Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

wtorek, 13 listopada 2012

Instynkt macierzyński i tacierzyński

Dlaczego u kobiet instynkt macierzyński uruchamia się jakoś tak automatycznie? Często już w okresie ciąży, a jak nie to jak tylko ta mała istotka pojawi się na świecie? Są oczywiście wyjątki, depresje poporodowe itp., ale jednak u większości świeżo upieczonych mam instynkt JEST! Pojawia się i .. i kobieta po prostu wie co robić z dzieckiem, jak je trzymać, przewijać, chce z nim spędzać czas. A ojciec? Najczęściej boi się być przy porodzie, boi się wziąść dziecko na ręce, przewinąć.. A już z pewnością na hasło kobiety 'A może zrobimy sobie małego słodkiego dzidziusia? mąż/ facet krztusi się herbatą i w 99% znanych mi przypadkach mówi: "Yyy, jeszcze nie teraz/ Dziecko? Nie! / Dziecko? A po co?/ Ale ja nie chcę mieć dzieci! itp itd." 

Niestety mój mąż nie jest wyjątkiem. I niestety bardzo żałuję, że nie jest typem ojca wpatrzonego w swoją super córcię, zabierającego w wolnej chwili dziecko na plac zabaw, kupującego małej worek zabawek, zrywającego się do niej rano żeby wykorzystać te chwile przed pracą i poukładać z nią puzzle, klocki itp. itd. Nie znaczy to, że w ogóle nie spędza z nią czasu. Bo spędza, ale najczęściej wtedy kiedy sama go o to poprosi albo ja. Jakoś tak żeby sam wpadł na to, żeby z dzieckiem gdzieś pójść, wstać rano i iść pobawić się z córką pozwalając mi choć raz, tak po prostu pospać chwilę dłużej. Bez proszenia się o to.... 
A tak, to czy świątek czy piątek, czy poszłam spać wcześniej od niego, czy później - zawsze rano pierwsza muszę wstać ja... A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak proszę małą: "Obudź tatusia, niech dzisiaj on poczyta Ci z rana bajeczkę" to słyszę w odpowiedzi: "Ale tatusia nie wolno budzić! Psecies on tak słodko śpi!" I gdzie tu sprawiedliwość, he? :)

Kiedyś mnie to strasznie wkurzało, chciałam mieć w domu jak w filmie. Niestety życie to nie film. I musiałam się nasłuchać trochę historii od znajomych, poczytać w necie jak to mają inne mamy, żeby stwierdzić, że cóż, niestety tak najczęściej bywa, że więcej serca, czasu i cierpliwości do dzieci mają mamy. Prędzej wiedzą i rozumieją o co dziecku chodzi, jak je ubrać na spacer jesienną porą, prędzej zauważą niepokojące objawy, wysypkę, pamiętają kiedy wyszedł pierwszy ząbek... Przejmują się bardziej i są bardziej troskliwsze. I mają większego fioła na punkcie dziecka niż tatusiowie!

Oglądałam jakiś czas temu jeden z programów telewizji śniadaniowej. Tematem była dyskusja o 'partnerstwie' w związkach. O tym, że pomimo 'równouprawnienia' i tak kobiety w domu robią dużo więcej niż mężczyźni, a są dużo mniej doceniane. Bo kobiety wykonują czynności, których po prostu nie widać! Ugotują obiad, który wszyscy zjedzą i nie zostaje po nim śladu! Posprzątają - wpadnie do domu pies, dzieci - i po porządku nie ma śladu! Zrobią pranie, poprasują - ubrania lądują w szafie lub ponownie 'w brudach'. A facet? Facet złoży szafę, wywierci dziury i powiesi obrazy - i to stoi najczęściej latami! I to WIDAĆ! :) I facet ma prawo potem powiedzieć, że jest zmęczony, bo widać, że COŚ zrobił. A kobieta? Kobieta odkurzy, zmyje podłogę, pościera kurze - i kto to zauważy? .. 

Tak naprawdę znam tylko jednego tatę, tak szczerze i prawdziwie oddanego dzieciom. Takiego, który wstaje rano i idzie bawić się z synami klockami w ich pokoju, zabiera ich na rowery, żeby mama mogła spokojnie zrobić obiad i posprzątać dom. I nie trzeba go ani o to prosić, ani mu o tym mówić, po prostu jest to dla niego tak naturalne jak to, że po przebudzeniu idzie człowiek zrobić siku. I nie miał super wzorca ojca w domu, bo jego tata zmarł jak on był mały. I strasznie zazdroszczę mojej przyjaciółce, że ma w domu faceta, któremu przynajmniej w dziedzinie 'ojcostwa' nie trzeba wszystkiego pokazywać palcem. I choć w sprawach domowych jest typowym facetem, nie odróżniającym niebieskiego od granatowego, otwierającego lodówkę i pytającego się gdzie jest masło, choć ma je przed oczami, nie umiejącego prasować i mającego problem z nastawieniem prania, to przynajmniej w tym jednym, bardzo ważnym, rodzicielskim temacie chyba nie ma sobie równych! :)

3 komentarze:

  1. ehh no nie wiem co ci powiedziec, ciezko.. w sumie zdecydowal sie na dziecko, chyba ze zostal postawiony pod faktem dokonanym;p;p nie wiem, rozmawialas z nim o swoich odczuciach? moze nie dorosnal jeszcze do roli ojca? nie wiem, a moze rzeczywiscie tyle facetow jest takich.. ja na swojego meza nie narzekam, czasem sam z siebie wstanie, choc zdarza sie to rzadko, ale wstanie.. zabierze mala na spacer, albo moge wyjsc do kolezanki, a mala zostaje pod jego opieka. Nie wiem, na pewno wszystkiego nie robi jak nalezy, ale sie stara.. hmm moze jeszcze sie zmieni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, to nie tak, że on się dzieckiem nie zajmuje. Bo jak trzeba to się zajmuje. Tyle, że fajnie by było, gdyby to robił tak sam, od siebie, po prostu z chęci spędzenia czasu z córką. I tego mi po prostu brakuje..
    I nie został postawiony przed faktem dokonanym - oboje chcieliśmy dziecko! I oboje stwierdziliśmy, że ok, teraz będzie dobry moment :) Stawianie faceta przed faktem dokonanym to według mnie mocno ryzykowane zagranie. I do tego nie fair! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faceci są różni.Jeden się zajmie dzieckiem a drugi mimo ,że się zdecydował na dziecko nie ma ochoty na zajmowanie się nim i tego nie przeskoczysz.Mój facet ma różnie raz będzie się zajmował a jak ma dzień lenistwa to chociaż by się waliło i paliło to ma wszystko w nosie.Jesteśmy za soba 8 lat mamy dwie córcie i trzecią w drodze i prawda jest taka ,że jakoś koszmarnie nie mogę narzekać.Ogólnie jest tak ,że rano ja wstaje do dzieci i ja się nimi zajmuje ale On za to robi inne rzeczy.A czasmi musze zrobić awanturę i wtedy widzi więcej :) Nie wiem co Ci poradzić.Ale widocznie trafiłaś na faceta,któemu przez całe życie trzeba matkować.Trzymaj się !!

    OdpowiedzUsuń