Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

czwartek, 13 czerwca 2013

O Dniu Dziecka, dinozaurach i spaniu bez pieluchy

Był długi weekend Bożo Ciałowy, był Dzień Dziecka, minął kolejny tydzień.. Aj, czas tak szybko pędzi, do tego ta paskudna pogoda, która na szczęście dziś się odmieniła, a od której nic, ale to NIC mi się nie chciało! Do tego zielony katar rozłożył całą rodzinę. A jak chłop chory, to u nas w domu masakra! Leży, mruczy coś pod nosem, dopytuje się co powiedział, on znowu mówi takim szeptem że nawet mucha jak koło nosa leci to głośniej bzyczy. Więc wkurzona chodzę od rana, do tego Pola też jakiś nastrój na 'nie' podłapała i ogólnie atmosfera była gęsta. Od wczoraj na szczęście jest już dużo lepiej za oknem, więc i uśmiechy na twarzach się pojawiły. Szkoda tylko, że ten wstrętny katar opuścił wszystkich oprócz mnie :/

A w ostatni długi weekend odwiedzili nas znajomi z córką rok starszą od naszego Bączka. Mieliśmy w planach mnóstwo atrakcji, ale pogoda zepsuła 99% z nich. W końcu wybraliśmy się do Zatora, do Parku Dinozaurów. Trochę padało, ale były też 'przebłyski bez-deszczowe', więc było nawet znośnie. Dinozaury odwiedziliśmy już rok temu, więc tym razem do parku poszli tylko znajomi. My w tym czasie zostaliśmy na terenie 'wesołego miasteczka', w którym 80% atrakcji z powodu deszczu było nieczynnych, ale i tak daliśmy radę! Zabraliśmy Polę na 'mini-koszykówkę' (wrzucasz 2zł, a potem ładujesz piłkami do kosza aż skończy się czas), była to jedna z nielicznych, zadaszonych atrakcji. W chwilach bezdeszczowych udało nam się przejechać na 'wodnej-karuzeli'. Zabawa polegała na strzelaniu z pistoletu na wodę w czarne punkty umieszczone na różnych zwierzątkach. Gdy się trafiło, to lew kiwał głową, małpka robiła fikołka na drzewie, foka kręciła na nosku piłką, jednym słowem działo się! :)

Odwiedziliśmy też Park Bajek i Stworzeń Wodnych, ale szczerze mówiąc zrobiony jest mega tandetnie! O ile dinozaury są naprawdę fajne - duże i bardzo realistyczne, to Park Bajek wygląda jakby stał tam co najmniej od 15 lat! Kilka chatek z postaciami z różnych bajek, wróżka wyglądająca jak facet (chyba manekin im się pomylił), królewicz który przyjechał po Kopciuszka siedzi w karocy w zabłoconych butach, bez peruki, ręka w marynarki mu wypadła i wisiała do ziemi, co oczywiście nie umknęło oczom Poli: "Mamo, a co się stało temu PANU?" Jak dziecko potrafi określić, że 'to jest KSIĘŻNICZKA, to jest KRASNAL, a o księciu mówi 'PAN', to znaczy, że ów pan na księcia nie wyglądał! 


Ale co najważniejsze -dzieciom się podobało! Padły potem w aucie obie i spały jak susły :)

A ja w ostatnich dniach wzięłam się za organizowanie Poli urodzin. Niestety w mieszkaniu ich nie zrobimy, bo gości będzie sporo. Oprócz mojej rodziny (siostra z synkiem, brat, tata z narzeczoną, może babcia), przyjadą jeszcze teściowie, ojciec chrzesny Poli, do tego zaprosiłam 2 Poli koleżanki i 1 kolegę, plus Poli opiekunka p.Małgosia i jej wnuczka (Poli najlepsza koleżanka) i wyszło z tego wszystkiego 5 dzieci i 20 osób dorosłych! A niby sama rodzina.. :) Miejsce zarezerwowane już mamy - kawiarnia  z placem zabaw dla dzieci, pozostaje mi tylko trzymanie kciuków, żeby pogoda dopisała! Tort będzie czekoladowy (Poli ulubiony.. nie powinna jeść czekolady ze względu na problemy z kupką, ale stwierdziłam, że w końcu to jej urodziny i że ona pewnie i tak tego tortu dziubnie 2 kęsy, bo za ciastami i tortami nie przepada) i zamówiłam na niego figurki z Poli ulubienicą ostatnich tygodni - Doktor Dośką z bajki "Klinika dla Pluszaków" :) 
Mam nadzieję, że będzie pogodnie, a przynajmniej bezdeszczowo, że Pola będzie się świetnie bawić, obejdzie się bez żadnego wypadku i że teściowie może poświęcą Poli choć 5 minut swojego cennego czasu. Bo w zeszłym roku teściowa spędziła cały Polusiowy kinder-bal zabawiając mojego młodszego brata, który wtedy miał niecałe 2 miesiące i potem żaliła się do M., że Pola nie chciała z nią ani rozmawiać ani nic robić. Sorry, ale 2-latek, który widzi bańki mydlane wypuszczane ze specjalnej maszyny, bujaczek do bujania i biegające dzieciaki, nie będzie siedział czy stał obok babci, której tak naprawdę nie zna i patrzył jej głęboko w oczy tylko dlatego, że babcia tak chce. Pola nawet nie miała czasu na siku, czy zjedzenie torta, bo szalała z dzieciakami, biegała, łapała bańki i musiałam na siłę ją ciągnąć do łazienki, żeby umyła ręce czy się załatwiła, bo żal jej było opuszczać zabawy! Babcia chyba myślała, że skoro już przyjechała, to Pola będzie koło niej skakać i fikać, a tu niestety tak nie było.. No cóż, zobaczymy co będzie w tym roku :) I słowo daję, że jak usłyszę od teścia po raz milion pięćsetny kiedy będziemy mieć drugie dziecko, to zrobię się nie miła! Wrrrr.... 

A na koniec chciałam pochwalić swoją super córkę! Pola generalnie od conajmniej roku biega bez pieluchy i ładnie załatwia się na sedes. Na nocniku robi tylko kupkę, a odkąd zaczęła chodzić do przedszkola to siku robi na sedesie bez nakładki. Sama leci do łazienki, świeci sobie światło, zdejmuje gacie (no chyba że mają guziki albo ma np spódniczkę to wtedy trzeba jej pomóc), załatwia się, podciera i spuszcza wodę. Sama też się potem ubiera. Ale cały czas zakładaliśmy jej pieluchę na noc 'na wszelki wypadek'. I raz na jakiś czas zdarzało jej się troszkę do niej nasikać. Ale nigdy nie było sytuacji, żeby cała pielucha była zasikana! 
Gdzieś w marcu/ kwietniu Pola przestała spać w ciągu dnia i przez pierwszych kilka dni zdarzało jej się w nocy nasikać do pieluszki i to sporo. Raz więcej, raz mniej, ale zdarzało się. Potem jak już się przyzwyczaiła do 'nie spania' w dzień, to i nocne sikanie do pieluchy zniknęło. 
Po wizycie znajomych stwierdziłam, że skoro ich córka przestała sikać w nocy do pampersa w wieku ok. 3 lat, to może i u nas to się uda? Impulsem do tego było też stwierdzenie Poli, że 'coś mnie tu gniecie". 'Coś' czyli pielucha :) Kiedyś musiał nadejść ten dzień więc cóż. Najwyżej będę mieć dużo prania i materac wystawimy na balkon (jak kiedyś..). Pierwsze 3 noce było super! Pola nie dość, że spała do rana, to nie siknęła nawet kropelki! Ale czwartej nocy zalała wszystko! Dobrze, że się rozkopała i powierciła po łóżku, bo kołdra znalazła się pod nią i większa część siuśków poszła w kołdrę, którą potem wyprałam, wywietrzyłam i było ok. Od razu przypomniało mi się, jak kiedyś zapomniałam jej założyć pampersa i zasikała tak łóżko, że musieliśmy zdjąć pokrycie materaca i je wyprać, a sam materac wietrzyliśmy cały dzień na balkonie! 

W każdym bądź razie mamy córkę, która definitywnie rozstała się z pieluchami! :) 
Niestety nie rozstała się do końca z kolorem różowym, ale jest postęp, bo coraz częściej twierdzi, że jej ulubionym jest fioletowy! :)



4 komentarze:

  1. A my poszliśmy z grubej rury i pampersów nie zakładamy ani w dzień, ani na noc- jedno co dobre, bo bałam się, że moje dziecko do Komunii pójdzie z pieluchą;)))
    A impreza urodzinowa na pewno będzie udana;)) JAk dziś pamiętam Twoją notkę , w której pisałaś, że położna radziła żebyś przez upały przykrywała Małą tylko pieluszką tetrową a tu minęły już 3 lata!
    Pozdrawiamy;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, pamiętasz to? :) Już o tym zapomniałam, a faktycznie tak było - jak Pola się urodziła, było tak upalne lato, że spała pod pieluszką tetrową, a w dzień leżała w samym pampersie i bodziaku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. było wiele wrażeń i kolejne przed Wami :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieluchowe gratulacje:) I udanej imprezy

    OdpowiedzUsuń