjęcia wnuczki dostał na płytce, kasę nam na prezent zostawił, zobaczył się z wnuczką przez może 10 minut w porze obiadowej i pojechał. Zdążył jej się w tym czasie ze 20 razy zapytać: "A pójdziesz do dziadka?" na co Pola odwracała głowę i wtulała się we mnie. Trochę się chyba bała, trochę wstydziła, choć obie te reakcje są dla niej dziwne, bo Pola nie jest bojaźliwym dzieckiem. W sklepie wszystkich zaczepia, rozdaje swoje uśmieszki, nie ma z nią problemu, żeby ktoś obcy wziął ją na ręce, no a tu było inaczej..

M. poruszył oczywiście z ojcem temat ślubu siostry i to, że rodzonego brata poinformowała o ślubie via poczta. Teść generalnie jakoś tego nie skomentował, ale wymsnęło mu się, że resztę rodziny szwagierka zapraszała osobiście przy okazji chrzcin w rodzinie, o których my nawet nie wiedzieliśmy... A jak w ogóle został w rodzinie zrozumiany tekst M., ze jest mu przykro, że siostra nie miała nawet czasu do niego zadzwonić i powiedzieć mu o ślubie? No więc zinterpretowano to tak, że nie przyjedziemy! Normalnie ręce opadają!

A jeszcze z tematu 'z życia Poli', to muszę ją pochwalić, że coraz ładniej śpi. Zdarza jej się przespać od 20 do 4 rano! :)) W nocy dostaje jeszcze kaszkę, potem kaszkę je jeszcze na śniadanie i posiłków mlecznych to właściwie tyle. Czytałam gdzieś, że dzieci w jej wieku powinny mieć w menu 3 mleczne posiłki, ale nie wiem gdzie jej ten trzeci wcisnąć, biorąc pod uwagę, że ona nie chce już pić mleka. No chyba, że z kaszką. Ale 3 kaszki dziennie to znowuż za dużo.. A ile mlecznych dań jedzą Wasze dzieci dziennie?

Poza tym Polcia coraz więcej mówi. Choć trudno to jej sylabowanie nazwać 'mową' :) Strasznie słodko brzmią te jej 'opowieści' w stylu: "tatataaaatuuuejduduaaaaaabeeebabababeeeejmaaa..' :) No i po długotrwałej nauce odgłosów różnych zwierzątek Pola nauczyła się robić: "Auuu" co ma oznaczać oczywiście : "Hau" hihi I jak idziemy na spacer i gdzieś jakiś pies zaszczeka to Bączek od razu robi to swoje "Auuu", a przy tym tak fajnie składa usteczka, że wygląda PRZESŁODKO! :)

No i nauczyła się pokazywać rączką, że 'nie ma'. Rozkłada wtedy bezradnie łapki na boczki i czasem jej się uda powiedzieć 'Nie', ale najczęściej mówi wtedy "Uuuuu":))

Dawno nie pisałam i jak zwykle się rozpisałam! Wybaczcie :)

1 komentarz:

  1. Ztymi zdjeciami to conajmniej jakbym czytala o swojej tesciowej!Tylko onamieszka od nas 15 minut drogi i dzwoni do zUKOWSKIEGO ZEBY WYSLAL jej Igora zdjecia!!!To juz jest bezczelne!Zero zainteresowania wnukiem ale zdjecia musi miec zeby sie innym chwalic jakiego to pikenego ma wnuka!:/Udusilabym ja golymi rekami!!Juz ani jednego zdjecia od nas nie dostanie!A co do mleczka, to ja Igorowi robie kakao z mleka modyfiowanego przed drzemka o 10 a potem przed spaniem dostaje flache i tyle mleka!Miedzy czasie je produkty mleczne albo jogurcik albo serek.Buzki:*

    OdpowiedzUsuń