Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

środa, 1 czerwca 2011

Dzien Dziecka & Dzien Matki

Dziś Dzień Dziecka, a ja przypomniałam sobie, że zapomniałam napisać o Dniu Matki! A dostałam po raz pierwszy w swoim życiu laurkę i kwiatuszki z tej okazji :) Przyniosła je rano nasza niania i wręczyła mi w imieniu Poli. Ach, normalnie miałam łzy w oczach :) Z zaskoczenia, radości i wzruszenia... M. oczywiście nawet nie pomyślał, żeby mi kupić 'od Poli' kwiatka z tej okazji. Stwierdził, że Pola jest jeszcze mała i bez sensu jest dawanie od nas- dorosłych, nam - dorosłym kwiatków niby od niej. A ja jestem innego zdania i nie omieszkałam mu o tym powiedzieć! Ech, normalnie czasem opadają mi ręce. Ciekawe, czy jemu by nie było przykro jak by na Dzień Ojca nic nie dostał przez najbliższe lata, aż do momentu kiedy córcia nauczy się pisać 'Dla Taty'? .. W każdym bądź razie po mojej gadce przyniósł mi wieczorem kolorowy bukiecik. Ale takie 'wyproszone kwiatki' to szczerze mówiąc nie dały mi tyle radości ile te, które dostałam rano. A ja już zaczynałam kombinować co tu mu zrobić na Dzień Ojca.. Ale jak on ma takie podejście, to ja się nie będę wysilać! Nie wiem, czasem kompletnie nie potrafię zrozumieć jego podejścia do różnych spraw, zwłaszcza rodzinnych, a jego tłumaczenie, że 'tak było w mojej rodzinie' już totalnie mnie rozkłada na łopatki i jeszcze bardziej zniechęca do jego rodziny.

A a'propos rodziny mojego męża. Dziś jak byłam z mała na zakupach wieczorem to zadzwonił do mnie kurier, że jest pod blokiem i co ma zrobić z przesyłką? Ucieszyłam się okropnie, bo od wczoraj czekamy na prezent dla Poli! Kupiliśmy jej taki chodzik-jeździk muzyczny FisherPrice'a. Ale okazało się, że kurier ma tylko jakąś kopertę i zostawił ją w końcu w skrzynce. Wracamy z Polą do domu, zerkamy do skrzynki, a tam - uwaga uwaga - zaproszenie na ślub siostry M.! 'Dlaczego M. nic mi o tym nie powiedział???" - to była moja pierwsza myśl. Ale zaraz potem przyszła druga "Jakby wiedział to by powiedział.. czyli nic nie wie"... Zaraz złapałam za telefon, dzwonię do męża i co? I zaniemówił, po czym stwierdził, że nawet tego nie skomentuje, wraca do pracy i pogadamy jak wróci do domu. Wrócił po 21szej, zerknął na zaproszenie i stwierdził, że co jak co, ale żeby własnego, rodzonego brata zapraszać na własny ślub drogą pocztową to lekkie przegięcie. Że nie jest jej dalekim krewnym, tylko najbliższą rodziną i widziałam, że jest mu przykro. Cóż mogłam powiedzieć? Jego siostra jest dziwna i ja też takiego zachowania nie pojmuję. Nikt nie oczekuje od niej, żeby przyjeżdżała 300 km i osobiście nas zapraszała, ale mogłaby zadzwonić, powiedzieć co i jak, pochwalić się, że niedługo na jej palcu pojawi się obrączka, a dla dopełnienia formalności wysłać zaproszenie pocztą? Nie wiem, ale to jest chyba normalne zachowanie w takiej sytuacji?

No cóż, nie o tym miało być.. :) Pierwszy Dzień Dziecka w naszym mieszkanku!! :)) Z naszą najsłodszą Kruszynką, Robaczkiem, Żabką, Polcią... Od nas dostała zestaw kubeczków do zabawy w wannie, takich fajnych, kolorowych, z dziurkami przez które woda się przelewa. Dostała je już wcześniej, bo w wannie już nie wiedziała co ma robić, zrzucała wszystkie kosmetyki do wody, gumowe zwierzątka przestały być fajne, więc trzeba było ją czymś zająć :) A dziś dostała od nas super zestaw Aventu składający się z 2 miseczek, talerzyka z podziałką, sztućców, a na tym wszystkim jest motyw króliczka, cyferki i kółeczka. Zestaw jest naprawdę fajny i ma gumową 'podstawę', więc nie ślizga się po stole. Wygląda tak:

A do tego zamówiliśmy jej ten chodzik-jeździk, który już wczoraj miał nam przywieź kurier i dalej go nie ma! Kurcze, mam nadzieję że jutro dojedzie! Mieliśmy jej kupić muzyczny stolik edukacyjny, ale trafiła się okazja do kupienia pchacza, więc doszliśmy do wniosku, że połączymy jedno z drugim i Pola będzie miała 2 w 1: edukację muzyczną i naukę chodzenia :)) Bo jeśli o chodzeniu mowa - na razie Polcia drepcze sobie przy kanapie. My jej do chodzenia na nakłaniamy, nie ciągniemy jej za rączki, nie naciskamy, żeby już, już chodziła. Tak jak mi kiedyś na warsztatach Johnson'a powiedziała rehabilitantka - nie powinno się dziecka brać za rączki i z nim 'chodzić'. Dziecko jak będzie gotowe do samodzielnego chodzenia, to po prostu pewnego dnia samo 'puści się' szafki, kanapy, krzesła - i po prostu pójdzie :) I na to właśnie czekamy.. A że Poli dobrze się raczkuje i nie za bardzo ją ciągnie do chodzenia, to może ten pchacz ją jakoś zachęci? :)


A M. był dziś cały dzień w pracy od 9 do 21, z przerwą między 15, a 16. I wtedy umówiliśmy się w Rynku z naszą nianią, od której odebraliśmy Polcię i poszliśmy z nią na lody :) Tzn. my jedliśmy lody, a ona dostała takie fajne wafelki w kształcie misia, które tak ją pochłonęły, że nawet loda nie chciała polizać :) Mieliśmy jeszcze iść na jakiś spacerek, ale pogoda zaczęła się psuć, więc ja szybko uciekłam z małą do domu, a M. do pracy. W drodze do domu już zaczęło kropić, teraz u nas jest burza i strasznie leje! Jak kąpałam małą, to pies tak się bał grzmotów, że leżał pod drzwiami łazienki i trochę się telepał hihi
A od naszej niani Polcia dostała książeczkę o Królewnie na Ziarnku Grochu i jak się włączy tam takie guziczki, to lektor czyta bajkę - takie ułatwienie dla rodziców :) Czego to już nie wymyślą, żeby człowiekowi życie ułatwić.. Niedługo coś lub ktoś będzie za nas robiło siku, jadło, podlewało kwiatki w mieszkaniu i wieszało pranie :)

Trochę mi było dziś przykro, bo myślałam, że mój tata jakoś będzie chciał się dziś z Polą zobaczyć, przywiezie jej jakąś zabawkę, a nam może lody albo cokolwiek, a tu nic. Zadzwonił do mnie tylko, ale w zupełnie innej sprawie, zapytał się przy okazji co robię, ja na to, że idziemy właśnie na lody z małą z okazji Dnia Dziecka, a tata na to "Aha". To już tata M. nam smsa przysłał 'Wszystkiego najlepszego dla dużych dzieci"... Więc dziś trochę role się odwróciły...

2 komentarze:

  1. Twój mąż to chyba z moim mogliby sobie rękę podac;/ u mnie też była "lekka" sprzeczka z tego powodu i wygladało to dokładnie tak jak opisałaś;) my pchacza kupiliśmy i załujemy, bo Margola stwierdziła, ze jej się nie podoba, nawet chodzik, który teściowa kupiła pomimo zakazu stoi na bezrobociu;p
    i mój tata też o mnie zapomniał ba nawet o wnuczce więc łaczę się w bólu ;p

    ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Pchacza kupiliśmy właśnie od dziewczyny, której synek w ogóle nie chciał się nim bawić. Cena była atrakcyjna (połowa tego co w sklepie), a jego stan jest podobno idealny- jeszcze do nas nie dotarł, więc nie mogę tego sprawdzić.. Zobaczymy, czy Poli się spodoba - liczę, że tak, bo ma tam różne 'muzyczne' opcje, a ona to bardzo lubi (po tatusiu pewnie).
    Pozdrawiamy! :)
    Agrafka

    OdpowiedzUsuń