Tak dopiero kiedy stałam się mamą, to zaczęłam doceniać kawał dobrej roboty jaką wykonała moja mama, a w zasadzie moi rodzice w nasze wychowanie. Dopiero teraz doceniam jej poświęcenie. To, że nie oddała nas do żłobka i nie poszła do pracy, tylko się nami zajmowała. Lepiła z nami figurki z modeliny i wypiekała je w prodiżu. Piekła z nami faworki, robiła domowy makaron, sadziła w ogródku marchewkę, kalarepę, pietruszkę i rabarbar. Pomagała szyć ubranka dla lalek i sama szyła dla nas. Jeździła z nami najpierw na zajęcia do Zespołu Pieśni i Tańca, potem na gimnastykę artystyczną, aby w końcu trafić do klubu tenisowego gdzie zostałyśmy na dłużej. Jeździłyśmy na obozy, na zawody - ja wytrzymałam 5 lat, siostra 7. Tyle, że ja w między czasie trafiłam do klasy sportowej i po prostu na tenisa, drugi sport (koszykówkę) i naukę zaczynało brakować mi czasu. Zawsze była obok. Ciepła, kochająca. Może nie była moją przyjaciółką, nie zwierzałam jej się z pierwszych pocałunków i nie dzieliłam z nią sekretów, za bardzo chyba czułam, że to MAMA. Mam też i gorsze wspomnienia ze swoich "dziecko-rodzicielskich relacji", ale tych dobrych mam chyba więcej :)
Chciałabym być super mamą dla swojej córki. Chciałabym, aby miała mnóstwo dobrych wspomnień. Chciałabym mieć z nią fajne relacje jak podrośnie. Chciałabym z nią chodzić na kawę i na zakupy.
Staram się jak mogę. Ale są chwile, kiedy mam naprawdę dość! Pola jest super dzieckiem. Uśmiechnięta od rana do wieczora, raczy nas swoim śpiewem ostatnio prawie 24h/dobę. Recytuje wierszyki, gotuje nam zupkę i robi 'kafkę' mówiąc 'Mamusiu, zjobiłam Ci objadek - ziupkę pomidojową i pyśną kafkę. Pjoszę bajdzo!" Przychodzi, przytula się, daje buziaki.. Ale są i momenty kiedy np. idziemy do supermarketu na zakupy. Pola włącza wtedy 4 bieg i zaczyna nam uciekać między regałami traktując to jak świetną zabawę! Jak za nią biegnę, to jeszcze przyspiesza! Próbowałam nie iść za nią - ale zdarzało się, że znikała mi z oczu i wcale się tego nie bała! Za to ja się bałam, że zderzy się z czyimś wózkiem sklepowym, wpadnie na jakiś regał i strąci słoiki z kiszonymi ogórkami, marynowaną papryką, czy sosem pomidorowym. Nic to, narobi w sklepie bałaganu. A co jak się skaleczy? A co jak coś strąci, przewróci się i kawałek szkła wbije się/ rozetnie jej policzek itp? A co jak nie wyrobi się na zakręcie, przewróci się i znowu ubije ząbka?
Nie znalazłam złotego środka na jej zabawę w 'uciekam-goń mnie'. A widzę, że ostatnio to jej ulubiona - ucieka na parkingu przed supermarketem (gdzie jeżdżą auta), w sklepie, w galerii handlowej - gdzie się da! Spotkałam ostatnio znajomą, która powiedziała mi to, że to objaw 'buntu 3-latka'. No dobra, ale Pola ma dopiero nieco ponad 2!
Czasem już nie mam siły. Zwłaszcza jak po dniu spędzonym w pracy, dniu w którym termometr wskazuje grubo ponad 30stopni, kiedy z człowieka od rana leje się pot, kiedy ma się gorsze, kobiece dni i wszystko człowieka wkurza, kiedy stara baba włazi pod koła samochodu, bo nie popatrzy wcześniej czy coś nadjeżdża, kiedy zabiera się wieczorem dziecko do sklepu, bo w lodówce oprócz światła jest tylko masło i jajka, a dziecko zaczyna swój bieg maratoński między sklepowymi półkami - mam wtedy ochotę pieprznąć tym wszystkim, wyjść ze sklepu i pobiec jak najdalej! Schować się gdzieś, gdzie nikt nic ode mnie nie będzie chciał. Gdzie będę mogła posiedzieć w ciszy i spokoju. I nie będę musiała mieć oczu na około głowy, być skupiona na kilku rzeczach naraz, nie będę musiała NIC.
Wrrr.....
I jak tu myśleć o drugim dziecku, kiedy człowiek przy jednym ma dość?
Ale gdy chwilę później podbiega do mnie Pola, obejmuje mnie swoimi małymi rączkami za nogi i mówi: "Psiepjasam mamusiu!" to złość gdzieś pryska, a na twarzy pojawia się mały uśmiech. Tylko dlaczego chwilę wcześniej miałam ochotę wytrzaskać wszystkich po gębie i rzucić wiąchą mocno niecenzuralnych słów?.. Czy nie dałoby się tak, bez tej ucieczki wejść normalnei do sklepu, posadzić dziecko w sklepowym wózku, wrzucić do wózka to, po co się przyszło, zapłacić i kulturalne wyjść? ...
Ech, wtedy życie byłoby prostsze, przyjemniejsze, mniej stresujące i może mniej siwych włosów i zmarszczek człowiek by miał?
Jutro w końcu wyjeżdżamy na długo wyczekiwany urlop. Polskie morze nad którym nie byłam z 10 lat mam nadzieję, że powita nas piękna pogodą, czystą plażą i pyszną rybką! Znikam więc na jakieś 10 dni. I mam nadzieję, że nie wrócę bardziej zmęczona niż jestem teraz! ;)
Udanego urlopu:)
OdpowiedzUsuńno to życze udanego pobytu nad morzem i pięknej pogody!
OdpowiedzUsuńa co do tych buntów 2latków i 3latków to moim skromnym zdaniem co chwilę zdarza się w zyciu dzieciaka jakiś bunt, w końcu muszą się nauczyć gdzie leży granica ;-)
No czasem tak mamy, ze nie umiemy wytrzymac i mamy wszystkiego dosc, na szczescie niektorym to szybko mija;) takie sa uroki macierzynstwa:D zeby wszystko bylo takie proste.. udanych wakacji i zycze dobrej pohody, bo prognozy pogody nie wróżą ciekawej pogody nad morzem, oby się mylili;)
OdpowiedzUsuńja zawsze marzylam o dwojce dzieci, bo sama mam dwoch starszych braci i nie wyobrazalam sobie,zeby moje dziecko bylo jedynakiem, ale patrzac na to wszystko w okolo to juz chyba nigdy nie zdecyduje sie na kolejne dziecko ;/ mam nadzieje,ze wczasy udane ;)
OdpowiedzUsuń