Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

niedziela, 13 maja 2012

Dmucham i chucham i co z tego? :(

Dmucham i chucham na moją córcię, żeby zło tego świata ją omijało. Jestem obok jak wychodzi po drabince i zjeżdża na zjeżdżalni. Jak skacze po łące pilnuję, żeby sobie przysłowiowej nóżki nie złamała. Jak się kąpię pilnuję, żeby nie zanurkowała i wody z wanny nie piła (a nie wiem czemu kranówa z mydłem jej wyjątkowo smakuje?). Co się dało z dolnych szafek i szuflad w kuchni pochowaliśmy do szafek pod sufitem. Noże i nożyczki znalazły nowe miejsce - jak najdalej od małych rączek. Czasem M. mnie strofuje, żebym pozwoliła małej coś zrobić samej, żebym jej dała więcej swobody, pozwoliła jej samej wspiąć się na placu zabaw na 'mini ściankę wspinaczkową dla dzieci', żebym jej tak ciągle za rączkę nie trzymała, że jak będę jej tak ciągle pomagała, to w życiu się sama tego czy owego nie nauczy.... 

Dmucham i chucham. I co z tego? Wczoraj wystarczył dosłownie ułamek sekundy. Myłam naczynia, obok mnie Pola zaparkowała swoim autem-jeździkiem. Ledwo buzię otworzyłam, żeby jej powiedzieć, żeby uważała i nawet rąk nie zdążyłam wyjąć spod strumienia wody, żeby je wytrzeć i małą złapać. Pola postanowiła stanąć na autku, złapała się oparcia, ciężar cały poszedł na 'tył auta', a to spowodowało, że autko ruszyło z miejsca do przodu, Pola spadła i szczęką uderzyła o oparcie pleców :/ Trwało to tyle, że zdążyłam otworzyć buzię i powiedzieć: "Uwaaaaa... " Na skończenie słowa : "..żaj" zabrakło czasu! Na szczęście na strachu się skończyło, niewielkie zaczerwienienie pojawiło się po prawej stronie pod szczęką i tyle. Dziś już prawie tego nie widać.

Dziś tyle szczęścia nie było :/ Poszłyśmy na spacer. Pola chciała, żebym ją wzięła na ręce, ale jest ciężka i powiedziałam jej, że jeszcze kawałek pójdzie sama, pogoni gołąbki, a potem ją wezmę. Co było małym kłamstwem, bo 'potem' miałyśmy już dojść do kawiarni przystosowanej dla dzieci, gdzie chciałam napić się kawki i małej zafundować zabawę z dzieciakami, których zawsze jest sporo w tym miejscu. Zanim dotarłyśmy do gołąbków, które mała chciała 'postraszyć', Pola postanowiła mi 'uciekać'. Czasem tak się bawimy, że ona biegnie i woła "Uciekam! Uciekam! Mamusia goni!"  , a ja ją gonię, doganiam, mała się śmieje i jest wesoło. Dziś wesoło nie było. Pola uciekła, ja ją złapałam, podniosłam do góry, dałam całuska i ledwo odstawiłam na ziemię, zaczęła znowu uciekać. Zrobiła 2 kroczki i bach! Zbladłam, bo jakoś tak dziwnie sobie rączkę podłożyła pod brzuch, że myślałam, że złamała nadgarstek! Mała w płacz,  pytam co ją boli, ręką widzę, że rusza, nic nie puchnie, ale na wardze jest malusieńka kropeczka krwi i brud. Czyli poleciała buzią na chodnik! Patrzę na zęby - uf, całe. Wytarłam usta, z brudu i czegoś białego. Pola przestała płakać. Już na rączkach zaniosłam ją do kawiarni. Siadamy, rozbieramy się, obok siedzi rodzinka z małą dziewczynką. Pola się do niej uśmiechnęła, a ja - zbladłam jak ściana! Ząb ubity!! I to drugi!! Pierwszą lewą górną jedynkę ubiła sobie troszeczkę (kancik od środka) jak jeszcze raczkowała. Ciałko poszło szybciej niż jej raczkujące nóżki i rączki i poleciała na buźkę. A teraz druga jedynka górna, też 'kancik od środka', ale większy niż wtedy! Ryknęłam w płacz, za telefon, dzwonie do M. i płaczę! No jak ta nasza królewna teraz wygląda? No przecież nie upadła jakoś mocno? No przecież byłam przy niej? Ja płaczę, a Pola się do mnie przytula i daje mi całuski "Mamusia płacze. Nie" Kochana moja córcia, jeszcze mnie pocieszała w tym nieszczęściu.. No i Pola ma teraz 'trójkącik' wybity na górze... :/ M. wyjechał na weekend, a ja wredna matka nie potrafię dziecka upilnować! Żebym jeszcze zostawiła je same sobie i nie wiem, telewizje oglądała, w nosie dłubała.. A ja przy każdym jej upadku byłam obok!!
M. mnie pocieszał, że to nie moja wina, że trudno, dobrze, że tylko taki mały kawałek a nie pół zęba sobie ubiła, że pójdziemy jutro do dentysty, żeby to zobaczył, że Pola jest bardzo ruchliwa i czasem ciężko ją upilnować, że siniak pod brodą się zagoi, a z ząbkiem - trudno, stało się. No tak stało się, ale ząb to nie siniak, o którym za chwilę się zapomni. Ząb, choć mleczny, będzie ubity przez kilka jeszcze lat, zanim wypadnie i na jego miejscu pojawi się nowy. Ale jedynki przecież wypadają w okolicy zerówki, a Pola ma dopiero 2 latka, niecałe!! Czyli jeszcze co najmniej 4 lata będzie chodziła taka 'szczerbata'! A co jak jej się od tego zrobi próchnica i taki czarny kikut z zęba jej zostanie?? 
Jestem podłamana :/ Okropna ze mnie matka  :/ Pola lubi chodzić, nie lubi jeździć w wózku, ale w wózku jest przynajmniej bezpieczna! I chyba od dziś na spacery będę ją brać w wózku, a jak nie to na rowerku! Bo za rękę nie da się z nią za długo iść, bo się wyrywa, chce 'siama' , zresztą nie ma co się dziwić.. Też bym nie chciała iść cały czas z kimś za rękę jak obok tyle ciekawych rzeczy - dmuchawce, kwiatki, kamyczki, patyk, który można rzucić psu.. A w wózku przynajmniej nic jej nie będzie grozić!

Ech. Ciągle myślę, że po co się uparłam żeby iść na tą kawę? To wszystko przez moje lenistwo - nie chciało mi się wczoraj iść do sklepu po rzeczy na dzisiejszą zupę, stwierdziłam że pojedziemy sobie do tej kawiarni dla dzieci, ja wypiję kawę, Polcia zje zupkę i wrócimy do domu! Mogłam iść inną drogą,  mogłam ją wziąść na ręce! Nie wiem czemu nie rzuciłam się, żeby ją jakoś złapać! Mam okropne wyrzuty sumienia i płakać mi się chce! Przecież szłyśmy normalnie, chodnikiem, po równej drodze! Przecież Pola nie upadła z wielką prędkością, w zasadzie to był upadek jak wiele innych! Ech, skąd ten pech??? 

Niech ten weekend się już skończy :/

7 komentarzy:

  1. No i widzisz, a u nas skręcona nóżka, kilka godzin wysiedzianych w szpitalu na urazówce, rentgen, niby nic się nie stało, ale upada co chwile i znów nie da się dotknąć tej nóżki, znów ją podkurcza. Niby to jest naturalny element rozwojowy, ale skąd mamy czerpać na to odporność nerwową?
    Współczuję tego ułamania ząbka. U mojego też są obszczerbione. Wali z całym impetem buzią o podłogę na znak protestu, gdy mu czegoś zabronię.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja Ci teraz powiem, że ja jak byłam mała to wbiłam sobie dwie jedynki w głąb dziąseł dwa razy i tylko ogromnym szczęściem jest to, że w ogóle mi wyrosły potem zęby i je mam ;)
    na szczęście to mleczaki, stałe Polcia będzie miała piękne równe - uszy do góry!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale nie mozesz tak sobie wyrzucac wszystkich nieszczec.. u nas kilka dni temu, moze jakies 1,5tygodnia temu Kinia przez 2 dni z rzedu przewracala sie na rownej powierzchni, na podworku u moich rodzicow, po 5 razy na to samo kolano, ostatni upadek juz byl do tego stopnia ze krew leciala ciurkiem, bo co upadla kaleczyla sobie tamto skaleczenie, miala juz zerwane kolanko do mięsa doslownie:/, ale wiadomo.. dziecka nie ze wszystkim upilnujesz.. tylko ze moja nie biega za predko, ona wtedy szla sobie spokojnie i bam! na kolanka.. nie wiem czemu tak robila, ze 2letnie dziecko przewraca sie na prostej drodze.. czasem takich rzeczy nie unikniesz.. teraz juz strupek zeszedl i mala znow ma fajne kolanko.. Wiem ze z zabkiem to inaczej, bo jak sie ukruszy to juz taki zostanie, ale moze dentysta jakos zaradzi, choc nie wiem czy mleczne ząbki dopelniaja.. czy sie oplaca, nie mam pojecia.. od znajomej corka wybila sobie calego zeba w domy przy wyglupach i juz tak musi chodzic z przerwa jedynkowa, bo jedynka jej wypadla az wyrosnie jej nowy ząbek, od drugiej kolezanki corka dostala próchnicy do tego stopnia ze wszystkie zabki gorne jej zczerniały i wykruszyly sie cale, az do dziąsla.. masakra, fakt, brzydko to wyglada.. bo nie ma w ogole zakbkow i musi czekac az na ich miejsce wyrosna nowe, a dodam, ze jeszcze nie umie mowic, i ciekawe jak sie nauczy nie majac ząbkow.. Ale nie wyrzucaj sobie Kochana, ze jestes wyrodna matka, bo nad wszystkim jednak nie idzie zapanowac:( chocbysmy chcialy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że to marne pocieszenie, ale każdej z nas takie sytuacje się zdarzają i niestety pewnie wiele jeszcze razy będą zdarzać (oby nie). To nie Twoja wina i przestań się biczować. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ej nie przejmuj się tak bardzo! jak Zu miała 1,5 roku to sobie ubiła kawałek jedynki, nic się z tym nie stało złego, a nawet powiem Ci, że po czasie to się stało mniej widoczne, po czym tak się ząbek starł, że w ogóle przestało być widać, nie wiem jak bardzo Pola sobie tego ząbka ukruszyła, ale to może nie być nic poważnego!
    nie uchronisz jej od wszystkiego, a jak parę razy nabije guza czy siniaka to się nauczy, że tak nie jest bezpiecznie, a tak jest... na autko już nie wejdzie, gwarantuję Ci... ;-)
    Zu ma wiecznie na wiosnę tak posiniaczone kolana, jakbyśmy ją stalowym prętem tłukli... wspina się na wszystko, spada, uderza, spada z roweru, hulajnogi... nie do upilnowania, ale przez to, że za nią nie biegam jest bardzo sprawna jak na swój wiek... (tylko trochę obita ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie tez pechowo Mati chory ech tragedia jedna....

    OdpowiedzUsuń
  7. To rzeczywiście niewesoło... Na szczęście to tylko mleczaki... Córka mojego kuzyna (teraz ma ok. 1,5 roku) parę m-cy temu wybiła sobie całą jedynkę. Specjalnie jej to nie przeszkadza ;-)
    Leo na szczęście sam z siebie jest w miarę ostrożny, więc spokojnie możemy mu dawać więcej swobody...

    OdpowiedzUsuń