Suwaczek

Suwaczek z babyboom.pl

wtorek, 18 września 2012

Najpiękniejsze wyznanie miłości :)

Miałam pisać dziś o zaległych historiach, ale .. tyle się tego codziennie dzieje, że chyba skupię się na tych bieżących :) 
Myję dziś wieczorem zęby. Podchodzi do mnie córcia, obejmuje mnie za nogi i mówi: "Kocham" Pytam się więc: "A kogo?" Pola na to: "Mamusię. Najbardziej ze wszystkich mam. Na świecie" .. I normalnie aż łzy mi się w oczach zakręciły. Ze wzruszenia. I z radości. I z dumy. Ach.. :) A chwilę później Pola poszła do taty i będąc (chyba) pod wpływem mojego wzruszenia wyznała miłość również jemu mówiąc: "Kocham tatusia. Najbardziej ze wszystkich tat." :) Zabawnie czasem wychodzi jej odmiana rzeczowników w liczbie mnogiej - tak jak tutaj 'tat' zamiast 'tatusiów' albo zabawków zamiast zabawek.

Zastanawiałam się też ostatnio nad kwestią zwracania się do dziecka. Czy mówicie do swoich dzieci 'Mamusia przygotuje Ci kanapkę" czy "Zrobię Ci kanapkę"? Ja muszę się przyznać, że częściej korzystam, a w zasadzie korzystałam z tej pierwszej formy. Nie wiem czemu, jakoś tak instynktownie odkąd Pola jest z nami tak się do niej zwracałam. A potem jak mała zaczęła mówić to zauważyłam, że mówi podobnie, czyli "Pola narysuje" zamiast "Narysuję." / "Pola idzie na spacerek" zamiast "Idę na spacer". I stwierdziłam, że być może mówi tak dlatego, że ją tego nauczyłam? Potem przeczytałam gdzieś, że zwracanie się taką formą do dziecka nie jest właściwe, bo przecież my - dorośli/ rodzice nie mówimy tak do siebie, więc chcąc traktować dzieci jako równych sobie powinniśmy do nich zwracać się normalnie, jak w normalniej rozmowie z mężem/ żoną/ koleżanką itp. Co jest przecież tak oczywiste, że aż zdziwiłam się, że tak późno sobie to uświadomiłam! 
Od tej pory zaczęłam zwracać uwagę, czy to tylko ja tak mam, czy inne mamy też. I co? No i pocieszyłam się, że chyba co druga mama tak ma :) Co druga mówi: "Mama Ci poda/ Mama Ci kupi/ Mama Cię ubierze itp. itd." A jak to jest u Was?

Z innych, powakacyjnych wieści to zapisałam Polę na nowe zajęcia dla maluszków. Fajnie, bo w czasie wakacji kiedy tak naprawdę zajęć nie było, zaprzyjaźniłyśmy się - Pola z koleżanką z grupy zajęciowej, Zuzią, a ja z jej mamą i teraz razem zapisałyśmy nasze dziewczynki razem na angielski. Szczerze mówiąc, miałam co do tego mieszane uczucia. Nie jestem mamą, która chciałaby, aby jej dziecko w wieku 5 lat znało 3 języki, uprawiało 4 dyscypliny sportu, czytało, pisało i w wieku 15 lat zostało profesorem. Chciałabym, żeby Pola miała fajne dzieciństwo i z uśmiechem je wspominała mając 30 lat. Ale na angielski w formie zabawy namówiła mnie koleżanka, której córka chodziła na te zajęcia przed wakacjami. W tle lecą piosenki po angielsku, pani prowadząca mówi po angielsku, prowadzi różne zabawy. W czasie zajęć Pola niby nic nie mówi, ale jak tylko wsiadamy do auta to zaczyna powtarzać: "Aj em Pola." :) Zresztą zauważyłam, że ona niby na zajęciach nie słucha piosenek, bo się bawi, ale potem w domu wszystko pięknie recytuje. Albo śpiewa :) Zresztą z tym śpiewaniem to mamy niezły ubaw, bo Pola ledwo wstanie to już śpiewa. A jej repertuar - jak na 2-latkę z małym haczkiem (3 miesiące) - jest naprawdę imponujący: "Sto lat", "Jedzie pociąg z daleka", "Kółko graniaste, czterokanciaste..", "Tu, sroczka kaszkę ważyła..", "Jedzie sobie pan, pan.. " i jeszcze parę przedszkolnych hitów się znajdzie :) Kurcze, wystarczy że piosenkę usłyszy raz, czy dwa i potem powtarza jakby uczyła się słów przez tydzień. Ach, te maluszki mają naprawdę super pamięć. Pozazdrościć :)

Chodzimy też z Polą na jeszcze jedne zajęcia, takie bardziej plastyczne i rozwojowe. Byłyśmy dopiero 2 razy ale póki co obie z Polą jesteśmy zadowolone. Pani prowadząca pokazuje naprawdę proste rzeczy jak przyklejanie kawałków kolorowej bibuły, nitek itp do kartki, daje dzieciom tekturowe talerzyki, które służą im za kierownice i 'ścigają się' po całej sali, wyrzuca z pluszowej żabki mnóstwo małych, gumowych piłeczek i dzieci potem je zbierają 'karmiąc' żabkę piłeczkami w odpowiednim, narzuconym przez panią kolorze, generalnie jest twórczo, wesoło i co dla mnie najważniejsze  - wspólnie. Pola się uczy, że jest pani, która 'dyryguje' towarzystwem, są inne dzieci, że wszyscy robią to samo, to co narzuca pani, że czasem trzeba się czymś podzielić albo zrobić coś wspólnie. I mam nadzieję, że dzięki takim zajęciom jej start z przedszkolem, który planujemy za rok - przejdzie gładko.

 

4 komentarze:

  1. ja bardzo długo do Zu mówiłam "mama ci to da" "mama to zrobi" itp. teraz też czasami mi się zdarza, kiedyś moja znajoma powiedziała, że tak się nie powinno mówić bo to bez sensu, bo do dorosłych tak nie mówimy, ale czytałam w jednej mądrej książce, że właśnie do małego dziecka w ten sposób powinno się mówić, bo przecież zaimki są dla malucha zupełnie abstrakcyjne, no bo co to znaczy "ja" albo "ty"? zależy z jakiej perspektywy się patrzy przecież... Zu nigdy nie miała problemu z zaimkami, nie mówiła "Zuzia to zrobi" tylko od razu "ja to zrobię", więc chyba nie jest źle tak mówić jak Ty do Poli...

    PS. kochana nie możesz zrezygnować z tej weryfikacji obrazkowej przy dodawaniu postów? to jest strasznie wkurzające, oni robią te literki coraz mniej wyraźne i ja mam często problem z ich rozszyfrowaniem i czasami po kilka razy wpisuję, a czasami odpuszczam z lenistwa... ja tego u siebie nie mam i nikt mnie spamem nie zarzuca... taka tylko sugestia...

    OdpowiedzUsuń
  2. My też tak jak Ty mówimy do Poli, ale u nas jest jeszcze inny problem - Pola mówi o sobie w drugiej osobie - np. Ty zrobisz (co oznacza pola zrobi), ale może kiedyś jej przejdzie:) A angielskiego też nam się uczy mimochodem i tak jest najlepiej:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chyba od samego początku mówiłam .... sama nie wiem też się nie zastanawiam czy to Ważne najważniejsze by mówić z miłością

    OdpowiedzUsuń