Pola mniej więcej w wieku 2 lat przestała sikać do pieluchy i załatwiała się na nocnik lub sedes (tu z użyciem nakładki). Oduczenie jej sikania do pampersa nie było nawet takie trudne, bo w okresie kiedy nasz Bączek kończył 2 latka było lato, więc latanie bez pieluchy, za to w majteczkach i sikania na trawie w ciągu dnia było dla niej wielką atrakcją. A że już wtedy mówiła, to i szybko nauczyła się wołać 'Siku!" czy "Mamo, kuuupaaa!" :) Jednak na noc zakładaliśmy jej pampersa 'na wszelki wypadek'. I muszę przyznać, że bardzo rzadko - raz na 3, 4 miesiące pampers rano był lekko posikany. Jak jej się chciało w nocy sikać, to po prostu wołała mnie i szłyśmy do łazienki. Kiedyś stwierdziłam, że w sumie po co jej ta pielucha na noc, że na pewno jej się z nią gorzej śpi, a skoro i tak rano jest sucha, to spróbujmy spać bez. No i co? I oczywiście tej nocy Pola zasikała totalnie całe łóżko! Musiałam prać nie tylko pościel, ale i pokrowiec materaca, bo mała tak potężnie siknęła, że nawet osłonka, którą ma na łóżku między materacem a prześcieradłem i której zadaniem jest nie przepuścić 'wilgoci' na materac nie dała rady. Materac wietrzyliśmy cały dzień na balkonie, bo śmierdział moczem niemiłosiernie i od tej pory zakładam małej pieluchę co noc!
Dopóki było zimno, to Pola po zupie udawała się na popołudniową drzemkę. Spała różnie, godzinę, półtorej, a czasem nawet 2 i pół godziny. Gdy zdarzyło jej się nie spać, to już ok. 18 bywała mocno marudna i nie dało się z nią nawet normalnie porozmawiać. 'Zjesz kanapkę z szyneczką i ogórkiem?" "Tak" "Nie" "Chcę." "Nie chcę" i tak w kółko.
Ale jakieś 2, 3 tygodnie temu Pola przestała spać w południe. Zbuntowała się i tyle. I o dziwo wieczorem zachowuje się normalnie, nie wykazuje oznak 'marudzenia', jest cały czas pełna energii i gdyby nie my, to hasałaby pewnie i do 22giej. A tak to o 19tej idziemy się kąpać i ok. 20:30 Pola już smacznie śpi. Wcześniej czytałam jej na dobranoc przynajmniej 2 bajki, potem jeszcze rozmawiałyśmy sobie przy zgaszonym świetle i cały proces zasypiania trwał godzinę albo i lepiej. I zasypiała ok. 21:30, 22. Po prostu nie była wieczorem na tyle zmęczona, żeby zasnąć zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki. Teraz czytam jej 1 bajkę, potem kładę się na chwilę obok niej w łóżku, przytulamy się do siebie i po 2 minutach dziecko śpi! I całe zasypianie łącznie z czytaniem trwa max. pół godziny. Dzięki temu mam więcej 'wolnego czasu' wieczorem i mogę położyć się spać o jakiejś ludzkiej porze, a nie jak wcześniej o północy albo i później. Bo przecież wieczorem trzeba zaliczyć prasowanie, a przede wszystkim gotowanie obiadu na drugi dzień! Ech, czekam aż mała pójdzie do przedszkola i tam będzie jadła i nie będę musiała co wieczór stać w kuchni i mieszać w garach. Nie żebym nie lubiła gotować, bo lubię. Ale po całym dniu bycia 'na nogach' i na pełnych obrotach, wieczorem po prostu najchętniej bym się wyłożyła na kanapie z pilotem do tv w ręce lub w łóżku z książką, a nie stała w kuchni z chochlą w łapach.
Ale jest i mały minus tego, że Pola nie śpi w dzień. Po całym dniu jest tak zmęczona, że w nocy śpi jak kamień i przez pierwsze 3, 4 dni codziennie rano jej pielucha była pełna! Ma tyle wrażeń, zwłaszcza teraz jak zrobiło się ciepło i może wyjść z nianią na plac zabaw, pohuśtać się na huśtawce, wejść do piaskownicy, czy po prostu pospacerować, a nie spędzać cały dzień w domu - śpi tak mocno, że nawet chęć sikania jej nie budzi :) A dziś w nocy to już przeszła samą siebie! Kładliśmy się spać ok. 22:30. Jak co wieczór, przed snem zajrzałam do małej zobaczyć, czy się nie rozkopała. Wchodzę do jej pokoju, coś mi śmierdzi. Nachylam się nad łóżkiem - uff, ale smrodek. Chyba puściła niezłego bączka! Poszłam do łazienki się umyć, wracam do jej pokoju - śmierdzi dalej. Zaglądam do pieluchy - a tam wielka, rzadka kupa! O żesz, kupy w pampersie to ja nie widziałam co najmniej z rok! Odkąd rok temu nauczyła się sikać do nocnika, tak i kupkę przestała robić do pieluchy. A tu proszę!
Masz babo 'placek'! :)
U nas też wczoraj Pola się tak rozemocjonowała zabawą na dworze, że nie zdążyła do kibelka. I kupa w gaciach, niestety. Ale, jak mawia Pola: "Tak to czasami jest, że dzieci nie zdążywują do kibelka":) pozdrawiamy wiosennie
OdpowiedzUsuń