Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

poniedziałek, 13 lutego 2012

Mały Picasso!

Odnosząc się do Waszych komentarzy pod wcześniejszą notką, biegnę wytłumaczyć, że do tej pory nie myśleliśmy o zmianie przychodni - bo nie musieliśmy z niej za często korzystać. Ot, zwykłe kontrolne wizyty, na które nie czekaliśmy nigdy dłużej niż 15 minut... Nie znane mi było czekanie w kolejce godzinami i komitety kolejkowe.. Ale teraz poważnie rozważamy taką opcję, bo jak nam Pola kiedyś zachoruje poważniej niż katar+kaszel to nie wyobrażam sobie siedzenia i czekania godzinę, albo i lepiej z takim chorym dzieckiem w poczekalni!

A nasz mały Bączek pomału zamienia się w łobuza i próbuje wyczuć gdzie jest ta granica, której przekroczyć nie powinnam, ale jednak spróbuję. No więc, jeśli coś jest nie po jej myśli, to następuje np rzucenie książeczką w dal albo klasyczna scena znana każdemu ze sklepu z zabawkami, czyli 'położę się na ziemi i zacznę tupać nogami, do tego wymuszony płacz (bez łez) - może zadziała'. Na szczęście tą ostatnią metodę Pola na razie testuje w domu, więc jeszcze zbyt dużego wstydu się nie najedliśmy. I tak się też zastanawiam, czy to aby nie zbyt wczesny 'bunt 2-latka'? :)

Poza tym po pierwszych niechętnych zajęciach z malarstwa, nasza Pola pokochała farby! Może siedzieć w kuchni godzinami i malować 'miau', układać farbki jedne na drugich (ma takie małe plakatówki), zamalowywać wieczka od owych farbek albo po prostu robić kolorowe kropki na mamy rękach, bez czego malowanie się nie liczy! :) Zdarza się jej przy tym zamalować kawałek stołu, ale to nic w porównaniu to próby namalowania arcydzieła długopisem na kanapie z jasnej skóry... Pilnujemy więc teraz, aby przez nieuwagę nie zostawić gdzieś na wierzchu długopisu, pisaka, czy innego pisadła, bo Pola choć wie, że jej nie wolno, to pierwsze co - to zabiera się do rysowania po krześle (a mamy w kuchni białe), kanapy (z beżowej skóry), o gazetach, książkach nie wspominam, bo to nie wielka strata przy porysowanej kanapie.. Ostatnie dzieło naszego małego Picassa udało się zmyć dopiero zmywaczem do paznokci. Nawet 'Ludwik' nie dał rady, a ponoć jest dobry na wszystko! :)

Imieniny naszej Polisławy, zwanej ostatnio pieszczotliwie Zdzisią (nie pytajcie czemu) upłynęły szybciutko i wesoło. Mała dostała nowy zestaw pisaków, którego nie odstępowała na krok, a malowankę z pieskiem na okładce oczywiście powitała słodkim buziakiem :)

Poza tym to postawiłam ją ostatnio na wadze, która pokazała nie mniej nie więcej, a 12 kg! I teraz już wiem, skąd te bicepsy u mnie ;)


4 komentarze:

  1. He he, to Nasze dziewczyny widzę podobnie ten przedwczesny bunt dwulatka przechodzą, choć moja Ola z wagą 13 kg ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejne podobieństwo u naszych dziewczyn - umiłowanie do sztuki:) buźka

    OdpowiedzUsuń
  3. no Kochana widze ze u Was juz farbki poszly w ruch, ja czekam na cieplejsze dni i pozwole jej malowac dopiero na dworze, uwazam, ze jest jeszcze za mala na farbki w domu;) tez mamy bezowa kanape w pokoju hehe.. i tez chowamy dlugopisy;p jakos musimy przeczekac ten czas:)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas Oski to tez kocham farny , kredki i wsyztsko co plastyczne hehe:):*

    OdpowiedzUsuń