Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

poniedziałek, 14 października 2013

Jak rozmawiać z dzieckiem? Poradźcie...

No właśnie, jak rozmawiać z dzieckiem, które chce czegoś TU i TERAZ, NATYCHMIAST, a tak się nie da? Przykład: 

Jedziemy z Polą autem do domu, jest po 19tej. 
Nagle Pola proponuje: "Mamo, ja chcę jechać teraz do Milenki i do cioci Małgosi. Nie chcę do domu". 
Ja na to: "Kochanie, teraz nie możemy do nich jechać. Jest już późno, Milenka pewnie teraz je kolację albo się kąpie i będzie szła zaraz spać. Ty zresztą też."
Pola:"Ale ja nie chcę kolacji, ja chcę do Milenki".
Ja: "Kochanie, z Milenką zobaczysz się jutro."
Pola:"Ale ja chcę DZIŚ!!!".
Ja: "Jakby ciocia miała czas to by się umówiła z nami dziś, ale widocznie miała inne plany, dlatego umówiłyśmy się na jutro".
Pola:"Nieeee, DZIŚ, DZIŚ, TERAZ!"
Ja:"Kochanie, ale .....
Pola: "TEERAZZ!!" (i tu zaczyna się podskakiwanie w foteliku samochodowym, łzy i tak zwane 'robienie sceny' :)
Ja: "Ale tłumaczę..."
Pola: "TERAZZZ!!!"

I ponieważ córka zaczyna mi przerywać po 1, 2 słowach i ponieważ żadne podane wcześniej argumenty do niej nie przemawiają, to milknę. Efekty bywają różne. W tym akurat przypadku dziecku zmęczone po całym dniu i zapłakane zasypia w aucie. W innych przypadkach wydziera się dalej, a jak widzi, że ja albo mąż nie reagujemy, przestajemy się odzywać albo nawet wychodzimy do drugiego pokoju, to zaczyna wrzeszczeć jeszcze głośniej, takim udawanym, histerycznym wrzaskiem i płaczem. Ewidentnie mającym na celu zwrócenie na nią uwagi.

Buntu 2-latka nie mieliśmy, ale bunt 3-latka nam się czasem przydarza... 
Jak sobie radzicie w podobnych sytuacjach? Gdy dziecko nie da sobie nic wytłumaczyć, bo jak tylko Wy otworzycie buzię, żeby coś powiedzieć, to dziecko zaczyna wrzeszczeć: "Ale ja CHCĘĘĘ!!" "TERAAAAZ!" i nie pozwala Wam nawet podać żadnego argumentu?

Do tej pory jakoś udawało mi się zapanować nad dzieckiem w takich sytuacjach odwracając jego uwagę. Mówiąc na przykład: "O, zobacz jaki tam idzie ładny piesek!" / "O, chyba Twój misiu Cię woła w pokoju. Może jest głodny albo chory?" - i Pola biegła do pokoju sprawdzić, co się dzieje z misiem ;)
Tudzież w jakiś inny sposób kierowałam uwagę córki na inne tory. Ale widzę, że im jest starsza, tym bardziej się upiera przy swoim i coraz rzadziej moja metoda 'odwrócenia uwagi' działa. Znajoma mi mówiła, że pani w przedszkolu tłumaczyła jej, że to taki wiek, że dzieci próbują swoich sił i sprawdzają ile mogą z rodzicami ugrać. Okej, rozumiem to. Ale jak to przetrwać? Jak sobie radzić z takimi napadami 'JA CHCĘ TU I TERAZ!"? Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby, pomysły..?...

3 komentarze:

  1. Agrafko, też tak miewamy... Wymyśliliśmy taki patent. Jak Leo chce coś teraz, natychmiast, to my mówimy "a ja chcę słonia!". Jak nam daje na niby, to mówimy, że chcemy prawdziwego. Mówimy, że jak da nam teraz słonia, to my spełnimy jego kaprys. Oczywiście całej akcji towarzyszy wytłumaczenie, że nie można wszystkiego mieć od razu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak próbowaliśmy mówiąc "A ja chcę gwiazdkę z nieba!" Przy pierwszym i drugim podejściu przestawała wrzeszczeć i nawet zaciekawiła się tą gwiazdka, ale kolejnym razem się wycwaniała. I jak ja mówiłam że chcę gwiazdkę, to ona zaczynała wtórować, że też chce :) I problem wcale nie znikał, a ciągnął się dalej. Więc odpuściliśmy gwiazdkę z nieba i szukamy nowego sposobu...

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas podobnie, niestety. Afera na każdym kroku. Ataki złości, wrzaski i ogólne ujadanie. Zwłaszcza publiczne, podczas jakichś wyjść. Recepty nie mam. Tłumaczę, tłumaczę i jeszcze raz. A gdy to nie pomaga, przeczekuję. A potem grożę, że święty Mikołaj nie przyjdzie. Ostatnio nawet poskutkowało:) buziaki

    OdpowiedzUsuń