Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

wtorek, 21 sierpnia 2012

Jesteśmy!

Wróciliśmy wczoraj w nocy! Trochę zmęczeni podróżą autem przez całą Polskę (prawie 12 godzin, bo albo ktoś chciał siku albo dzieci trzeba było przewinąć, komuś zrobić mleko itp itd), ale wypoczęci, w płucach pełno świeżego leśno-morskiego powietrza, lekko opaleni, wyspani i zrelaksowani. Jechaliśmy nad to nasze polskie morze bez przekonania. Mój tata nas mocno namawiał, że będzie fajnie, że super miejsce, że las, że blisko plaża itp itd. Ale ja mając w pamięci wizytę w Sopocie 10 lat temu i potem w Kołobrzegu jakieś 8 lat temu, pamiętając te okropne kwatery do wynajęcia, pseudo restauracje z podłym żarciem i fatalną obsługą jakoś wątpiłam w 'fajność' wakacji nad Bałtykiem. Ale cofam wszystko co złego powiedziałam i pomyślałam! Jestem naprawdę baardzo pozytywnie zaskoczona tym, ile się zmieniło, JAK się zmieniło, ile fajnych kawiarenek, restauracji, miejsc jest nad naszym morzem! Jak wszystko jest ładnie zadbane, tu kwiatuszki, tam klombiki, no i zaskoczyło mnie też to, że przy plaży można już kupić takie same dmuchane zabawki jak we wszystkich krajach śródziemnomorskich, czy innych kurortach - a więc dmuchane krokodyle, orki, delfiny, kółka, czy piłki z Hello Kitty, Barbie itp itd. Jednym słowem wakacje nam się naprawdę udały i pomału zaczynam doceniać urok urlopu spędzonego na łonie natury, w spokojnym miejscu, z dala od zgiełku, bez tłumu hotelowych gości rzucających się co rano z ręcznikiem, aby zająć sobie leżak nad basenem, czy na plaży. A plażę też mieliśmy fajną - szeroką, czyściutką, bez ścisku, bez buractwa.

Pola poszerzyła swoją wiedzę i słownictwo mocno - wie już co to dzięcioł, żuczek, meduza, jak rosną jagody i maliny, co to fala, morze, plaża. To wszystko dla nas jest tak oczywiste, że człowiek wymawiając te słowa nawet się nad nimi nie zastanawia. A dla małego dziecka każde takie słowo to coś nowego! Tak sobie kiedyś pomyślałam, że tę jej naukę można przyrównać do nauki obcego języka przez dorosłego. I strasznie jestem z niej dumna, że tak szybko 'łapała' te wszystkie nowości. Jak super kojarzyła fakty, jak dzielnie zniosła jazdę w nocy, a potem przez cały dzień w aucie. Do tego przez cały 10-dniowy pobyt zużyliśmy może 20 pampersów.. W ciągu dnia wołała, że chce siku, czy kupkę. Tylko w ostatnim dniu zrobiła nam psikusa - zupełnie nie wiem, gdzie to zauważyła, bo że to u jakiegoś dziecka widziała jest pewne jak w banku, bo sama by tego nie wymyśliła - zamiast powiedzieć, że chce siku po prostu nagle wstała znad swoich foremek i stawiania babek na plaży, stanęła w rozkroku i tam gdzie stała tam zrobiła 'pod siebie' siku bez zdejmowania stroju kąpielowego z pupy! Musiała to gdzieś zobaczyć, bo przez cały pobyt nie było z sikaniem problemu, a tu nagle mała mówi, że chce siku 'do majteczek'. 

Wracać nam dziecko do domu nie chciało :) Za to ze smutkiem w głosie zakomunikowała nam z rana, że ona woli iść 'na tą duzią plazię". I pomyśleć, że rok temu na widok morza dostała prawie spazmów i z rąk nam zejść nie chciała. A teraz i do wody śmiało wchodziła, i na materacu popływała (woda była super czysta, nawet rybki można było wypatrzeć :) i nawet jej nie przeszkadzały drobne kamyczki przy brzegu po których ciężko się chodziło.
Musieliśmy ją przekupić, że do domu to jedziemy przy okazji, bo głównym naszym celem są 'kulki w galerii'. I na to hasło dziecko wsiadło do auta bez problemu, za to po drodze co chwile upewniało się, czy aby pamiętamy, że 'nie jedziemy do Poli pokoiku, tylko do kulek?' . Oczywiście potwierdzaliśmy :) A jak już dojechaliśmy ok. 22giej do domu, to stwierdziliśmy, że już jest późno i pani zamknęła kulki. Ale obiecaliśmy małej, że w takim razie do kulek pójdziemy jutro (czyli dziś) - i tak też było. W końcu jak się dziecku obiecuje, to słowa trzeba dotrzymać. Więc ja z rana pojechałam do pracy, a Polcia - ze swoją ciocią-babcią (nianią), na którą rzuciła się z wielkim uściskiem i buziakiem jak ją zobaczyła - pojechała na godzinkę do obiecanych kulek. 

I tak sobie po tych naszych wakacjach pomyślałam, że w kontekście dziecka hasło "Podróże kształcą" nabiera zupełnie nowego wymiaru! :)

7 komentarzy:

  1. Super, że wakacje się udały !;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kształcą, i to jak:) Witamy z powrotem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo duzo zmienilo sie nad naszym morzem, jeszcze pamietam jak jezdzilam ponad 10lat temu z rodzicami, mnie sie podobalo, ale wiem, ze nie bylo tyle atrakcji co teraz. Teraz jest zupelnie inaczej, Bylam juz 3 lata temu w tym samym miejscu co w tym roku pojechalismy i bylo ekstra, super. Nie dosc ze pogoda dopisala, to u nas z dzieckiem bylo tak samo jak u Was;) na wakacjach nawet slowem nie wspomniala o domu i w domu jak bylismy to ciagle chciala nad morze;)) ciesze sie, ze wakacje sie wam udaly;) a gdzie dokladnie byliscie?

    OdpowiedzUsuń
  4. wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej...tak się mówi do nastepnego razu, czyli jakiś tydzień później, gdy chce się już chwilę odpocząc, ehhh wakacje. Mi też się marzą...


    pozdrawiam
    http://tekstualna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie z powrotem :))
    U nas w tym roku wakacji nie ma - przez EURO :P zazdroszczę więc :)

    OdpowiedzUsuń
  6. och cudownie na pewno Wam było wesoło wypoczęci z nowymi pokładami energii.. a u mnie już wyznaczony termin cesareczki :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. super, że się wakacje udały! ja jak byłam mała to też kiedyś zrobiłam taką akcję sikanie na piasku, ale tłumaczyłam mamie, że to dlatego że piasek był suchy i babek się nie dało robić... może mała też tak uznała ;-D

    OdpowiedzUsuń