Cóż. Przyznam się. Jestem naiwna. Wierzę, że ludzie są dobrzy i sprawiedliwi. Ufam ludziom, nie jestem na dzień dobry podejrzliwa itp itd.
Wierzyłam również, że sklepy - mam tu na myśli duże, ogólnopolskie, sieciowe sklepy - z akcesoriami i zabawkami dla dzieci, ubraniami i butami mają jakieś kryteria w temacie doboru asortymentu i sprzedają produkty BEZPIECZNE, SPEŁNIAJĄCE WSZELKIE NORMY, ATRAKCYJNE itp itd. I dupa!
Pojechaliśmy w zeszłym tygodniu na targi jako polski przedstawiciel 2 marek zagranicznych licząc na pozyskanie nowych klientów. Takich osób/ firm jak my było oczywiście sporo i pod wieczór jak hala targowa pustoszała, to sobie chodziłam po innych stoiskach, rozmawiałam, pytałam, wymieniałam poglądy. No i dowiedziałam się, że to nie takie hop siup wprowadzić fajny, dobry i oryginalny produkt do dużego sklepu. Czasem nikt nawet nie chce zobaczyć co to, jak wygląda, jak to się je itp. No chyba, że do partii towaru dorzuci się kopertę :) Rozmawiałam z gościem, który jest przedstawicielem hiszpańskiej marki produkującej butelki, niekapki, smoczki itp o bardzo fajnym designie. Wszystko kolorowe, fajnie zrobione, bez BPA itp. No i co? Jego produktów nawet nikt nie chciał zobaczyć!
A dlaczego? Bo podobno w jednej z regionalnych sieci sklepów dla dzieci ktoś ściąga na lewo z Chin smoczki i butelki bardzo popularnej firmy. Dzięki temu omija koszty związane z narzutem na produkt jaki daje prawdziwy producent. Dzięki temu sprzedając akcesoria dla maluszków po 'normalnej cenie', zarabia dużo więcej. I niby po co miałby rozszerzać asortyment, skoro dla niego wszystkie podobne produkty innych marek będą już na starcie dużo droższe niż te z Chin, więc zarobi mniej? Ale jak mówi polskie przysłowie: "Polak potrafi". I wiecie co? Ja chyba powinnam urodzić się w Australii, czy innym normalnym kraju, gdzie zwykły obywatel nie kombinuje jak tu wszystkich (w tym Państwo) oszukać, orżnąć, wyzyskać, byle samemu mieć więcej. Mnie to zawsze dziwiło, dziwi i pewnie dziwić będzie takie zachowanie. Jestem raczej z tych, którzy prędzej pomogą, od ust sobie odejmą, oddadzą potrzebującym. Dlatego między innymi nawet podniszczone ubranka po Poli nie wywalam na śmietnik, tylko wrzucam ich zdjęcie na gumtree z zapytaniem, czy ktoś pomimo plamek i spranych kolorów ich nie potrzebuje? I zawsze po takim ogłoszeniu moja skrzynka mailowa pęka w szwach i po 1 dniu, a czasem szybciej muszę zamknąć ogłoszenie, bo zgłasza się tyle osób, że wybór tej najbardziej potrzebującej z tego całego grona jest naprawdę nie lada wyzwaniem!
M skwitował to wszystko jednym stwierdzeniem, że niestety, w biznesie rządzi pieniądz i nie ważne czego ten biznes dotyczy.
A dlaczego? Bo podobno w jednej z regionalnych sieci sklepów dla dzieci ktoś ściąga na lewo z Chin smoczki i butelki bardzo popularnej firmy. Dzięki temu omija koszty związane z narzutem na produkt jaki daje prawdziwy producent. Dzięki temu sprzedając akcesoria dla maluszków po 'normalnej cenie', zarabia dużo więcej. I niby po co miałby rozszerzać asortyment, skoro dla niego wszystkie podobne produkty innych marek będą już na starcie dużo droższe niż te z Chin, więc zarobi mniej? Ale jak mówi polskie przysłowie: "Polak potrafi". I wiecie co? Ja chyba powinnam urodzić się w Australii, czy innym normalnym kraju, gdzie zwykły obywatel nie kombinuje jak tu wszystkich (w tym Państwo) oszukać, orżnąć, wyzyskać, byle samemu mieć więcej. Mnie to zawsze dziwiło, dziwi i pewnie dziwić będzie takie zachowanie. Jestem raczej z tych, którzy prędzej pomogą, od ust sobie odejmą, oddadzą potrzebującym. Dlatego między innymi nawet podniszczone ubranka po Poli nie wywalam na śmietnik, tylko wrzucam ich zdjęcie na gumtree z zapytaniem, czy ktoś pomimo plamek i spranych kolorów ich nie potrzebuje? I zawsze po takim ogłoszeniu moja skrzynka mailowa pęka w szwach i po 1 dniu, a czasem szybciej muszę zamknąć ogłoszenie, bo zgłasza się tyle osób, że wybór tej najbardziej potrzebującej z tego całego grona jest naprawdę nie lada wyzwaniem!
M skwitował to wszystko jednym stwierdzeniem, że niestety, w biznesie rządzi pieniądz i nie ważne czego ten biznes dotyczy.
A ja wtedy pomyślałam sobie, że już wiem dlaczego na rynku działa tyle fajnych, internetowych sklepów z ciekawymi produktami dla maluszków. Cóż, szkoda, że te duże mają inne priorytety, ale z drugiej strony, to dobrze, bo dzięki temu na rynku mogły pojawić się te małe :) Z fachową i miłą obsługą klienta i z fajnymi produktami. A nie ze znudzona ekspedientką, która nawet ceny towaru nie chce sprawdzić..
A my z targów przywieźliśmy dla Bączka dwa prezenty:
Butelka z tańczącym króliczkiem i kotkiem - tyle, że w naszej butli smoczek jest zwykły, silikonowy, przezroczysty.
I puzzle :) Na zdjęciu trochę słabo widać, że nie są to takie zwykłe puzzle. Tzn. nie są powycinane w klasyczne kształty, a raczej tak, jakby ktoś skalpelem pociachał je jak leci. Bączkowi układanie tak się spodobało, że puzzle są w użyciu przynajmniej kilkanaście razy dziennie. A fajne jest w nich też to, że dużo się na obrazku dzieje i można przy okazji opowiedzieć tu niezłą historię :) No i podszkolić swoje słownictwo! :)
No niestety, ja też jestem taka naiwna. A tak naprawdę liczy się tylko kasa. I w biznesie i niestety coraz częściej w życiu prywatnym wielu ludzi. i Przesłania widok na to, co tak naprawdę jest ważne.
OdpowiedzUsuńehh szkoda gadac, jacy ludzie moga byc.. ;/
OdpowiedzUsuń