No więc jak w temacie. Pola zaczyna się buntować... Próbuje gdzie jest granica, próbuje przeforsować swoję 'bo ja chcę' albo 'nie chcę'. A wszystko zaczyna się już od rana, kiedy to próbuję ją ubrać. Kiedyś był problem z założeniem pampersa, bo uciekała po całym mieszkaniu z uśmiechem na ustach, a jak już ją złapaliśmy to był wrzask, prężenie się i walka. Teraz pieluszkę założyć już Polisławie można bez krzyku, ale ubrać spodenki, czy bodziaka - istny cud. A jak chcemy wyjść gdzieś na zewnątrz i trzeba ubrać czapkę, kurtkę i buty - masakra! Wrzask, robienie scen, czyli kładzenie się na podłodze, ale wyginanie się do tyłu, co już ze 2 razy skończyło się tym, że Pola się uderzyła głową np. o podłogę. Nie jest to ani fajne, ani bezpieczne. Ani przyjemne. Czekamy co będzie następne... :/
A poza tym to dalej robi słodkie minki, jak chcę od niej buziaka to najczęściej kręci głową i mówi: "Neeeee..", a wczoraj na 'Brykadełkach' Polisława pobijała rekord w bieganiu od ściany do ściany - nie liczyłam ile razy przebiegła salę wzdłuż, ale było tego trochę :)
A poza tym to dalej robi słodkie minki, jak chcę od niej buziaka to najczęściej kręci głową i mówi: "Neeeee..", a wczoraj na 'Brykadełkach' Polisława pobijała rekord w bieganiu od ściany do ściany - nie liczyłam ile razy przebiegła salę wzdłuż, ale było tego trochę :)
Chyba każde dziecko przechodzi okres buntu.
OdpowiedzUsuńPewnie i mnie to spotka za jakiś tam okres czasu ;P
moj tez przechodzi bunt :|, a najgorzej mnie denerwuje te wyginanie, raz tak sie wygial, ze mi warge rozwalil :|
OdpowiedzUsuńKarolina: U nas też jest wyginanie :/ Wargi mam jeszcze całe, ale już parę razy mała uderzyła swoją głową w moją brodę z taką siłą, że zaczęłam się bać o swoją szczękę... A raz tak się wygięła do tyłu, że głową mnie uderzyła tatusia w łuk brwiowy.. Krew się nie lała, ale tata miał siniak ;)
OdpowiedzUsuńU nas ten okres też niestety trwa, więc doskonale Was rozumiem. Zwłaszcza z tym waleniem się na podłogę - u nas dzieje się to nagminnie. pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńnoo buntuje sie Panna juz.. Moja na szczescie ubieranie sie zaakceptowala juz.. choc zalezy kto ja ubiera i jak do tego podejdzie.. mnie zawsze sie da ;) tyle dobrze.. a wy fajne macie te Brykadełka ;) szkoda ze u nas czegos takiego nie ma:/
OdpowiedzUsuńu nas tez bunt bywa na pokładzie:)
OdpowiedzUsuńja Ci powiem co będzie następne ;-))) Pola wejdzie w etap "ja siama" i to dopiero szlag Cię będzie trafiał jak cała ubrana i upocona będziesz oczekiwać aż małe raczki ubiorą buciki na właściwą nogę, założą czapeczkę przodem na przód, obwiążą sie szalikiem i absolutny hit ostatnich dni u nas - założą pięciopalczaste rękawiczki, tak, żeby każdy paluszek był w odpowiednim miejscu... :-D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco - już parę razy cichaczem podglądałam Twój blog, a dzisiaj dodaję do obserwowanych!
och fajnie musi być na tych brykadełkach
OdpowiedzUsuńno szczerze to nie zazdroszczę ja czasami mam problem z załozeniem papeluchy ale z ubraniem nie ma az takiego problemu raczej Mateuszek jeszcze mi pomaga :) moze zrób ubieranie w formie zabawy albo opowiadaj jej jakąś wesola rymowanke to działa u mnie przy jedzeniu ::P:)