Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

poniedziałek, 8 lipca 2013

O problemach z chodzeniem słów kilka..

Człowiek wstaje rano, idzie do łazienki, robi sobie śniadanie, rozmawia.. To wszystko jest dla nas takie proste i oczywiste. Jak wiele z naszych codziennych czynności wymaga nauczenia się i opanowania, obserwuję od dawna patrząc na naszą córcię. Ale i mnie w końcu dopadło.. 
W sobotę rano wstałam z ogromnym bólem w stopie. Ani stanąć, ani nią ruszyć, nie mówiąc o chodzeniu.. W szpitalu powiedzieli, że skoro nie było urazu, to nie do nich, tylko do przychodni całodobowej. Tam, o dziwo, panie w rejestracji bardzo uprzejme, kolejka nie wielka, a w niej też same 'normalne' osoby. Nie ma przepychania się, komitetu kolejkowego, głośnych chichotów.. Każdy siedzi i grzecznie czeka na swoją kolej. Dokuśtykałam, a w zasadzie doskakałam na zdrowej nodze do gabinetu. Lekarka po krótkim wywiadzie chyba od razu wiedziała co mi jest, bo jak złapała za stopę pytając: "Czy boli?" to zobaczyłam wszystkie gwiazdki przed oczami i podskoczyłam do sufitu: "TAAAAAAK!" Zapalenie mięśnia, czy stawu śródstopyia Wiem, że śródstopia, ale czego dokładnie zapalenie to nie zapamiętałam, bo ból po badaniu świdrował mi nawet w uszach! Ketonal żel i leki przeciwzapalne plus odpoczynek - to mi zalecono.
Wróciłam do domu i na kanapę siup. Pola się śmieje: "Ale mamo śmiesznie chodzisz. Też tak chcę" i próbuje na jednej nodze skakać śmiejąc się cały czas, że to niby 'takie zabawne".. Ta, nie dla mnie. Dobrze, że zupę zrobiłam dzień wcześniej, bo w kuchni nie ustałabym zbyt długo.. Drugie danie zrobił M. przy moich wskazówkach. Chcę siku - hop hop, na zdrowej nodze do łazienki, potem z powrotem. Chce mi się pić - M. akurat w toalecie, zresztą jestem Zosią-Samosią, co nawet w chorobie wszystko sama będzie robić. Więc hop siup na prawej nodze do kuchni. Potem z powrotem na kanapę.. Widzę, że Pola zaczyna coś kombinować. Proponuję układanie puzzli w jej pokoju. Tak! No więc ona biegusiem do siebie, ja znowu kuśtykam. Hop hop. Siadam na dywanie. Stopa boli, muszę ją inaczej ułożyć. Teraz jest dobrze. Ale Pola chce inne puzzle, więc nie patrząc idzie po mojej nodze do szafki z puzzlami. Auć! 'Przepraszam mamusiu, nie chciałam!"  Zagryzam zęby, przecież nic się nie stało, a dziecko przeprosiło... Kurcze, zostawiłam picie na stoliku przed kanapą. Wracam do kuchni. Szybko myślę, co jeszcze mogę zabrać, żeby za chwilę znowu nie musieć skakać do kuchni. Aha, picie dla Poli i jabłko pokrojone na kawałki w miseczce. Robię jej wodę z sokiem malinowym do bidonu, bo z kubka mogłoby się wylać podczas mojego skakania. Jabłko do drugiej ręki i jakoś udaje mi się dotrzeć na dywan. 
Uff.. Możemy zacząć zawody kto szybciej ułoży swoje puzzle :)

Jejku. Wydawałoby się to takie proste. Chodzenie. Robimy to automatycznie i nawet nie zastanawiamy się jak postawić nogę. A potem trach, stawiamy ją inaczej niż zwykle i .. i musimy potem przez kilka dni kuśtykać na jednej.. 

Nie wyobrażam sobie nie mieć nóg lub nie móc chodzić. To musi być naprawdę okropne przeżycie. I tak sobie teraz myślę, że powinnam, powinniśmy strasznie mocno trzymać kciuki za dziewczynę, rehabilitantkę, na którą spadł z któregoś tam piętra chłopak-samobójca. I teraz ona, rehabilitantka wymaga pomocy. Jaki los czasem jest niesprawiedliwy.

1 komentarz:

  1. oj jak ja to dobrze rozumiem, jakiś czas temu rozwaliłam kolano, tzn. podejrzewano uszkodzenie łękotki, ból nie do wytrzymania, a ja musiałam pracowac bo l4 w mojej pracy to cos co nie istnieje.

    uświadamiamy sobie pewne sprawy jak je zaczynamy tracić i nie doceniamy na co dzień tego co mamy. niestety.

    zdrowia zyczę

    OdpowiedzUsuń