Długo był spokój, chyba za długo :) I Internetowi nieszczęśliwcy znowu się pojawili, oczywiście 'anonimowo', bo na podpisanie się zabrakło odwagi.. albo czasu.. albo klawiszy na klawiaturze..
A za nami kolejny dzień w przedszkolu. Rano znowu 'Mamo, ja nie chcę iść do przedszkolaaaaa..." i ociąganie się przy ubieraniu, potem znowu marudzenie w aucie, że 'Nie chcę iść do przedszkolaaaa".. Miałam wrażenie, że płyta jej się zacięła. Ale do zostania w końcu przekonały ją czekoladowe płatki z mlekiem na śniadanie i zajęcia z ceramiki, które miały być tego samego dnia. I jak się można było spodziewać, mała z przedszkola wybiegła uśmiechnięta, zadowolona, pełna opowieści o tym co się działo i ze stwierdzeniem, że 'było fajnie'. Tyle, że co z tego, skoro przy następnej wycieczce do przedszkola będzie pewnie to samo.. Rozmawialiśmy o tym z M. i nic mądrego nie wymyśliliśmy, oprócz tego, że ta poranna niechęć może wynikać z tego, że ją budzimy wcześniej niż z reguły sama wstaje. Nam, dorosłym czasem ciężko się wstaje (zwłaszcza przy takiej pogodzie jak jest teraz), a co dopiero maluszkom. Zobaczymy, może na wiosnę będzie lepiej? :)
A na koniec historyjka z życia wzięta. Przyznaję się, że w domu się bardzo z M. pilnujemy na to co mówimy, ale w aucie czasem zdarza mi się powiedzieć coś machinalnie, nieświadomie i potem ..i potem wychodzą z tego takie oto historie:
Jedziemy wczoraj z Polą autem. Przed nami jedzie samochód z prędkością 20km/h. Przed nim droga pusta, czarna,.. Jedziemy w tempie ślimaka, w końcu nie wytrzymuje i komentuje pod nosem :"Matko, ale się wlecze!". Po czym z tylnej części auta dobiega okrzyk: "No jedź baboooo!" :)
ciekawa jestem, jak to u Nas z tym przedszkolem bedzie, a to juz za chwile - rosna Nam dzieci, oj rosna :)
OdpowiedzUsuńhaha dobre to "jedz babo" ;p my od kwietnia startujemy z polubieniem przedszkola i też jestem bardzo ciekawa jaki będzie efekt;))
OdpowiedzUsuńWłaśnie porzeczytałam komentarze pod poprzednim wpisem:)) I szczerze to rozumiem "she", bo poczułam się dokładnie tak jak ona ;p Z pewnością nie była byś szcześliwa gdyby Twoja Pola miała takie problemy z mówieniem jak nasze dzieci i piany byś w zębach dostawała na każdą "dobrą radę", bo człowiek się stara i nic z tego nie ma a czasami jest efekt odwrotny;p
OdpowiedzUsuńNapisałam to tak dla hmm pogodzenia stron;)) Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka;p
hehe no u mnie podobnie Mati nie chce rano do zlobka ale mówi że jest niewysany wiec zaczęlam klas go wcześniej i już problem znikł wiec może jak Wy z córcia idziecie do żłobka to wcześniej ja kładźcie... a w aucie u mnie z tyłu leci tekst noż co za pan nie umie jeździć oj trzeba uważać jak i co się mówi
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do komentarzy pod poprzednim postem - ja nie odebrałam Twojego wpisu jako zarzutu pod adresem dzieci mało mówiących i wydaje mi się, że nie taka była Twoja intencja. Co innego, gdy rodzice pracują z dzieckiem, są z nim, starają się, a co innego, gdy im się po prostu nie chce albo nie widzą potrzeby.
OdpowiedzUsuńA samochodowe teksty zupełnie jak u nas :) pozdrawiam
ale Pola ma super komentarze na wszystko ... swietna jest;))
OdpowiedzUsuńJedź babo! Boskie :D
OdpowiedzUsuńAgrafko, podczytuję Cię czasem i muszę powiedzieć, że choć nie skomentowałam, to też mną lekko "targnął" Twoj poprzedni post. Mój synek ma obecnie 21 miesięcy i mówi tylko kilka słów. I powiem Ci szczerze, że gdybym znalazła się nagle w towarzystwie mamy z dzieckiem w wieku Tymka, które byłoby dużo bardziej rozgadane, a ta mama zauważyłaby: "ale on mało mówi", to nie wiedziałabym, co poweidzieć. Może Twojej szwagierce jest po prostu przykro, że jej dziecko rozwija się wolniej i tak palnęła o tym, że mało do niego mówi. Nie wiem, nie znam sytuacji, ale może spróbuj ją zrozumieć. Sama średnio dogaduję się z bratową (mam dużo starszego brata i ta różnica wieku też raczej nie pomaga), ale się staramy. A odkąd zostałam mamą, jest nam jakoś łatwiej się porozumieć, właśnie na płaszczyźnie dzieciowej. I muszę przyznać, że od bratowej dostaję raczej zrozumienie, nie ocenia mnie, a przynajmniej nie daje mi tego odczuć :) Może też próbuj jakoś się dogadać, w ramach solidarności matek :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze - nie dziw się, że mamy mało mówiących dzieci poczuły się urażone. Rozumiem że nie miałaś nic złego na myśli, ale to nic przyjemnego wiedzieć, że ktoś może oceniać mnie przez pryzmat tempa rozwoju mojego synka. Tym bardziej, że ja czekam na każde jego nowe słowo i tak bardzo chciałabym, żeby się już rozgadał.
Pozdrawiam!