Pola zasypia tylko ze mną. Myślę, że z przyzwyczajenia. M. bardzo często pracuje do późna i wraca do domu po 22giej, więc siłą rzeczy kąpię i kładę spać małą ja. A jak jesteśmy oboje, to Pola chyba z przyzwyczajenia woła, że bajkę/ historyjkę na dobranoc ma opowiedzieć mama. I najczęściej wyglądało to tak, że układałam się obok niej w jej łóżeczku, opowiadałam bajkę i.. często przy tym zasypiałyśmy obie :) Budziłam się często po godzinie lub dwóch i z racji późnej pory już na nic nie miałam czasu, ani siły i byłam tak zaspana, że nadawałam się tylko do spania. Gorzej, gdy musiałam jeszcze zrobić obiad dla małej na drugi dzień, poprasować lub popracować przy kompie.. I przez to chodziłam spać często po północy, a rano wstawałam zmęczona, z podkrążonymi oczami itp itd.
I przyszedł w końcu taki moment, kiedy stwierdziłam, że tak dalej być nie może. Że i mi należy się chwila czasu dla siebie wieczorem i że w końcu powinnam kłaść się spać wcześniej niż po północy. Nie powiem, uwielbiam zasypiać koło Poli, opowiadać jej wieczorem historyjki, trzymać ją za rączkę, rozmawiać z nią o tym, co się wydarzyło w ciągu dnia (wtedy ma na to największą ochotę :) Ale jednak chciałabym w końcu pospać dłużej niż 4-5 godzin..
M. chciał podejść do tematu brutalnie. Po prostu zostawić ją w pokoju wieczorem po opowiedzeniu bajki, zamknąć drzwi i niech płacze w niebogłosy. Ale ma zasnąć sama. I tak próbował zrobić pierwszego wieczoru. Dla mnie taka nagła zmiana przyzwyczajeń, zwłaszcza tych wieczornych, kiedy wiadomo, że dziecko jest zmęczone i bardziej marudne - nie ma najmniejszego sensu. Ale M. chciał być mądrzejszy, kazał mi siąść na kanapie i się stamtąd nie ruszać. A tu Pola zostawiona nagle po opowiedzeniu zaledwie jednej bajki (a często opowiadałam jej więcej) sama w swoim pokoju, zaczęła płakać, wzywać mamę, tata do niej, że mama nie przyjdzie, ta w krzyk, że 'mama jest miła i przyjdzie', płacze rozżalona, mi serce pęka, a M. stoi przy jej drzwiach jak mur niewzruszony i mówi, żebym siedziała na kanapie i nawet nie myślała o ingerencji!
Wiem, czasem trzeba być twardym i konsekwentnym. I wiem, że z nas dwoje M. jest twardszy, a ja ta miększa. Ale wydaje mi się, że czasem przesadza z tą swoją stanowczością. Na szczęście zadzwonił mu telefon, poszedł odebrać, a ja weszłam do pokoju zapłakanej Poli. I tak naprawdę wystarczyła jej moja obecność, żeby się uspokoiła. Przytuliłam ją, potem usiadłam obok niej na małym krzesełku, opowiedziałam jej jeszcze jedną bajkę i - zasnęła! M. oczywiście miał mi za złe, że 'znowu byłam miękka'.
Może i tak, ale nie będę słuchać jak moje dziecko rozżalone płacze, bo nie wie co się dzieje, bo nie było przygotowane na taką sytuację, bo nikt mu wcześniej nie powiedział, że dziś wieczorem będzie 'zmiana'. Bo tak naprawdę wszystko to wyszło spontanicznie.
Kolejnego dnia uprzedzałam małą, że wieczorem opowiem jej jedną bajkę, dam jej całuska na dobranoc i sama pójdzie spać. Nie za bardzo oczywiście jej się to podobało, ale jak przyszło co do czego, to tak właśnie się stało, po czym na koniec powiedziałam jej jeszcze, że 'Mamusia idzie teraz do kuchni posprzątać i będzie w pokoju obok. I jak coś będziesz chciała to zawołaj mamusię." I.. mała powiedziała 'Dobrze" i zasnęła sama! Trzeciego dnia po opowiedzeniu jej bajki usłyszałam: "A teraz mamusiu życz mi kolorowych snów i idź sobie tam posprzątaj w kuchni" :) I tym oto sposobem od ok. 20:30 jestem już wolna! :)
Kładę ją do łóżeczka, opowiadam bajkę lub historyjkę, dają całuska, przytulam, życzę kolorowych snów i - wychodzę!
I tak naprawdę wciąż jestem w szoku jak gładko to poszło!
Dumna jestem też z innego Polusiowego sukcesu! Od jakiś 2 miesięcy chodzi bez pampersa! Zakładamy jej go tylko na noc, ale i tak rano jest suchy! Używam więc kilka razy tego samego, aż rzep przestaje trzymać. Mała sika przed snem, potem czasem w nocy albo o ok. 5 rano jak się budzi na mleczko. Potem najczęściej idzie do nas do łóżka z butlą, siada miedzy nami wołając już od drzwi sypialni "TATAAAAA! Zrób mojej Poli miejsce" :) Po czym pakuje się na łóżko, siada na poduszce między nami komentując cały czas "Tatuś tu śpi./ Smacznie sobie śpi/ Pola pogłaszcze tatusia po rączce i będzie mu bardzo miło./"
I idzie spać dalej :)
No i tak właśnie nam rośnie mała żabka.. Rośnie.. Zmienia się... Dorasta.. Zdobywa nowe umiejętności.. Patrzeć tylko kiedy pójdzie do przedszkola (za rok), do szkoły .. Ech.. Chciałabym, żeby ciągle była taką małą słodką córcią jak teraz :)
Jestem pod razeniem jak latwo przychodza wam te zmiany, u nas samodzielne zasypianie nie wiem kiedy nastapi, Musze byc obecna w sypialni, az mala zasnie, i probowalismy ja zostawiac, mowisz ze juz jest duza, mamusia pojdzie do drugiego pokoju, a Kingusia zamknie oczka i sama zasnie, gdzie tam, 5min polezy i za kazdym razem wychodzi do nas do salonu, odprowadzamy ja, kladziemy jeszcze raz i mowimy dobranoc, znow nie pomaga i u nas tak to trwa z 2godz, az w koncu jest placz z przemeczenia i w rezultacie kladziemy sie razem zeby ja uspac. Ale teraz, po tygodniowym buncie zasypiania, bo Kinia nie spi w dzien i nawet jak nie spala do chodzila spac o 22, od 3 dni zasypia miedzy 19-20 przy wlaczonych kolysankach, ale moja obecnosc musi byc, wystarczy ze siedze na lozku obok niej, nie leze ani nic nie mowie, po prostu moja obecnosc ja usypia no i kolysanki.
OdpowiedzUsuńwiesz co taka akcja z zasypianiem jak proponował Twój mąż to się u nas odbyła jak Zu miała z 6 miesięcy i wtedy zdała rezultat... bo to trzeba takie coś zrobić jak dziecko jeszcze nie jarzy... zostawienie Poli (która już wiele rozumie) i nie wytłumaczenie jej o co chodzi i jeszcze odkrzykiwanie "mama nie przyjdzie" to mi twardej matce serce się kraje... dobrze, że znalazłaś swój sposób żeby jednak Małą spacyfikować... Zu zawsze fajnie zasypiała, ale też miałyśmy taki etap kiedy mówiła, że idę się kąpać/robić obiad na jutro/pracować przy kompie i za chwile przyjdę (oczywiście zanim przyszłam to mała spała)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam problemu z usypianiem dzieci, a mam dwie dziewczynki :) Od początku były nauczone,że po kąpieli jest pierś a pózniej łóżeczko i spanie.I nigdy nie miałam z tym żadnych problemów.Ale jeśli dziecko nauczone jest zasypiania z rodzicem to uważam ,że trzeba zrobić tak jak Ty to zrobiłaś .Na spokojnie.Dorosły nie lubi przykrych niespodzianek a co dopiero taki Maluszek.Pola jednak to bardzo mądra dziewczynka !
OdpowiedzUsuńMati tez do nas czasami przychodzi w nocy...i śpi do rana szczególnie kiedy jest tata bo tata jest rzadko i najbardziej to Tata musi wszystko robić a mama ma wolne :) Ja od małego uczyłam samodzielnego zasypiania i nie miałam problemu...
OdpowiedzUsuńKochana zmieniłam bloga teraz jestem tu
http://olguska84.blogspot.com/
jakbys mogła zmienić mnie w swoich linkach byłoby cudnie :)
pozdrawiam olguska