Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

niedziela, 26 czerwca 2011

Po urodzinowo o świętowaniu i wychowaniu słów kilka.

Urodzinowy weekend córci za nami :) Im bliżej było dnia urodzin, tym większe ogarniało mnie wzruszenie.. Przypominałam sobie siebie rok temu - jak siedziałam w domu, w upalne czerwcowe dni i czekałam aż Polcia zechce wyjść na świat. Pamiętam jak chodziłam na ktg i bardzo chciałam, żeby powiedzieli mi "Zostaje pani, będziemy rodzić". Pamiętam jak bardzo chciałam mieć już córcię przy sobie, móc ją przytulić, pocałować, zobaczyć jaka jest ... Czy podobna będzie do mnie, czy do M.?

Tyle się wydarzyło przez ten rok... Nasze życie się zmieniło, nasze mieszkanie się zmieniło (o tym więcej potem) :) I nawet w najśmielszych snach nie przeczuwałam ile radości zagości w naszym domu jak pojawi się w nim taki mały człowieczek... Jak śliczną i grzeczną córcię będziemy mieć - bo że jest najśliczniejszą dziewczyną w mieście to chyba nie muszę mówić? :)) W końcu każda mama ma najpiękniejsze dziecko pod słońcem!

Na długi weekend Bożo-Ciałowo-Urodzinowy przyjechali do nas znajomi z Warszawy z prawie 2letnią córcią. Pomimo fatalnych prognoz pogody, nie było tak źle. Co prawda upałów nie było, poranki były raczej chłodne, ale potem w ciągu dnia było całkiem znośnie i ponad 20 stopni. W czwartek jak tylko znajomi przyjechali to pojechaliśmy na grila do mojego taty. To miał być wstęp do urodzin Poli :) Razem z moim tatą zrobiliśmy zrzutkę na rowerek dla Poli (bo do najtańszych nie należał). Zamówiliśmy jej na allegro taki:


Mój brat go złożył i plan był taki, że inauguracja rowerowa nastąpi u taty w ogrodzie. Ale Polcia chyba była zbyt zaaferowana całą otoczką - przyjazdem gości, grillem, kwiatkami u taty w ogrodzie, ptaszkami na drzewie, dmuchanym basenem, że po prostu się rowerka przestraszyła :)
Dopiero jak w sobotę na 'właściwą' imprezę urodzinową rowerek został do nas przywieziony, to córcia zapałała do niego wielką miłością i kazała się 'wozić' po całym mieszkaniu dumnie trzymając się kierownicy, nóżki ładnie opierając o taki biały podnóżek i co jakiś czas podnosząc do buzi (nie do ucha) telefon na sznureczku zwisający z kierownicy :)
Udało nam się też podczas weekendu pójść z dzieciakami do zoo. Oba maluchy były tam po raz pierwszy, więc miały frajdę, choć na pewno starsza córcia znajomych miała większą. Poli bardzo podobały się wszelkiej maści ptaszki, lisy i hieny (bo podobne do piesków), niestety małpki i tygrysy nas ominęły, bo w pewnym momencie lunął potworny deszcz i po prostu musieliśmy uciekać do auta. Byliśmy też w takiej fajnej knajpce, nie dawno otwartej w naszym mieście. Jest to lokal przeznaczony dla rodziców z dziećmi - w środku jest bardzo kolorowo, wszystkie stoły i krzesła są okrągłe albo zaokrąglone, tak aby nie było nigdzie ostrych kantów. Jest mnóstwo zabawek, bajek, jest jeździk, muzyczny stolik edukacyjny (był hitem tego dnia :), mają też specjalne menu dla maluchów i matek karmiących. Siedzieliśmy tam jakieś 2 godziny i nie mieliśmy najmniejszego problemu z tym, aby zjeść obiad, porozmawiać - dzieci po prostu były tak zajęte zabawą, że nawet nie chciały iść potem do domu :) Właściciele mieli naprawdę dobry pomysł z tym miejscem! Powinno takich być więcej. Dziewczynkom zamówiliśmy klopsiki z indyka w sosie pomidorowym z ryżem i zajadały aż miło było patrzeć :) Naprawdę jestem zauroczona tym miejscem i jak będę się kiedyś umawiała z jakąś koleżanką na kawkę to tylko tam - wezmę Polcię i wszyscy będą zadowoleni :) Mała zajmie się 'muzykowaniem' na stoliku edukacyjnym, a mama sobie z ciocią pogada.
Mieliśmy w planach iść też na basen, ale Polcia coś zaczęła nam kaszleć i kichać i baliśmy się, żeby to się nie przerodziło w coś gorszego. Poza tym wyszło jej w sobotę jakieś dziwne uczulenie, ma takie małe plamki czerwone na brzuszku , na wysokości pampersa i na całych plecach. Nie mam pojęcia od czego to może być, bo w sumie nic nowego nie jadła.. Choć nie, chwileczkę, jadła wcześniej arbuza. Ale uczulenie po arbuzie? Hm, to byłby chyba pierwszy przypadek o jakim słyszałam...

W każdym bądź razie urodzinki minęły nam bardzo fajnie. Zamówiliśmy Poli w końcu tort w kształcie krówki. Miał być Reksio, bo nasz Bączek bardzo lubi pieski, ale Reksia robią z bitej śmietany jeśli chodzi o samo wykończenie, czyli górę torta, a krówkę robią z marcepanu. Baliśmy się o jakość tej śmietany, bo jakby tego dnia termometry wskazywały w okolicach 30 stopni, to nie wiadomo w jakim stanie tort dojechałby do nas do domu, dlatego też zdecydowaliśmy się na krówkę. Jak tylko przerzucę zdjęcia na kompa to pokażę Wam jak to wyglądało. Polcia przy pomocy mamy zdmuchnęła świeczki, zjadła kawałeczek torcika i - poszła spać :) Była chyba tak zmęczona nadmiarem emocji, że po prostu nam padła. A w czasie kiedy spała, jej koleżanka robiła za gwiazdę imprezy :) Popisom i szaleństwu nie było końca. Choć szczerze mówiąc, myślę że czasem mała już przesadzała. Rodzice jednak często nie zwracali na jej zachowanie uwagi. A jej postępowanie mi osobiście nie zawsze się podobało. Zwłaszcza w relacjach zabawowych z naszą Polcią. Np. gdy Pola brała sobie jakąś zabawkę do ręki, to córka znajomych podbiegała i wyrywała ją Bączkowi z rąk z bardzo 'groźną' miną. Na szczęście nie było walki i szarpaniny między dziećmi, bo Pola za każdym razem robiła mocno zdziwioną minę i oddawała zabawkę bez słowa. Po prostu takie zachowanie to dla niej nowość. W domu uczymy ją raczej dawać komuś coś, jak ktoś ją o coś prosi. Np. gdy bawi się klockami to proszę ją, żeby mi któryś podała. Jak mi da, to mówię jej ładnie : "Dziękuję!" i po chwili jej oddaję. Pola się wtedy śmieje, a ja mówię: "Proszę!" I tak się bawimy w 'Proszę-Dziękuję'. A tu nagle jakiś harpagan wydziera Bączkowi zabawkę z ręki bez żadnego 'magicznego słowa' - nic dziwnego, że Pola na początku nie wiedziała co się dzieje i robiła wielkie oczy. Potem sama zaczęła wyciągać zabawki z pudła i podawać koleżance, ale z kolei tamtej taka zabawa się chyba nie podobała i udawała, że nie widzi wyciągniętej w jej kierunku ręki z klockiem/ misiem/ bjką :)
Po 3 dniach spędzonych ze znajomymi, M. mi powiedział, że teraz rozumie dlaczego nasza niania ciągle powtarza, że 'Pola jest bardzo grzecznym dzieckiem". Bo Pola się nie awanturuje, nie wymusza (jeszcze), nie wrzeszczy, nie wpada w histerię jak jej się czegoś zabroni (do tej pory raz mieliśmy taką akcję i uśmialiśmy się oboje nieziemsko, podczas gdy Bączek leżał na podłodze na brzuszku i wierzgał nogami i rękami we wszystkie możliwe strony próbując wyładować swoją złość). Nie za bardzo spodobał nam się sposób wychowania dziecka, który stosują nasi znajomi. Czyli pozwalanie dziecku prawie na wszystko, momentami zostawienie dziecka 'samego sobie' - niech sobie chodzi gdzie chce i robi co chce np. w kawiarni, w której byliśmy z maluchami na obiadku, o której pisałam wyżej ich córka podeszła do innego stolika i podobno zaczęła ludziom wyciągać z talerza to, co jej się spodobało i podjadać.. W tym czasie jej tata zagadał się z moim M., który pilnował Polci, a ja kończyłam jeść swój obiad z koleżanką, czyli mamą małego diabełka.. Twierdzą, że chcą małą wychować na samodzielną i asertywną osobę. No cóż, mam mieszane uczucia co do sposobu osiągnięcia postawionego sobie celu, ale to nie moja sprawa.
No cóż, każdy wychowuje swoje dziecko według własnych zasad i reguł, ale wydaje mi się, że póki co to córka znajomych ma zadatki na małego samolubka i dziecka, które wrzaskiem będzie wymuszać kupno nowej lalki, czy klocków... Bo naprawdę częstotliwość wyrywania naszej małej zabawek z ręki i chowania ich 'pod siebie' była zatrważająca!

Jednak pomimo to, możliwość przebywania przez kilka dni pod jednym dachem z dwójką dzieci w wieku 1 i 2 lata zmieniła trochę moje myślenie o drugim dziecku. Bardzo bym chciała mieć dwójkę dzieciaków i wydawało mi się, że różnica wieku 2 lata (tak jak jest między mną i siostrą) to bardzo dobra różnica. Ale teraz widzę, że to nie jest takie hop siup.. Upilnowanie jednego, który biega i jest wszędzie, wszytko go interesuje - i drugiego, który jeszcze nie chodzi, ale raczkuje i trzeba mieć cały czas na niego oko, żeby sobie czegoś nie zrobił, a jednocześnie trzeba zerkać, czy to starsze dziecko czegoś nie zbroi.. Nie no, to naprawdę jest KOSMOS :) Myślę, że jednak różnica 3 lat będzie lepsza... hihi

A niewątpliwym plusem dla Poli spędzenia tych kilku dni z nieco starszym dzieckiem jest to, że Pola nabrała wielkiej ochoty na chodzenie. Co chwilę wyciąga rączki w górę, ale nie dlatego, że chce na ręce, a dlatego żeby ją 'podprowadzić' do pokoju, do kanapy itp. No i w swoje urodziny, jak się zapomniała to zrobiła pięknie 3 kroczki w stronę mamy, której chciała dać autko :) A dziś zrobiła kolejne 5 :)) Takich malutkich, tup-tup, ale zawsze to 5 KROCZKÓW :)) No i zaczęła wydawać też więcej dźwięków i ogólnie rzecz biorąc, poszła w rozwoju mocno do przodu!

No i siedząc po nocach do późna udało prawie udało nam się zdążyć z pokojem dla Poli na urodziny! Został nam jeszcze tylko mały kawałek do tapetowania i zamontowanie półek na zabawki i książeczki, i szafki. Ale w pokoju można się już bawić i bałaganić! :) Postaram się w najbliższych dniach zrobić zdjęcie - zobaczycie jak Pola ma fajnie :)

Ech, co tu dużo mówić. Pierwszy rok z życia małej Poli zakończony hucznie. Wesoło. Towarzysko. Z emocjami. Z uśmiechem na ustach. I niech kolejny nie będzie gorszy :)

7 komentarzy:

  1. Sto lat! Pierwszy roczek należycie uczczony :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, że czas szybko leci Jeszcze raz ściskamy mocno:) A rowerek niesamowicie wypasiony:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polus, 100 latek!!!!i daj rodzicom troche popalic:)mamy taki sam rowerek tylko niebieski i Igor bardzo go lubi!
    A co do wychowania, to wiesz ja sie nikomu nie wtracam w wychowanie, jego dziecko i niech robi z nim co chce!Bo pozniej bedzie mi ktos dupe obsmarowywal ze wtracam sie w nie swoje sprawy.buzki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje w imieniu Poli za życzenia :)

    Zuczkowa: Niebieskiego chyba nie ma u nas, sa czerwone (biedronka), zielone (zabka) i takie fioletowo-rozowe. No i nasza krowka :) A co do wychowania to w pelni sie z Toba zgadzam. My tez sie znajomym nie wtracalismy, ani uwagi nie zwracalismy, tylko sami sie potem wymienilismy z M. spostrzeżeniami i okazało się, że mamy z mężem podobne... Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spoznione ale3 bardzo bardzo serdeczne!!WSzystkiego najlepszego dla Polci!!!
    A ja Ci powiem ,ze nie to ze uwazam ze Twoja kolezanka dobrze robi wychowujac dziecko w ten sposb ale .. no wlasnie ja mam dwie corki.moja starsza zostala wychowana na bardzo dibre dziecko ,nigdy z nia nie mielismy zadnych probemow.zawsze ladnie przepraszala i przepraszala , wszystkim sie dziela i wogole. problem zaczol sie od kiedy poszla do szkoly , wiem ze jestem matak i nigdy tego nie powinnam powiedziec ale ona jest ogromnym slimoczkiem.czesto gesto wraca do domu i ryczy bo ktos jej powiedzial to czy tamto.dlatego wiedzac jaki problem popelnilismy przy pierwszym przy drugim nigdy nie poplenie.dlatego mlodsza jest wychowywana zupelnie inaczje,zeby byla bardziej zaradna zyciowa, zeby potrafila sie przebic w zyciu! Pozdrawaim serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji roczku Paolo cieszymy sie że jestes z nami na Tym swiecie dawaj jeszcze wiecej karzdego dnia rodzica radosci i nowosci

    OdpowiedzUsuń